Muzeum Narodowe w Krakowie
Jak obiecałam, tak zrobiłam... MUZEUM NARODOWE w Krakowie... Wycieczka może dziwna jak na urlop z dwójką dzieci lat cztery i rok... ale wycieczka planowana, wyczekana przez mą córkę i zdecydowanie udana. Pomysł MN zrodził się w mej głowie, gdy Vi płakała na do obrazkiem... Dla mnie maluje pięknie, ona wiecznie nie zadowolona... Próbowałam jej wytłumaczyć, że każdy ma swój styl malowania... ale dopiero wygooglowane obrazy wywołały uśmiech na jej twarzy... Misją Muzeum jest świadczenie wartości narodowych i ogólnoludzkich poprzez upowszechnianie sztuki światowej i polskiej... Wielu dorosłych nie uświadczy przyjemności z wizyty w muzeum... ale paradoksalnie czasem dzieci lepiej rozumieją, co autor miał na myśli...:)
Bezcenne zbiory MN tworzą dzieła rzemiosła i sztuki... zajęły nam najwięcej czasu... a dokładniej suknie i buciki dam belle epoque... Vi nawet wprosiła się nawet na szkolny wykład o ubraniach i podobno wie już o modzie z przeszłości wszystko:) Nie ingerowałam w jej obcowanie ze sztuką, biegała, oglądała, gdy coś ją zaciekawiło przystawała, niektórych artystów i ich dzieła kompletnie zignorowała... a jak nie mogła się powstrzymać dotykała ( gdy nikt nie patrzył). Kontemplowała... porównywała, pytała... a czasem najzwyczajniej w świecie bez skrupułów krytykowała i wyśmiewała...
Viki i Igor byli dziś najmłodszymi zwiedzającymi... ale przecież z dzieckiem można pójść do muzeum... bez względu na to ile ma się lat, można cieszyć się obcowaniem ze sztuką... mając niespełna 30 lat inaczej przeżyłam wyjście niż moja 4 latka i byłam zdumiona, gdy 15 miesięczny Igor bił brawo niektórym obrazom... Podobno do odbioru sztuki współczesnej trzeba dorosnąć... podobno, bo dziecięca percepcja bywa pokrętna i myślę że dzieci widzą i czują lepiej niż nie jeden krytyk.
0 komentarze :