Pokój

Pokój z widokiem... na życie które nie istnieje... jest złudą, iluzją z telewizora. Pokój w którym od lat toczy się dramat... Tak pięcioletni chłopiec nazywa pomieszczenie, w którym się urodził i mieszka z matką. Łóżko, kuchenka, zlew, wanna, stary telewizor, szafa... Świetlik przez który wpadają promienie życia... Normalność dla dziecka, które nie zna innego świata... Chłopiec nie zdaje sobie sprawy, że istnieje świat na zewnątrz. Dla Jacka wszystko zaczyna się i kończy w tych czterech ścianach, trudno mu je nawet uznać za mury więzienia, bo przecież nie doświadczył wolności.


Joy i Jack są przetrzymywani przez mężczyznę, którego nazywają Stary Nick. Jest on biologicznym ojca Jacka, który porwał Joy siedem lat wcześniej i rutynowo ją gwałci, podczas gdy Jack śpi w szafie...  Jest czarodziejem przynosi jedzenie, ubrania. Scenariusz napisała na podstawie własnej powieści Emma Donoghue. Wzorowała się na historii Felixa – najmłodszego dziecka Austriaczki Elizabeth Fritzl, więzionej i gwałconej przez własnego ojca.


Pokój Abrahamsona to, trzymająca w napięciu opowieść o przetrwaniu, sile woli i bezgranicznej matczynej miłości. Joy stara się chronić syna, stworzyć mu bezpieczny świat i beztroskie dzieciństwo... Gdy chłopiec skończył pięć lat, podejmuje desperacką próbę ucieczki. Zawierza swoje życie dziecku, które musi przekonać, ze poza ścianami Pokoju jest inny świat... normalny świat... Wyzwolony Jack staje się niestety po raz kolejny więźniem... rzeczywistości, której nie zna. Pokój odcisnął na matce i synu piętno, z którym muszą nauczyć się żyć.


Ładunek emocjonalny tego filmu nokautuje... Katharsis murowane... i wszystkie problemy dnia codziennego  bledną, wydają się błahe w kontekście tak wielkiego dramatu...

0 komentarze :

Nadmiar zabawek

Bogusława Trela
Zabawki... wszędzie zabawki... zawładnęły moją życiową przestrzenią. Lalki, klocki, auta, gry, pluszaki. Są na podłodze, w łazience, w kuchni, na stole i pod nim... Nie wiedzieć kiedy i jak ulegają cudownemu rozmnożeniu. Dużo w tym mojej winy... Prawda bywa bolesna... i nie da się jej przekupić. Pokój wypełniony zabawkami, to naturalne środowisko bytowania większości dzieci... Moich także. Nie chcę, żeby moje dzieci były gorsze, czegoś im brakowało, żeby zazdrościły. Chcę im wynagrodzić rozwód, zadośćuczynić, że jak wracam zmęczona z pracy, to mi się czasami po prostu nie chce... Sobie nie kupię, dziecku nie umiem odmówić. Od przybytku głowa nie boli... Psycholodzy ostrzegają, mówiąc o powszechnych kłopotach z koncentracją, brakiem wyobraźni, nadpobudliwością, agresją i postawą roszczeniową... ale że niby od nadmiaru zabawek? Przecież doskonale wiem, że żadna zabawka nie pobawi się za mnie z dzieckiem. Te zabawki, to nie okazywanie im uczuć, wiedzą że ich kocham... Nie chcę wychować małych materialistów... wybieram zabawki kreatywne, rozwojowe... Mam milion wymówek, więc dlaczego czuję, że mamy problem? Dlaczego w tym całym przepychu coraz częściej słyszę "mamo nudzi mi się"?

Bogusława Trela
Bogusława Trela
"Zabawki" to tytuł czarno-biały cyklu fotografii autorstwa Bogusławy Treli, absolwentki wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych. Fotografie pokazują problem nadkonsumpcji, który staje się szczególnie jaskrawy, gdy dotyczy dzieci. Dająca do myślenia ilustrująca procesu kształtowania się podejścia konsumpcjonistycznego u małych ludzi...

Bogusława Trela
„Zabawki to zestaw fotografii, który zrodził się z mojego niepokoju spowodowanego porażającą, społecznie w pełni akceptowaną nadkonsumpcją. Dziś w w wielu miejscach świata nadmiar stał się stanem neutralnym, bezrefleksyjnie kupuje się coraz więcej i więcej, nie zważając na ponoszone koszty indywidualne, społeczne i ekologiczne"


Bogusława Trela
„Mali bohaterowie moich zdjęć bardzo wcześnie przyzwyczaili się do takiego stanu rzeczy. Otoczeni nadmiarem przedmiotów, często darowanych im z miłością"


Bogusława Trela

0 komentarze :

Jak dobrać biustonosz?


Dobry biustonosz? Hmmm... nie chodzi o markę i cenę. To przede wszystkim dobrze dobrany biustonosz. Skrojony na miarę, idealnie dopasowany do naszych piersi. Dobry biustonosz zapewnia wygodę, poprawia wygląd i przede wszystkim chroni biust. Poprzez umieszczenie piersi na właściwym miejscu modeluje figurę, sprawia, że pojawia się talia, a sylwetka nabiera właściwych proporcji. Wpływa również na to, w jaki sposób układają się ubrania. Moje piersi po dwóch ciążach znacznie się zmieniły... ale tak naprawdę, dopiero konsultacja u brafitterki uświadomiła mi całą prawdę o nich:) Jak podają statystyki 80% Polek nosi źle dobrany biustonosz... Ja również należałam do tej grupy kobiet. Statystyczne 75B to mit... Na każdy biust znajdzie się idealny stanik. Trzeba tylko wiedzieć jaki rozmiar jest dla nas tym właściwym.


Po pierwsze odpowiedni rozmiar biustonosza zależy od dobrze dokonanego pomiaru biustu. Tabela rozmiarów to liczby wynikające z dwóch zmiennych: obwodu w biuście i pod biustem. Nie uwzględniają stopnia jędrności biustu, jego rozstawu, kształtu, osadzenia itd... i o tym należy pamiętać. Jak się zmierzyć ?

1. Centymetrem krawieckim mierzymy swój obwód pod biustem, ciasno, na wydechu, najlepiej na gołym ciele. Otrzymany podczas mierzenia się obwód pod biustem zaniżamy w dół, co najmniej 5 a najlepiej ok 10 cm (biustonosz się rozciąga a miarka krawiecka nie) 
2. Następnie mierzymy obwód w biuście 

Do konkretnego obwodu dobieramy ilość cm w biuście i odczytujemy odpowiadającą nam miseczkę.


Tabela jest punktem wyjścia do ustalenia właściwego rozmiaru. Ostateczną decyzję, czy stanik leży właściwie, podejmujemy mierząc go. Przy wkładaniu biustonosza, zanim zapniemy go z tyłu, warto pochylić się do przodu i zrobić to dopiero w skłonie. Przymierzając biustonosz, najpierw zapinamy obwód na najluźniejszą haftkę, pochylając się do przodu, by piersi lepiej wsunęły się do miseczek. Potem zakładamy ramiączka na ramiona. Lewą dłoń wkładamy za prawą pierś aż na plecy i ruchem wygarniającym spod pachy układamy pierś w miseczce. To samo robimy z lewą piersią... To nie żart. Chcemy dobrze dobrać biustonosz zbieramy biust z pleców :) Fason stanika powinien modelować biust, ale jest również kwestią indywidualnych preferencji. Ważne jest jak poznać, czy nasz biustonosz jest dobrze dobrany? Kluczowe będą cztery rzeczy...
w dobrym biustonoszu:
- Tył biustonosza nie podchodzi na plecach do góry. Znajduje się na tym samym poziomie, co przód.
- Miseczki mieszczą całe piersi. Piersi nie tworzą wybrzuszeń nad miseczkami.
- Fiszbiny przylegają do klatki piersiowej wokół piersi. Nie odstają ani nie nachodzą na piersi. Po bokach celują mniej więcej w środek pachy.
- Ramiączka unoszą piersi, ale nie wpijają się boleśnie w ramiona. Nie powinny dać się podciągnąć więcej niż 4 palce nad ramię.

Wierzcie mi lub nie, ale dobrze dobrany biustonosz dodaje pewności siebie i zdecydowanie poprawia samopoczucie. To takie plus milion punktów do seksapilu :) Po wizycie u brafitterki wiem, że standardowe 75 B z siecówki to nie dla mnie... Moje piersi wyglądają i czują się piękne...

0 komentarze :

Sekta egoistów


Kiedy Gérard natrafia w starej książce na wzmiankę o tajemniczym założycielu Sekty Egoistów, jest przekonany, że właśnie wpadł na trop niezwykłej zagadki. Kim byli owi Egoiści, którzy wierzyli, że każdy człowiek powinien skupić się tylko na poznaniu samego siebie? Kolejne ślady prowadzą Gérarda przez całą Europę, a początkowe niewinne zainteresowanie tematem szybko przeradza się w obsesję. Z dnia na dzień mężczyzna coraz bardziej zagłębia się w poszukiwania, ignorując wszystko i wszystkich. Jednak czy naprawdę można żyć tylko dla siebie, zapominając o innych?



"A zatem świat nie istnieje w sobie lecz we mnie. Zatem życie jest tylko moim snem. Zatem ja sam jestem dla siebie rzeczywistością"

Powieść nie należy do kategorii lekkich i przyjemnych... Bohaterem powieści jest Gerard, młody badacz zajmujący się językoznawstwem średniowiecza. Gerard natrafia na wspomnienie XVIII-wiecznego filozofa, który stworzył Sektę Egoistów. Bohater podróżuje po Europie, by poznać prawdę o założycielu sekty i jego niezwykłym żywocie, a w końcu o sobie samym, o istocie swojego bycia. Autor próbuje odpowiedzieć na pytanie o to, czy ważniejsze jest osobiste szczęście, czy budowanie relacji z innymi ludźmi. Opowiadając nam historię Gerarda i Gasparda, zastanawia się nad tym, czy człowiek może być jednocześnie egoistyczny i szczęśliwy.

EGOIZM (termin filozoficzny): Egoistą nazywa się człowieka, który wierzy, że jedynie on istnieje na świecie, cała reszta natomiast jest tylko snem.

0 komentarze :

Pragnę


- Spokojnie, wszystko się ułoży.
- Poczekaj, teraz już tylko będzie lepiej.
- Cierpliwości.
- Karma wraca.

Się nasłuchałam ostatnio... Generalnie wniosek jest jeden mam cierpliwie czekać, aż los się do mnie uśmiechnie. Nie popędzać niczego i nikogo... Wszystko będzie lepsze w bliżej nieokreślonej przyszłości. Może jutro, a może za rok lub dwa... Jestem silna, tyle przeszłam dam sobie radę ze wszystkimi przeciwnościami losu... Tylko wiecie niecierpliwa też jestem i trochę biernie czekać, aż los się do mnie uśmiechnie i rzuci z błyskiem w oku hej babe to twój czas, to nie umiem i nie chcę. Bo tak można czekać, czekać i się nie doczekać...

Popijam małymi łyczkami tą swoją czarę goryczy i patrzę w dal... Staram się by smutki i trudy dnia codziennego nie przysłaniały mi życia.

Przeszłość odcięłam grubą kreską, nie oglądam się za siebie. Przeskakuję kłody niczym górska kozica

Pożyczam od córki kolorowe mazaki i projektuję swoje szczęście. Koślawe jest i zezowate lekko... nigdy nie miałam talentu plastycznego, a szczęście nie tak łatwo zmalować.

Życie to sztuka wyborów, ciąg przyczynowo-skutkowy, ciągła walka radości i frustracji...

Nie ma nowego życia po rozwodzie. Jest to, które jest... Szczęście muszę zdefiniować sama. Bez użalania się nad sobą i bez rozpamiętywania przeszłości.

Jestem taka szczęśliwa, jak sobie pozwalam być. Staram się żyć, a nie tylko próbować przeżyć... Nie mam zamiaru udawać zadowolenia tylko i wyłącznie ze strachu przed zmianą.

Podjęłam ostatnio decyzję mam prawo być szczęśliwą. Mam odwagę pragnąć... i pragnę.

0 komentarze :

Manicure żelowe bez lampy UV


Malowanie paznokci, to jedna z tych czynności, która wielu kobietom niezwykle uprzykrza życie. Staram się mieć zadbane dłonie, a odkąd podjęłam pracę maluję paznokcie regularnie... niestety większość lakierów odpryskiwała mi po 2 dniach... Trochę szkoda życia na zmywanie i malowanie od nowa :) Na wizytę u kosmetyczki nie mam ani czasu, ani funduszy. Żelowe lakiery zainteresowały mnie przede wszystkim pod względem swej trwałości. Po nałożeniu na paznokcie podobno wygrywają zmagania z codziennymi domowymi obowiązkami nawet przez 2 tygodnie... Jak dla mnie niech utrzymają się tydzień i będę zadowolona. Żelowe lakiery mają innowacyjną formułę, nie odpryskują, nie ścierają się, a ich kolor przez cały czas jest intensywny i błyszczący... Tak przynajmniej zapewniają wszyscy producenci.


Lakiery żelowe mają być alternatywą dla manikiuru hybrydowego. Przede wszystkim dlatego, że można je nałożyć samodzielnie w domu i zmyć zwykłym zmywaczem do paznokci. Tańsze niż wizyta u kosmetyczki, nie wymagają zakupu lampy uv, a trwalsze niż tradycyjne lakiery. Sekret lakierów żelowych tkwi w Top coat, czyli produkcie, który scali nasz manicure i przedłuży jego trwałość. Formuła jest o tyle innowacyjna i ciekawa, że nasz żel utwardza się pod wpływem światła, nie potrzebujemy żadnej, profesjonalnej lampy UV, ani dodatkowych utwardzaczy. Dwa kroki do pięknych paznokci w domowym zaciszu? Czemu nie? Kolor + top coat i minimum tydzień spokoju z malowaniem paznokci. Trochę poszperałam, trochę Was podpytałam i zaczynam testować... Eveline Magical Gel kompletnie nie zdał u mnie egzaminu, na drugi ogień pójdzie Golden Rose... Zobaczymy... Co polecacie? Które lakiery się u Was sprawdziły, a które są kompletnym niewypałem?

/1/2/3/4/5/6/

0 komentarze :

Dziewczyna z portretu


Miłość nie jedno ma imię... ludzkie relacje potrafią być zawiłe... Dziewczyna z portretu, to wstrząsająca opowieść o niezwykłej parze duńskich artystów – Gerdzie i Einarze Wegenerach. Wielka historia miłosna zainspirowana ich życiem, którą ogląda się przez łzy. To pełna subtelności, liryczna opowieść o odważnej miłości, która potrafiła przekroczyć wszelkie granice, także te obyczajowe i seksualne, bez oglądania się na to, co wypada...



Gerda była utalentowaną rysowniczką i malarką, największą popularność przyniosły jej prace o charakterze erotycznym. Na pewnym etapie jej kariery do obrazów i rysunków w kobiecym przebraniu zaczął jej pozować mąż – Einar. Stało się to początkiem wielkiej transformacji mężczyzny, który odkrył w sobie kobietę. Einar szybko orientuje się, że kobiece alter ego, Lili, jest prawdziwą i właściwą stroną osobowości jej ukochanego męża... Bez względu na przeciwności losu wspiera ukochanego... Einar Wegener był kobietą uwięzioną w ciele mężczyzny. Czuł, że ma w sobie dwie walczące ze sobą tożsamości - męską, Einara, i kobiecą, Lili Elbe. Einar Wegener jako jedna z pierwszych osób w historii poddał się w latach 30ych operacji zmiany płci. W niedługim czasie po ostatniej z serii operacji Lili zmarła.



Gerda jest piękna, wierna... wspierająca. Swoją postawą pokazuje, że prawdziwa miłość wyzbywa się egoizmu i pozwala drugiej osobie odkryć oraz przyjąć swoją prawdziwą tożsamość bez względu na to, jak daleka byłaby ona od naszych potrzeb i wyobrażeń. Warto obejrzeć film i chwilę się zastanowić, spojrzeć szerzej na kwestię transpłciowości... Świetne kreacje aktorskie, trudny temat... Mistrzowsko wykreowana opowieść o głębokiej miłości, której nie imają się granice, o odwadze, poświęceniu, przełamywaniu barier i własnych lęków.

0 komentarze :

Roald Dahl Matylda


Nie ma tu zwykłej szkoły – jest za to dyrektorka, która w wolnym czasie… rzuca uczniami na odległość. Nie ma troskliwych rodziców – tylko mama i tata zajęci oglądaniem telewizji. Ale jest za to prawdziwy geniusz, Matylda, która przeczytała wszystkie książki w bibliotece i wie, jak dać nauczkę niedobrym dorosłym!



Matylda w wieku czterech lat nauczyła się czytać bez niczyjej pomocy i zaczęła odwiedzać bibliotekę ( jej mama zostawiała ją samą w domu, bo wychodziła pograć w bingo), by pod czujnym okiem pani Phelps zapoznawać się z najpiękniejszymi dziełami autorów dla… dorosłych, bo dziecięce książki już dawno wszystkie przeczytała! Rodzice Matyldy uważają, że czytanie książek jest bez sensu i całymi dniami oglądają telewizję. Nawet gotowe, odgrzewane na plastikowych tackach posiłki jedzą przy włączonym telewizorze... Na dodatek rodzice w ogóle nie interesują się córką, nazywają ją po prostu gadułą, mimo że parę wydarzeń wskazywało na jej nietuzinkowe cechy umysłu. W domu Matylda nie ma łatwego życia... musi walczyć z rodzicami i bratem o swoje miejsce i o swoje prawa. Jednak Matylda nie jest zwyczajnym dzieckiem! Ma zadatki na prawdziwego geniusza... Inteligentna, wygadana... podstępna :)


Pełna humoru, niepedagogiczna książką, o małej dziewczynce, którą zaniedbują rodzice... więc wkracza z nimi na wojenną ścieżkę... Pomogła nam przetrwać chorobowy czas i bez dwóch zdań zachęciła Viki do ćwiczenia czytania... bo książki dają alternatywę... ucieczkę w inny, ciekawszy świat... nawet gdy wszystko dookoła nas irytuje, rodzice nam podpadną, męczy nas brat...



0 komentarze :

Fiszki SCHOOL + konkurs


Znajomość języka angielskiego w obecnym świecie stała się niezbędna. Opanowanie języka obcego nie jest łatwe, ale może być bardziej efektywne. Ucząc się języka obcego musimy pamiętać, że kluczem do sukcesu nie jest studiowanie grubych słowników, lecz korzystanie z pomocy naukowych, które w maksymalny sposób uatrakcyjnią naukę. Fiszki SCHOOL to kompleksowy system nauki angielskich słówek i zdań dla uczniów klas 4-6 szkoły podstawowej oraz gimnazjum. Nauka słownictwa z użyciem fiszek to jeden z najskuteczniejszych sposobów przyswajania nowych słówek. Fiszki bardzo ułatwiają naukę, często stają się wręcz zabawą.


Oba zestawy uczą w sumie 600 najważniejszych słówek i konstrukcji gramatycznych, które trzeba opanować na poziomie klas 4-6 szkoły podstawowej. Atrakcyjne, ilustrowane fiszki pomagają szybko zapamiętać słówka, a przykładowe zdania pokazują ich prawidłowe użycie w kontekście i przy okazji prezentują najważniejsze struktury gramatyczne. Dołączony do zestawu program komputerowy (do pobrania) zawiera liczne ćwiczenia, gry oraz nagrania wszystkich słówek i zdań w wykonaniu profesjonalnych lektorów – wyłącznie native speakerów.



Zestawy z serii Fiszki SCHOOL to idealna propozycja dla tych uczniów, którzy nie lubią uczyć się z podręczników. Atrakcyjna forma Fiszek SCHOOL zwróci ich uwagę i ułatwi zapamiętywanie, a poznane konstrukcje i słownictwo będą solidną podstawą do dalszej nauki.

Fiszki SCHOOL to:
300 słówek i zwrotów użytych w kontekście nagrania wszystkich słówek w wykonaniu native speakerów program komputerowy z ćwiczeniami do utrwalania poznanego słownictwa
atrakcyjna forma nauki!

W serii ukazały się: Angielski Fiszki SCHOOL: Etap 1 „I like strawberries”, Angielski Fiszki SCHOOL Etap 2 „Do you enjoy watching action films?”




Mam dla Was Fiszki SCHOOL. Chcecie? Nagrody są dwie : zestaw  „I like strawberries” i zestaw „Do you enjoy watching action films?” Wystarczy, że zostawicie komentarz z odpowiedzią na pytanie: dlaczego warto uczyć się języków obcych? i który zestaw chcielibyście wygrać? Bo przecież wszyscy wiemy, że w dzisiejszych czasach bez języków obcych ani rusz... Konkurs czas start, wyniki 21.02.2016 wieczorową porą.

0 komentarze :

Zgoda na życie, szansa na miłość


5 listopada 1985 r. miała miejsce pierwsza udana operacja przeszczepienia serca w Polsce, przeprowadzona przez prof. Zbigniewa Religę. Od tamtego dnia ponad 2000 osób otrzymało za sprawą medycyny transplantacyjnej nowe serce i drugą szansę w życiu. W samym 2015 roku w 6 ośrodkach kardiochirurgicznych w Polsce wykonano 99 zabiegów przeszczepienia serca, to o 23 zabiegów więcej niż w roku 2014. Co roku w Polsce kilkadziesiąt osób przechodzi operację przeszczepienia serca, jednak wciąż ponad 300 na taką operację czeka. Wyrażając zgodę na przeszczep naszych narządów i tkanek po śmierci, dajemy szansę na miłość.

W ramach ogólnopolskiej kampanii społecznej dot. transplantologii "Zgoda na życie" powstał klip o miłości. Wyjątkowej, bo możliwej dzięki decyzjom innych obcych ludzi... Klip inspirowany jest historią Sławomira Bugajczyka, który 8 lat temu przeszedł operację przeszczepienia serca.


W Polsce można pobierać narządy, jeśli zmarły nie wyraził za życia sprzeciwu. Najczęściej w takich sytuacjach decyzję podejmują bliscy zmarłego. Mimo że ponad połowa społeczeństwa deklaruje chęć oddania po śmierci narządów i tkanek do przeszczepu, aż 80% Polaków nigdy nie rozmawiało na ten temat z bliskimi. Oznacza to, że w większości przypadków rodzina nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie lekarza, czy zmarły chciałby żeby jego narządy zostały oddane do przeszczepu w przypadku śmierci.

Średni czas oczekiwania na przeszczep w Polsce wynosi 1,5 roku. Chcesz wypełnić deklarację? Kliknij TUTAJ.


0 komentarze :

Agi Bagi Meadow Flyer


"Meadow Flyer to typ miłej, spokojnej gry. To podróż jednym z bohaterów serialu Agi Bagi przez pobliską łąkę i przygody, które się z tym wiążą. Przyjazne środowisko, wesołe postaci oraz zaskakujące zdarzenia. Ta gra relaksuje, uspokaja, wciąga.” 
– Producent kreatywny gry Tomek Niedźwiedź.

Agi Bagi Meadow Flyer jest kolorową i wesołą grą dla najmłodszych. To pierwsza gra z serii przygodowych gier pod marką Agi Bagi. Główną osią akcji są przygody latającego Zibiego, który na każdym poziomie ma przed sobą do wykonania proste, ale często zaskakujące zadania. Zibi lubi pomagać i... czarować! Gracz może użyć magii Zibiego i aktywnie uczestniczyć w przygodach, np. pomóc Zibiemu zaczarować Grzybka, aby rósł zdrowo; użyć magii Zibiego, żeby wykluć małego Pisklaka z jajka; uwolnić Latajączki z Drzewa Bąbelkowego i pozwolić im swobodnie latać; pomóc Siłaczowi naprawić drzewa; zagrać koncert z zespołem Agi Bagi oraz wiele, wiele innych działań.

 

Gra Agi Bagi Meadow Flyer jest bardzo intuicyjna, z uproszczoną do minimum motoryką. Kontrolujesz bohatera poprzez wskazywanie mu kierunku oraz działań. Każdy poziom zawiera akcję główną i kilka akcji pobocznych. Akcje główne pozwalają graczowi zakończyć poziom, akcje poboczne wymagają od gracza odnalezienia aktywności, ale nie wpływają na ukończenie poziomu. Każdy poziom kończy się krótkim filmem podsumowującym zadanie i zamykającym poziom. Gra zawiera trzy pełne barw i miłych dźwięków poziomy.


Linki do pobrania gry: 

0 komentarze :

Zmień swoje życie z Ewą Chodakowską


Ewa Chodakowska... jedni ją uwielbiają i twierdzą, że dzięki niej udało im się wreszcie schudnąć. Drudzy natomiast wytykają jej brak profesjonalizmu i katowanie morderczymi treningami. Jedno jest pewne motywuje do zmiany.

"Zmień swoje życie z Ewą Chodakowską"  zawiera instrukcje i wskazówki dotyczące treningów oraz praktyczne porady na temat diety i zdrowego stylu życia. Jest to kompleksowy program miesięcznej metamorfozy podzielony na 30 dni: 30 treningów po 30 minut, a także 30 jadłospisów. W książce znajduje się motywacja na każdy dzień, praktyczne porady dietetyczne i wskazówki treningowe oraz zdjęcia trenerki prezentującej wszystkie ćwiczenia opatrzone szczegółowym opisem. Mnie cieszy miejsce na notatki.



Tak, wiem wszyscy tą książkę już dawno przewertowali od deski do deski... cóż ja zacofana jestem... plus przed panią Chodakowską wzbraniałam się rękami i nogami... Ale może to kwestia mej 30letniej świadomości... w końcu się przełamałam. Nie bójcie się, nie zacznę Was spamować fotkami spoconego ciała po kolejnym skalpelu... to nie mój klimat. Niemniej zdarza mi się poćwiczyć i z Chodakowską. Znalazła swoje miejsce obok callaneticsu, jogi dla początkujących i kilu innych zestawów ćwiczeń na kręgosłup. Zmotywowała wiele kobiet w naszym kraju i w jakimś stopniu motywuje i mnie... Jest punktem wyjścia do zmiany... Plan na 30 dni, to zawsze jakiś początek, a jak już zaczniemy przygodę z naszą metamorfozą szukamy i pragniemy więcej i więcej...


0 komentarze :

Żony Astronautów


"Za każdym mężczyzną, który poleciał w kosmos, stała kobieta, która bała się o jego życie. Poznajcie historię żon astronautów. Żony astronautów – zwykłe gospodynie domowe – niespodziewanie znalazły się na świeczniku, a ich życie zostało wywrócone do góry nogami. Miały być wzorem dla Amerykanek, idealnymi żonami i matkami, za którymi paparazzi chodzili krok w krok. Przed kamerami telewizyjnymi, spokojne i opanowane, oglądały, jak ich mężów wystrzeliwano w przestrzeń kosmiczną, bez gwarancji powrotu. Bycie żoną astronauty oznaczało perfekcyjny uśmiech na sesjach zdjęciowych i nienaganny strój podczas podwieczorków z Jackie Kennedy, udział w wielkich galach i status gwiazdy. Jednak przede wszystkim bycie żoną zdobywcy kosmosu oznaczało samotność i lęk. Tylko inne kobiety, które znalazły się w podobnej sytuacji, wiedziały, jaki to los. Kobieca przyjaźń, solidarność i bliskość przybrały postać Klubu Żon Astronautów. "


"Żony astronautów były zwykłymi gospodyniami domowymi, w większości były to żony wojskowych, które mieszkały w skromnych kwaterach w bazach marynarki lub sił powietrznych. Kiedy ich mężowie, najlepsi piloci doświadczalni w kraju, zostali wybrani do udziału w śmiałej amerykańskiej przygodzie - mającej na celu pokonanie Rosjan w wyścigu kosmicznym - niespodziewanie znalazły się na świeczniku. Podczas gdy ich mężowie szkolili się we wszystkich możliwych aspektach lotu w kosmos, każda z tych kobiet przygotowywała się na dzień, w którym będzie musiała stanąć przed kamerami telewizyjnymi, a cały świat zacznie krytycznie oceniać jej włosy, cerę, strój, figurę, postawę, kompetencje rodzicielskie, dykcję, urok, a przede wszystkim - jej patriotyzm".



Żony amerykańskich astronautów były gwiazdami, które blaskiem dorównywały sławie Jackie Kennedy. Ich życie obserwowały miliony ludzi, a NASA starała się kontrolować każdy ich ruch. Książka Lily Koppel opowiada o grupie kobiet, których mężowie zostali wybrani do pierwszych programów kosmicznych pod koniec lat 50. Te kobiety miały być wzorem dla wszystkich amerykańskich kobiet. Stały się bohaterkami swoich czasów. Nowoczesne, wyzwolone, opływające w luksusy, tak przynajmniej przedstawiali je dziennikarze. W rzeczywistości zmagały się z prozą życia codziennego: zdradami, alkoholizmem i despotycznymi partnerami. Przez cały okres trwania kosmicznego wyścigu motto żon astronautów brzmiało: "Szczęśliwe, dumne, podekscytowane"... Gdy gasł blask reflektorów paraliżował je strach, a ich wywrócone do góry nogami życie bywało piekłem...


"W całej Ameryce kobiety zasypiały z Mistyką kobiecości Betty Friedan na nocnym stoliku, która opisywała ze szczegółami świat podmiejskiej apatii i wypunktowywała przyczyny znienawidzonego "bólu głowy gospodyni", którego uleczenie obiecywały reklamy aspiryny w "Life". Ale "problem bez nazwy" zdawał się wymagać czegoś więcej niż tylko pigułki. Książka oferowała kuszącą wizję życia nieograniczającego się do gotowania, sprzątania i zajmowania się domem. Ale ryku trąb wieszczących początek "wyzwolenia kobiet" nie było słychać u brzegów Taylor Lake, miejsca, które zadawało się położone gdzieś bardzo, bardzo daleko. Kiedy nowe żony jedna po drugiej osiedlały się w Timber Cove i El Lago, poczuły się wolne, jakby ktoś spuścił je ze smyczy, lub wręcz przeciwnie: miały wrażenie, jakby ktoś uwięził je w "ogromnym akwarium", jak ujęła to Marilyn. Każda z nowych astrożon usilnie starała się sprostać wysokim oczekiwaniom opinii publicznej. NASA nakazała swojemu rzecznikowi odpowiedzialnemu za protokół dyplomatyczny przeprowadzić z żonami nowej dziewiątki rozmowę inauguracyjną, podczas której mądrzył się on na temat znaczenia odpowiedniego śniadania dla astronautów udających się do pracy - mieli jeść jajka, bekon, cholera, może jeszcze steki i smażonego kurczaka? Karmcie ich dobrze. Chwalcie ich starania. Stwórzcie im w domach azyl. Przyzwyczajając się do normalnych warunków po tygodniu spędzonym w kosmicznej kapsule treningowej z czystym tlenem, mężowi mogą zdarzać się omdlenia, więc nie każcie im wykonywać prac fizycznych wokół domu. I, na miłość boską, chrońcie astronautów przed stresem. Mąż astronauta nigdy nie powinien się martwić hydrauliką czy rachunkami od dentysty, nigdy nie krytykujcie go za brak inicjatywy w sypialni." 



Musiały być perfekcyjne w każdym calu, podglądała je cała Ameryka niczym w Big Brotherze. Książka Lily Koppel mówi też o kobiecej przyjaźni. Nawiązuje do solidarności, wspólnoty i bliskości, która zaowocowała Klubem Żon Astronautów. Bo bycie żoną astronauty oznaczało nade wszystko lęk i samotność. Naprawdę warto sięgnąć po tą książkę... "Żony astronautów" przybliżają historie kobiet stojących za astronautami, od projektu Mercury z czasów Kennedy'ego, przez misje Gemini, do programu Apollo, kiedy w końcu udało się wysłać człowieka na Księżyc. Ja teraz przymierzam się do serialu i mając pewien niedosyt planuję przeczytać "Atomowe Dziewczyny" Denise Kiernan.

0 komentarze :

Mniej.


Nie pamiętam już, kiedy i dlaczego przyszło mi do głowy, że kluczem do codzienności może być portfel. Jego zawartość (bądź jej brak) i to, co się z nią robi.(...) Ile płacimy za poczucie bezpieczeństwa, szacunek, spokój. Jaka jest cena dostępu do zdrowia, wiedzy, czystego powietrza, wody, chlorofilu. Jak przeliczyć czas na pieniądze, pieniądze na przedmioty, przedmioty na relacje. Czy redukcja we wszystkich tych dziedzinach daje swobodę, a może wręcz przeciwnie – uwiera?


Lektura książki Marty Sapały była mi potrzebna... ale i musiałam do niej dojrzeć. Książka w której autorka opisuje swój trwający okrągły rok eksperyment naprawdę daje do myślenia. Przez dwanaście miesięcy autora ograniczała konsumpcję do absolutnego minimum. "To nie jest podręcznik, który ma nas oduczyć konsumpcji i zamienić ascetów, to przewodnik po myśleniu, które broni nas przed bezrefleksyjnym sięganiem do portfela." Fascynujące jest to, jak różnie definiujemy swoje minimum i niekoniecznie ma to związek z zasobnością portfela. Dzięki tej lekturze "Spróbujemy dowiedzieć się, czy „mniej” w jednej dziedzinie oznacza „więcej” w innej. I dlaczego bilans między nimi nie zawsze się zgadza."

Nie jestem zakupoholiczką. Nie cierpię na nadmiar rzeczy, kupowanych impulsywnie, bez namysłu, czy na pewno jest mi to potrzebne i czy w ogóle będę z tego korzystać. Moje zakupy są przemyślane i zaplanowane... Zdecydowanie umiem oszczędzać... robić zakupy za kwotę wyliczoną, co do grosza...  Ale oszczędnie nie znaczy minimalnie... Swoje wydatki i potrzeby ograniczyłam do minimum już dawno temu... Nauczyło mnie tego życie. Jednak wydatki na dzieci się mnożą... im odmawiać nie umiem choć znają mantrę: mamusia nie ma pieniędzy, może jak spłynął w końcu alimenty, to wtedy... teraz muszę zapłacić mieszkanie, przedszkole... Przykre to, ale w jakiś sposób czuję się gorsza, bo nie mogę dać dzieciom wszystkiego co by chciały. To nad tą kwestię muszę pracować. Nie kupowanie czegoś nie podważa moich rodzicielskich kompetencji. To czy coś kupiłam, czy nie nie wpływa na jakość mojego macierzyństwa. Paradoksalnie jak nie mam pieniędzy staję się bardziej gospodarna i kreatywna :) Chciałabym być samowystarczalna... ale nie jestem. Nie podejmę próby kompletnego zrezygnowania z zakupów... nie ma o tym mowy w mieście... Mój minimalizm wciąż wzdycha do barokowego przepychu... bo czasem jednak dopada mnie potrzeba konsumpcji dla samej konsumpcji... Tak mam... czasami po prostu pragnę... :) Materialne zachcianki nie warunkują mojej egzystencji, ale jednak...


Książka świetnie ukazuje społeczne uwarunkowania zakupów, mechanizmy, które nami kierują, uświadamia zasady, które panują w świecie konsumpcjonizmu. Eksperyment autorki jest niezwykle fascynujący, jako idea ograniczania swoich potrzeb, przemyślanego konsumowania rzeczywistości, zastanawiania się nad swoimi potrzebami, w kontrze do zachcianek. Przeciętny Polak trzyma w domu niemal 4000 zł pieniędzy zamrożonych w przedmiotach... Ja postanowiłam oczyścić moją przestrzeń, usunąć przedmioty, które ją tylko zagracają. Zrobić czystki bez moich chomiczych zapędów sentymentalnego kolekcjonera... Minimalizm i antykonsumpcjonizm są ostatnio bardzo modne. Nie są to idee dla każdego... Minimalizm wydaje się być trendem, który zaistniał jako odpowiedź na masową i bezmyślną konsumpcję. Stał się on wyrazem wolności, sposobem na uwolnienie się jednostki od przymusu konsumowania coraz większej ilości produktów, których wcale nie potrzebuje. Książka Marty Sapały "Mniej. Intymny portret zakupowy Polaków" należy do grupy tekstów, które motywują do działania i nakłaniają do zmiany.

„Największy rozwój wewnętrzny zanotowałam, gdy przestałam chcieć więcej i nastawiłam się na akceptację tego, co mam. (…)Gdy skupiałam się na „mieć”, nie miałam czasu „być”. Banał, no nie?”

0 komentarze :

Piramida Żywienia i Aktywności Fizycznej


20.01.2016 roku przedstawiciele Instytutu Żywności i Żywienia (IŻŻ) przedstawili na I Narodowym Kongresie Żywienia najnowsze wytyczne żywieniowe. Nowa wersja piramidy jest zgodna z najnowszymi zaleceniami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Dla niektórych prawdziwa rewolucja na talerzu... dla mnie w sumie norma :) 

U podstawy nowej piramidy żywieniowej znajdują się różne formy aktywności fizycznej, a nie jak dotąd konkretne produkty spożywcze. Przeciętny człowiek, aby prowadzić zdrowy tryb życia, powinien przeznaczyć codziennie 30-45 minut na zróżnicowaną aktywność fizyczną.Do najbardziej zalecanych aktywności ruchowych należą bieganie, pływanie, jazda na rowerze, a nawet wybieranie schodów zamiast windy, czy długie spacery. Ważne, by wysiłek fizyczny był regularny.


Spośród produktów spożywczych najważniejsze są warzywa i owoce, które wskoczyły na pierwsze miejsce wśród grup produktów spożywczych zalecanych do spożycia. Dziennie powinno się spożywać co najmniej 400 gramów warzyw i owoców, które można zastąpić sokiem, najlepiej wielowarzywnym. Trzy czwarte dziennego spożycia powinno przypadać na warzywa, a jedna czwarta – na owoce. Ostatnie badania wskazują ponad wszelką wątpliwość, że warzywa i owoce powinny być podstawą naszego żywienia. W istotny sposób zmniejszają zachorowalność oraz umieralność na choroby układu krążenia, cukrzycę czy nowotwory - mówi szef IŻiŻ prof. Mirosław Jarosz. 

Na trzecim miejscu w nowej piramidzie są zdeklasowane produkty zbożowe, w tym szczególnie pełnoziarniste z tzw. pełnego przemiału. 

Mleko też jest ważne w zdrowej diecie, powinno się go pić co najmniej dwie szklanki dziennie. Napój ten można zastąpić jogurtem, kefirem lub serem. Osobiście nie luię mleka, moja córka nie toleruje laktozy... niemniej mleko jest idealnym źródłem wapnia, białka i witamin z grupy B. A także kwasu foliowego, witaminy A i magnezu.  

Dopiero na piątym miejscu są produkty mięsne, które powinny być jedynie dodatkiem do warzyw, w tym roślin strączkowych, oraz produktów zbożowych. Najbardziej zalecane są ryby i jaja, a najmniej czerwone mięso i wędliny. 

Na ostatnim miejscu, na szczycie piramidy, postawiono tłuszcze, których spożycie powinno być ograniczane, szczególnie tłuszczów zwierzęcych. 

Najlepiej jest spożywać co najmniej 1,5 litra płynów. Poza wodą wskazane jest picie soków, herbaty oraz kawy (!!). W piramidzie znalazły się zioła jako alternatywa dla nadużywanej przez nas soli. Ponadto pestki i orzechy.


Według ekspertów klucz do zdrowia stanowią różnorodne produkty spożywcze, spożywane w odpowiednich ilościach i proporcjach oraz aktywność fizyczna każdego dnia. 

0 komentarze :