Czy św. Mikołaj istnieje?

-Mamo i napisz, że chcę dostać komputer, bo tabletu mi nie pozwalacie, że ta sukienka jest złota i że będę w Krakowie żeby Mikołaj wiedział, gdzie zostawić prezenty...

Pamiętacie kiedy przestaliście wierzyć w św. Mikołaja? Ja doskonale... znalazłam u rodziców moje listy... głupia, co roku adresowałam je do siebie, bo wierzyłam, że ten adres, to żeby Mikołaj wiedział, gdzie wysłać prezenty... Więc pisałam, wysyłałam i rodzice wyjmowali ze skrzynki. Vi wierzy w św. Mikołaja... Ale odczuwam pewien dyskomfort, gdy wypytuje co i jak... Bo ja nie okłamuję dzieci. W wersji dostosowanej dla 4 latki opowiadam o śmierci, seksualności, religii... to dlaczego nie umiem ugryźć tematu starszego grubaska w czerwonym wdzianku?

Może dlatego, że Mikołaj postacią fikcyjną nie był? Tylko biskup Mikołaj nie jest taki atrakcyjny jak amerykański twór świąteczny...  I jakbym Vi pokazała obrazek biskupa, to by mnie wyśmiała... Może dlatego, że dzieciństwo rządzi się swoimi prawami i takie białe kłamstwo wdaje mi się być nieszkodliwe? Czy raczej radość Vi czekającej na Mikołaja jest bezcenna... Więc niech jeszcze pożyje w tej błogiej nieświadomości? Vi wierzy we wróżki, wampiry, czarownice... to co tam ten św Mikołaj do kolekcji?

A jak jest u Was? Wasze dzieci wierzą w św. Mikołaja?

p.s. Dziś Mikołaj w nocy siedzi na allegro bo zapomniał, że Mikołajki, to już w piątek...

0 komentarze :

FotoPrezenty

Uwielbiam dostawać prezenty, to już ustaliliśmy. Ale równie bardzo jak dostawać lubię prezenty dawać... Nie przepadam za samym etapem koncepcyjnym, czyli wybieraniem prezentów. Bo prezent nie ma świadczyć o zasobności portfela, ale ma by trafiony, sprawiający radość i niepraktyczny ( wchodzę z założenia, że praktyczne prezenty użytkowe kupujemy sobie sami, a prezent ma być czymś wow!). Z wyborem prezentów dla dzieci nie mam problemu... no cóż muszę jedynie uważać, żeby nie wydać na nie za dużo... mojemu mężowi natomiast trudno dogodzić więc jego przemilczmy... zwłaszcza, że on, gdy przychodzi odpowiedni moment rzuca niby mimochodem, co dokładnie chciałby dostać:) Ciocie, moje siostry, to baby, a baba raczej wie, co drugiej babie kupić ładnego i niepraktycznego... A dziadkowie... cóż przyznam, że odkąd pojawiły się dzieci idę po najmniejszej linii oporu... czyli stawiam na "wydruki wnuków" w rożnej postaci. Uważam, że to dużo ładniejsze niż zdrowotne toniki apteczne czy ciepłe skarpety i krawaty, które mój tata kolekcjonuje, odkąd zaczęłam dostawać kieszonkowe w 4 klasie podstawówki. Wnuczęta są oczkiem w głowie dziadków, prababciom się łezka kręci w oku, gdy dostają piękne fotografie... więc punkt prezent powinien sprawia radość jest zdecydowanie spełniony. Nie kupuję koszulek, poduszek i kubków ze zdjęciem dzieci... uważam to za tandetę. Nie wyobrażam sobie babci paradującej z podobizną Vi na piersi, dziadka śpiącego na jaśku z Igorem, a nadruk na kubkach zmywa się w zmywarce. Przerobiłam natomiast magnesy na lodówkę i drukowałam fotoobrazy na płótnie. Co roku szykuję bliskim fotokalendarze... to już niemal tradycja i wszyscy czekają na swój egzemplarz kalendarza, z którego uśmiechają się do nich przez 12 stron moje dzieciaki. W tym roku stawiam na foto książki od Printu. Ale rozważałam również ramkę od instadruku ( skoro już namiętnie używam instagramu). Przedświąteczny przegląd zdjęć czas zacząć...


0 komentarze :

Kalendarz Adwentowy


Święta coraz bliżej, gdzieś od połowy listopada w marketach i sklepach spożywczych wysp adwentowych kalendarzy... Moje dzieciaki pewnie jak co roku babcia obdaruje, a ja będę musiała pilnować, żeby Igor nie zjadł wszystkich czekoladek jednego dnia... Wiecie, że pierwszy Kalendarz Adwentowy, który został zrobiony ręcznie pochodzi z 1851 r? Pomysł na specjalny kalendarz do odliczania dni od pierwszego dnia grudnia do Wigilii Bożego Narodzenia pochodzi z XIX wieku od niemieckich luteranów... tą miła tradycję zawdzięczamy protestantom... Kalendarze umilają dzieciom oczekiwanie, odliczanie dni do Świąt... ale mogą być również dekoracją... Kupne ogólnodostępne, ale muszę w końcu pomyśleć o własnoręcznym przygotowaniu kalendarz ze zdrowymi smakołykami w pięknej odsłonie...

0 komentarze :

w fotograficznym skrócie


Jak usłysz w radio Last Christmas zacznę się stresować... Że lada chwila Święta i Nowy Rok... Na razie, to do mnie nie dociera... Śniegu nie widziałam, zimy stulecia jeszcze nie ma... ale słyszę tykanie zegara w głowie, miarowo uciekający czas odmierzany wspomnieniami zaklętymi w fotografiach... Ostatnio dużo się dzieje... w końcu kalendarz zapełnia się notatkami... Finisz intensywny... Rok kończy się owocnie... Nowe perspektywy, wyzwania... oby styczeń również obfitował w znaczące zdarzenia, bo już mam dość stagnacji... Nawał obowiązków mnie motywuje, podwyższone obroty... brakowało mi ich...


0 komentarze :

'Co ciąża zmieniła? Nadal mam nieposprzątane w chacie, ale teraz mam wymówkę'


Wszyscy udostępniają, linkują, komentują... krytykują i do demota roku nominują... Cóż ja z tych cynicznych jestem, lubię dystans i mam specyficzne poczucie humoru. Może dlatego vlog pani Magdy Mikołajczyk mnie nie bulwersuje... Przyznam pierwszy filmik krążący w sieci obejrzałam kilka razy i zastanawiałam się kim jest ta pani, czy jej filmik to jakiś fake, czy ukryta reklama deprimu czy innego nervosolu... A może zapowiedź jakiejś ciekawej kampanii społecznej? Teraz już nie zastanawiam się, co autorka miała na myśli... Chyba intuicyjnie to czuję, gdy wieczorem padam na pysk i stwierdzam, że sprzątanie nie zając nie ucieknie, a jutro i tak nie będzie widać efektów, bo dzieci pierwsze, co robią jak wstają to bałagan... potem jedzą śniadanko... Czasem też mam potrzebę odczarowania mitu macierzyństwa... A strona w którą poszła, ta artystka kabaretowa na pewno jest dobrym sposobem na utrzymanie się w zdrowiu psychicznym i jest buforem emocji by nie zwariować będąc mamą:)



  

  


0 komentarze :

YO! FACECI W RAJTUZACH



Wychodzę z założenia, że domowy outfit dziecięcy ma być wygodny... Nie musi być według wytycznych z wybiegów, najnowszych trendów... Jak jest zimno i szaleją choróbska ma być ciepło... Okres jesienno-zimowy zamienia mojego syna w faceta w rajtuzach... Po domu chodzi w rajstopach i body... bo żeby było jasne do ludzi ubieram mu spodnie:) Cóż skarpetki Igor ściąga, a w rajtuzach wiem, że mu ciepło i nóg nie odmrozi jak postanowi np wyjść przed dom bez butów. Moja mama była zdziwiona, rajtuzy dla chłopca? No cóż kalesonów na 86cm nie widziałam... Legginsy też Igor nosi i wcale nie uważam, że są dziewczyńskie... Vi natomiast nie narzeka... kolorowe rajstopki tudzież getry i ciepła sukienka czy długi sweter to jej styl... Pamiętam, że jako dziecko nie znosiłam noszenia rajtuz pod spodnie... uważałam, to za obciachowe... dopiero teraz gdy na starość robię się ciepłolubna doceniłam ten patent... Dlatego rajstopwa paczka  z produktami marki YO! to już u nas niemal jesienna tradycja. Są ładne, ciepłe, dobrze się noszą. Produkty YO! posiadają certyfikaty „Bezpieczny dla Niemowląt” i „Bezpieczny dla Dziecka” nadane przez niezależny Instytut Włókiennictwa, co potwierdzają wysoką jakość wyrobów. Jestem fanką chłopięcej kolekcji, bo odziany w niebieskie rajstopki z autem, tudzież samolotem na pupie Igor wygląda zdecydowanie lepiej niż w różowych rajstopach z Hello Kitty po starszej siostrze:)


0 komentarze :

Krótka refleksja o starośći

Wiele razy pisałam, że nie chcę być stara... Tzn. wiem, że to naturalna kolej rzeczy, ale nie chcę dożyć momentu kiedy będę niedołężna, nieestetyczna i zależna od innych... Po prostu nie chcę być ciężarem dla siebie i innych... Mam taką teorię, że ładnie starzeją się Niemcy... szczupli, schludni... ładnie zasuszeni... Wczoraj usypiając Igora tradycyjnie czytałam Pudelka ( tak młodsza siostra pokazała mi to zło...) i natknęłam się na zdjęcia Ari Seth Cohena. Jego niezwykły projekt dla magazynu Vogue dał mi nadzieję... że nawet na starość można wyglądać jak człowiek... Z taką aparycją chcę doczekać starości... bo nie chcę przegapić ważnych momentów w życiu moich dzieci i wnuków ( liczę, ze Vi i Igor nimi mnie obdarzą)...


0 komentarze :

Drogi Święty Mikołaju...

Drogi Święty Mikołaju 

Byłam grzeczna... najgrzeczniejsza z domowników śmiem twierdzić:) I nie myśl sobie, że jestem pazerną materialistką... ja po prostu uwielbiam dostawać prezenty. Moje prezentowe top ten jest gruntownie przemyślane i oczywiście są to same potrzebne rzeczy:) Weź pod uwagę, że 2stycznia mam urodziny więc chętnie przyjmę jeden, a duży prezent ... tzn taki wymarzony:)
 Ania

1/2/3/4/5/6/7/8/9/10

0 komentarze :

Warszawskie ploteczki


Kolejne spotkanie KME za mną...6.04 autobus do Warszawy- spotkanie- 18.30 autobus do domu... 23.00 leże z mężem w łóżku i słyszę pytanie: Po co Ty tam właściwie pojechałaś? ( Wiecie z taką nutką ironii i przekąsem zadane pytanie) Hmmm... w sumie to dobre pytanie... Szczerze? Żeby naładować się pozytywną energią i poplotkować z innymi mamami... ale tego mojemu mężowi nie powiem:) Bo zaraz wyśmieje... zresztą jak mu dzieci pod moją nieobecność w kość dały to jeszcze gotów zlinczować, że na ploty do Warszawy się wożę... Ale taka jest prawda. Spotkania KME często są ciekawe, kreatywne, pomagają mi trzymać rękę na pulsie w temacie nowości na rynku dziecięcym, traktują o rzeczach, które mnie interesują... ale tak naprawdę, dla mnie maja walor głównie towarzyski plus dbają o moją higienę i zdrowie psychiczne... Są okazją żeby się wyrwać z domu i porozmawiać z innymi mamami... Odpocząć, zebrać myśli... Podczas Konferencji Bliskości poruszany był temat kobiecych kręgów... Nigdy nie miałam wianuszka koleżanek, preferowałam męskie towarzystwo... nie odnalazłam się również w cyberprzestrzeni, na forach i innych mamowych grupach wirtualnej przyjaźni... Ale dziś mając niespełna 30 lat, spędzając 90% mojego czasu z dziećmi naprawdę mam potrzebę przebywania z osobami w podobnym wieku i o podobnych zainteresowaniach... Jeżdżąc do Warszawy odkryłam zamiłowanie do klasycznego babskiego plotkowania (!)... KME kobiecą wioską ni jest, nie przesadzajmy... ale jest tym czego raz w miesiącu potrzebuję... Tłukę się 10 godzin autobuem by pobyć z fajnymi babkami, mamami, blogerkami, by poplotkować przy kawie i przewietrzyć myśli... a może po to by w końcu je usłyszeć, bo na  co dzień zagłuszają je dzieci i domowa wrzawa...

0 komentarze :

GOTUJ Z VIKTORIĄ



Dziś kolejny odc cyklu Dziecko na Warsztat- Kulinaria. Powstał spontanicznie, z tego co było w lodówce. Miałyśmy z Vi jeden cel, ma być smacznie i tak jak lubimy. Ciasto, bo ciasto to, jest to co Vi pichcić uwielbia... I kolorowa, zdrowa kolacja, bo mojego niejadka, to trzeba sposobem...




Zaczęłyśmy od szukania inspiracji w naszych ulubionych książkach kucharskich. W naszej kuchni króluje Gratka dla małego niejadka i przepisy Cecylki Knedelek. Ale gdybyście potrzebowali wsparcia i pomysłów przedstawiamy zestawienie książeczek kucharskich dla dzieci:

0 komentarze :

filmowa migawka



Nauczycielka angielskiego / English Teacher (2013)  
Linda Sinclair (Julianne Moore) jest nauczycielką literatury w małym miasteczku w Pensylwianii. Wiedzie spokojne, samotne życie w towarzystwie dwóch kotów oraz pokaźnej kolekcji książek. Linda uwielbia czytać – bohaterowie ulubionych powieści przeżywają wzloty i upadki, dramaty i namiętności, których jej uporządkowana egzystencja jest pozbawiona. Wszystko zmienia się wraz z pojawieniem się w mieście jej byłego ucznia, Jasona (Michael Angarano). Zdolny, pełen pasji i marzeń chłopak wyjechał do Nowego Jorku, aby tam spróbować swoich sił jako dramatopisarz. Teraz wraca na tarczy – załamany i rozgoryczony, wątpiący w swój talent. Oliwy do ognia dolewa jego ojciec (Greg Kinnear), który marzy o synu prawniku, a nie literacie. Linda nie może patrzeć, jak Michael porzuca swoje marzenia i idzie za głosem rozsądku. Postanawia sama wystawić jego sztukę. To wywróci jej życie do góry nogami 

 

Przelotni kochankowie / Los Amantes Pasajeros (2013) 
Pedro Almodóvar wita na pokładzie lotu pasażerskiego z Madrytu do Meksyku! Z powodu technicznej usterki, bezpieczeństwo pasażerów znajdujących się na pokładzie zostaje zagrożone. Doświadczeni piloci robią wszystko, by znaleźć rozwiązanie tej trudnej sytuacji. Personel pokładowy bez reszty poświęca swe ciała i dusze, by w każdy możliwy sposób uprzyjemnić podróż pasażerom. Okazuje się, że życie w chmurach jest tak samo skomplikowane jak na ziemi, a przyczyny są zawsze te same: seks i śmierć. Na pokładzie samolotu poznajemy: nowożeńców wyruszających w podróż poślubną, królową plotkarskich magazynów, bezwzględnego biznesmena uciekającego z Hiszpanii przed policją oraz Don Juana próbującego rozstać się z jedną ze swoich kochanek. Każde z nich leci do Meksyku w określonym celu – by coś załatwić albo przed czymś uciec. Co musi się wydarzyć, by ta grupa nieznajomych wyznała sobie swoje tajemnice? Co musi się stać, by wszyscy – włącznie z pilotami – wyjawili najgłębiej skrywane pragnienia? 


Wyprawa Kon-Tiki / Kon-Tiki (2012) 
1947 rok. Zmęczony wojną świat z zapartym tchem śledzi wyprawę, którą śmiało można określić mianem „misji niemożliwej”. Młody norweski naukowiec, Thor Heyerdahl, wierzy, że Polinezja – jeszcze w czasach przedkolumbijskich - została zasiedlona przez mieszkańców Ameryki Południowej. Aby udowodnić tę rewolucyjną tezę, Thor decyduje się na desperacki krok. Razem z pięcioma innymi śmiałkami (z których tylko jeden zna się na żeglarstwie) wyrusza w rejs przez Pacyfik, za środek transportu mając drewnianą tratwę o nazwie Kon-Tiki. Do pokonania mają 8.000 kilometrów. 


Wolverine / The Wolverine (2013) 
Hugh Jackman ponownie w roli tajemniczego, obdarzonego niezwykła mocą Wolverine’a, który wyrusza do współczesnej Japonii. Stawia tam czoła nie tylko obcej kulturze, lecz także śmiertelnie groźnym wrogom, którzy gotowi są na wszystko, by go zniszczyć. Wolverine odkryje swoje słabości, zyskując przy tym siłę, o której dotąd mógł tylko marzyć, a jego los zmieni się na zawsze…


RED 2  
Kontynuacja wielkiego hitu o grupie bardzo doświadczonych agentów, którzy raz udowodnili już światu, że stara gwardia wciąż trzyma się mocno i każdego kto jej zagraża zlikwiduje lekko, łatwo i przyjemnie. Emerytowany agent CIA Frank Moses (Bruce Willis) znów zmuszony jest skrzyknąć swą wyjątkową ekipę, by ruszyć tropem zaginionej głowicy nuklearnej najnowszej generacji, która w niepowołanych rękach grozi zagładą. Grupa emerytowanych, ale wciąż śmiertelnie niebezpiecznych zawodowców trafi do Londynu, Paryża i Moskwy, gdzie w drogę wejdą im zabójczo piękna Catherine Zeta-Jones, którą dawniej najwyraźniej łączyło coś z Frankiem, a także szalony Anthony Hopkins, którego umysł jest większym zagrożeniem niż bomba atomowa. Świat znów się przekona, że nikt nie rozprawia się ze złem w sposób tak spektakularny, elegancki i zabawny jednocześnie jak przedstawiciele starej szkoły.

0 komentarze :

Nie ma cwaniaka nad Warszawiaka


Jutro jadę do Stolycy... taki comiesięczny wypada bez dzieci:) Pomału zaprzyjaźniam się z Warszawą... i chyba mogę powiedzieć: Warszawa da się lubić! Miasto jak miasto. Trochę duże tłoczne i specyficzne... Bo ja np nie wiem dlaczego zawsze jak zapytam o drogę słyszę: Pani to daleko trzeba wziąć taxówkę... taaa idę z buta 10minut... Jest moja Ala do plotkowania, młodsza siostra pokazała mi aplikację jakdojadę.pl i Wawa mi nie straszna:) Ale Ja rodowita Warmianka, co zawsze korzysta z okazji, by podkreślić, że Warmia to nie Mazury, żona Krakusa, mama Krakuski... Byłam do Warszafki uprzedzona... Choć chodzę na dwór, a nie na pole  i nie lubię weki, to krakowska antypatia do Warszawy mi się udzieliła:) Do jutrzejszego wyjazdu przygotowuje się merytorycznie:) Wydawnictwo Babaryba wydało książkę o gwarze warszawskiej, „ Mała książka o gwarze warszawskiej”, bo o niej mowa jest do czytania, oglądania, kolorowania... wywołała uśmiech na twarzy pana taty,  który podsłuchiwał jak czytałyśmy z Vi:) Zaciekawiła książka Krakusa:) Kreska pani Bulikowskiej zdecydowanie przypadła moim dzieciom do gustu. Gdyby nie mój wpojony szacunek do ładnych ksiązek Igor już dawno by warszawskie obrazki pokolorował:) Książka jest dowcipna i w bardzo przyjemny sposób przybliża dzieciom i dorosłym (!) kawałek warszawskiej kultury. Poznając gawrę możemy ciut lepiej zrozumieć mieszkańców stolicy:) „Mała książka o gwarze warszawskiej” Marii Mroux Bulikowskiej w końcu wyjaśniła nam fenomen WARSZAWSKIEGO CWANIAKA:) Czy wiecie, co to bambaj, trąbizupka, rymanarka? Czym zajmuje się doliniarz, sałaciarz, a czym rycerz miotły? I jak właściwie robi się pańską skórkę?! My juz wiemy:)

0 komentarze :

life lately


Nie było mnie kilka dni a mam wrażenie że wieczność, że moje dzieci wydoroślały... bawić się razem zaczęły, albo raczej współpracować przy sianiu spustoszenia... Sprytny tata wypracował system huśtawka przed południową drzemką Igora... i Viki huśta i usypia brata:) A ja matka lulałam jak głupia... I kłócić się Vi i Igor zaczęli jak na rodzeństwo przystało. Głośno, intensywnie, spektakularnie... Kochają się potem nienawidzą z przytupem. 3dni rozłąki pozwoliły mi wyjść z roli mamy i spojrzeć na moje dzieci z dystansem, przewietrzyć instynkt macierzyński... i jestem dumna, że mama takie fajne dzieci. Jasne dają w kość, czasem doprowadzają do szewskiej pasji... i najchętniej uciekłabym gdzie pieprz rośnie... Ale nie zamieniłabym ich na żadne inne, to jest miłość w proporcjach doskonałych. Mieszanka cierpliwości, złości, smutku radości... wszystkich zmiennych emocji, których wypadkową jest oblicze matczynej miłości...

0 komentarze :

STOP STALKING!

Kiedy jakiś czas temu spotkałam Lidię Piechotę pomyślałam ależ sympatyczna dziewczyna... a potem kurcze skąd ja ją znam? Szybko się wyjaśniło, że z TV... niestety okazało się, że kojarzę mamę dziennikarkę w kontekście stalkingu...i gdy Lidka opowiedziała pokrótce, co jej się przydarzyło... zaznaczyła, że chce o tym głośno mówić i ostrzegać wiedziałam, że jak przyjdzie odpowiedni moment to wesprę jej plan postem na blogu...by i moich czytelników uwrażliwić na temat. Stalking jest problemem poważnym, którego nie wolno lekceważyć

Pojęcie stalkingu, oznaczające pierwotnie potajemne skradanie się i osaczanie zwierzyny, która miała paść ofiarą myśliwego, stało się określeniem uporczywego naprzykrzania się drugiej osobie. Od 2011 roku w Polsce uporczywe nękanie traktowane jest jako przestępstwo. Grozi za to do trzech lat więzienia. Wciąż jednak nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, czym tak naprawdę jest stalking i jak można sobie z nim radzić. Stalking jest to powtarzające się uporczywe nękanie poprzez rozmaite formy naruszenia wolności osobistej i prywatności drugiej osoby, wywołujące u prześladowanego niepokój, skrępowanie, dyskomfort fizyczny i psychiczny. Stalking w psychologii określany jest jako „przemoc emocjonalna”, „nękanie na tle emocjonalnym”, „uporczywe nękanie” oraz „prześladowanie na tle emocjonalnym”. Art. 190a Kodeku Karnego o stalkingu, mówi tak:

 § Kto przez uporczywe nękanie innej osoby lub osoby jej najbliższej wzbudza u niej uzasadnione okolicznościami poczucie zagrożenia lub istotnie narusza jej prywatność podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§  Tej samej karze podlega, kto, podszywając się pod inną osobę, wykorzystuje jej wizerunek lub inne jej dane osobowe w celu wyrządzenia jej szkody majątkowej lub osobistej”. W przypadku, gdy w odpowiedzi na działanie prześladującego pokrzywdzony targnie się na własne życie, stalker podlega karze pozbawienia wolności od roku do 10 lat. Należy pamiętać, iż przestępstwa określone w art. 190a kk ścigane są na wniosek pokrzywdzonego. 

Wg badań przeprowadzonych przez Instytut Ekspertyz Sądowych niemal 3 mln Polaków mogło mieć do czynienia ze stalkingiem. W praktyce można się spodziewać, że zasięg tego zjawiska jest większy... Wiele osób kojarzy stalking jedynie jako problem gwiazd i celebrytów. A prawda jest taka, że może on dotknąć każdego. Stalking to takie samo przestępstwo jak gwałt albo kradzież - mówi aktorka Dominika Ostałowska, w przeszłości ofiara stalkera. Film z jej udziałem to element kampanii, mającej zachęcić prześladowanych do zgłaszania się na policję. Tylko w ciągu pierwszych sześciu miesięcy po zmianie przepisów na policję zgłosiło się ponad 400 osób mających problem z uporczywym nękaniem. W 2012 r. do policji wpłynęło ich już prawie 4,5 tys., a większość z nich się potwierdziła. Wysyłają maile, listy, SMS-y. Czasem kwiaty. Innym razem wyzwiska. Bo nękający - jednego dnia "kochają", następnego nienawidzą. Psycholożka Iwona Jabłońska przebadała w zeszłym roku ponad 300 młodych kobiet - co dziesiąta miała do czynienia ze stalkerem, który nękał ją przynajmniej przez trzy miesiące. Najdłuższy dramat trwał aż pięć lat. Ofiarą stalkingu może być każdy – zarówno kobiety jak i mężczyźni! Relacja między ofiarą i sprawcą. Stalking najczęściej dotyczy osób powiązanych więzami rodzinnymi lub tworzących związek partnerski. Jednakże ofiarą może stać się każdy a stalkerem może być nawet osoba zupełnie obca ofierze. Badania nad występowaniem stalkingu w Polsce wykazały, iż w ok. 90 % przypadków istniała relacja znajomości między ofiarą i napastnikiem, w 58,3% przypadków stalkingu prześladowcą jest lub był partner lub były partner ofiary.

Discovery Networks CEEMEA, nadawca programu ID w Polsce, przeprowadza kampanię społeczną informującą o przestępstwie stalkingu. W ramach akcji kanał ID przygotował pięć spotów informacyjnych, które będą emitowane w listopadzie i grudniu na antenie stacji. Powstała także specjalna podstrona www.idpolska.pl/stalking. Zgromadzono na niej przydatne informacje dotyczące uporczywego nękania oraz wskazówki dla ofiar stalkingu, gdzie szukać pomocy

  

  

  

0 komentarze :

Sprężyna Zdrój w obrazkach... Auta i Na Budowie Stephena Lempa

"W miasteczku Sprężyna Zdrój od samego rana panuje duży ruch. Mieszkańcy mają pełne ręce roboty, a na ulicach jest tłoczno. Straż pożarna, karetka pogotowia, śmieciarka, policja, taksówka, dźwig, koparka, kombajn, wyścigówka czy paralotnia - to tylko niektóre z pojazdów, których możesz szukać w tej pełnej kolorowych i szalonych przygód książce obrazkowej. Pod koniec dnia wszyscy spieszą się na wielki wyścig o Sprężynowe Grand Prix - musisz też być tam i Ty! "

 "Wybierz się na budowę do miasteczka Sprężyna Zdrój! Tylko załóż kask i kalosze! Betoniarka, spychacz, walec, dźwig i wywrotka są już na miejscu. Wkrótce rozpocznie się budowa nowego domu oraz fantastycznego Sprężynowego Centrum Nauki! Tuż obok powstaje domek na drzewie, mały basen oraz nowe drogi i chodniki. Czy zauważysz zmieniające się pory roku? Przyłącz się do nas szybko, a razem uda nam się odkryć nawet szkielet dinozaura!"


0 komentarze :

#BFGdansk2013


Ostatni weekend spędziłam w Gdańsku na Blog Forum... Tych którzy czekają na relację i pikantne plotki z blogosfery rozczaruję... Traktuję ten wyjazd jak pewien kamień milowy na drodze samorozwoju... Starałam się chłonąc i wynieść jak najwięcej. Słuchałam notowałam, podczas niektórych prelekcji jak bóbr płakałam. Teraz muszę sobie w głowie poukładać:) Jedno jest pewne blogosfera to bardzo hermetyczne środowisko. Paradoksalnie bloga może założyć każdy... ale nie każdy zostanie blogerem... Będąc blogerką parentingową czułam się iście egzotycznie wśród tych wszystkich blogerów odpowiedzialnych społecznie, marketingowych rekinów i pozowania w blasku fleszy na ściance:) Miłe spotkania, ciekawe rozmowy... Jedni mnie rozczarowali inni mile zaskoczyli. Nieudany obiad w chińskiej restauracji, w której pani podała mi ryż z jajkiem zamiast krewetek zaowocował naprawionym telefonem,  zostałam specem od pieluszingu i wiem że 90% wizerunku to dobra kreacja...


0 komentarze :

Jestem blogerę?


Prowadzę bloga... ale czy jestem blogerem? Jestem mamą lubię , to co robię, ale nie jestem blogiem... uświadom to sobie:) W ten weekend będę się kształcić, jadę na Blog Forum Gdańsk. Celem tegorocznej konferencji nie będzie kształcenie blogerów. Będzie inspirowanie historiami innych blogerów, koncentrować się będzie na praktycznych umiejętnościach wynikających z blogowania... I chyba inspiracji właśnie potrzebuję. Inspiracji, która mnie zmotywuje:) To, że przeczytałam książkę Kominka nie przewróciło mi w du..., ale uświadomiło, że wkładam w prowadzenie bloga wiele wysiłku, czasu, pracy... i własnie jako pracę, która łączy przyjemne z pożytecznym blogowanie powinnam zacząć traktować. Jako pracę, która pozwala mi realizować moją pasję... A że do tego, co robię podchodzą profesjonalnie i nie robię nic po łebkach mam  zamiar w ten weekend chłonąć i jak najwięcej słuchać...  wymieniać blogowe doświadczenia... Blog Forum Gdańsk - 48 godzin blogowego święta z udziałem blogerów i vlogerów, prelegentów oraz internautów on-line...Będę tam i ja:)!

0 komentarze :

A Year of Parenting by Grant Snider

Nic dodać nic ująć...:)

0 komentarze :

piątkowa fotomigawka


Ech jestem psychosomatyczną schizolką...wyjeżdżam dziś do Gdańska... robię coś dla siebie, a łączę się w pseudo chorobie z Igorem... Czas przeciąć pępowinę, 3 dni odpoczynku od dzieci, to powinno być błogosławieństwo, a ja tymczasem mam lęki separacyjne i tęsknię zanim wyjechałam... Wiem, że pan tata sobie poradzi, nie wiem na ile złe samopoczucie Igora to kiełkująca choroba, a na ile syn mój czuje, że mamusia wyjeżdża... A mama łyka tabletki, szykuje prowiant... tylko sama jakoś nie spakowana, bo czasu i sił brak, bo nie mam, co na siebie włożyć... Bo nie wiem czego się spodziewać po Blog Forum w Gdańsku... Nie należę do blogerskich klik, parenting, to nie lajfstajl, ja łatwo nie nawiązuję nowych znajomości... i nie wiem czy w tłumie blogerów i blogerek się odnajdę...


0 komentarze :

MiniMini+ uczy i bawi juz 10 lat


O zgubnych skutkach oglądania telewizji przez dzieci napisano i powiedziano wiele... cóż ja wychodzę z założenia, że wszystko jest dla ludzi... i z umiarem można. Dlatego Vi bajki ogląda ( Igor jeszcze nie wykazuje zainteresowania, chyba że pół minuty z Parauszkiem, albo bajką motoryzacyjną). Ogląda bajki, te które mama wybierze i zaakceptuje. U nas w domu to ja bowiem układam program telewizyjny. Bajki nie są nagrodą, czy czasozapychaczem. Nic z tych rzeczy. Dużo czytamy, kreatywnie się bawimy, ale i oglądamy bajki odpowiednie do wieku i zainteresowań mojej córki. Od samego początku bajki są u nas limitowane, więc nie ma sytuacji, że Vi siedzi cały dzień i bezmyślnie patrzy w monitor. Gdy była mniejsza oglądała krótkie kilkuminutówki, teraz woli jedną pełnometrażową bajkę dziennie. Czyli ja idę usypiać młodszego brata, a ona ma dobranockę.  Dlatego kontrolując czas i jakość bajek, które ogląda moja córka mam nadzieję, że jest to z pożytkiem dla jej rozwoju. Bo dobrze dobrany program bawi i uczy... nie musi ogłupiać...

MiniMini+ to pierwszy polski kanał przeznaczony dla dzieci w wieku do 7 roku życia. Stacja powstała z myślą o małych widzach i ich potrzebach. To edukacyjny kanał idealny dla dzieci w wieku przedszkolnym. Nie ma tu przemocy, bohaterowie są sympatyczni, uczą dzieci zachowania w codziennych sytuacjach i współpracy w grupie. Można tu obejrzeć programy serwujące maluchom język obcy, podstawy matematyki, czy wiedzy o przyrodzie. MiniMini+ to najnowsze produkcje znanych wytwórni światowych oraz klasyka polskiej animacji, przekazujące pozytywne wartości i wzorce. A dla mnie, jako mamy, ważny jest pomysł, czy cel, który ta stacja realizuje. Do emisji wybierane są jedynie programy i bajki całkowicie pozbawione przemocy, brutalności i agresji. Więc tak się złożyło, że szukając bajek, które mogłabym pokazać Vi większość pochodzi z oferty MiniMini+.

0 komentarze :

SuperZabawka MR B

Zmorę kolek mamy już za sobą... ale i Vi i Igor cierpieli z powodu brzuszkowych dolegliwości... Pomagało noszenie w chuście, maminy dotyk i ciepłe okłady... Dlatego polecam MrB...


MR B to skuteczny sposób na kolkę i fantastyczny pomysł na prezent dla niemowlaka. Nowoczesne wzornictwo i rozwiązania w trosce o rozwój i bezpieczeństwo Twojego Maleństwa. Rewolucyjne połączenie designerskiej, milutkiej przytulanki z funkcją bezpiecznego ogrzewania dziecięcego brzuszka sprawia, że MR B działa kojąco na dziecko, dodatkowo stymuluje zmysł wzroku i dotyku, a rodzicom choć na chwilę pomaga zapomnieć o płaczu maluszka. Produkt w całości wykonany jest w Polsce – od materiałów i metek, aż po ogrzewacz. Jest bezpieczny i zgodny z wymaganiami dyrektyw UE. SuperZabawka MR B jest odpowiedzią na rosnącą świadomość rodziców na temat rozwoju niemowląt i prawidłowej stymulacji ich zmysłów poprzez połączenie czerni, bieli i czerwieni, metek i elementów wydających dźwięk. MR B może być używany przez całą rodzinę. Dzięki foliowemu opakowaniu zapinanemu na zamek zip produkt łatwo zabrać go ze sobą. Doskonale sprawdzi się podczas wycieczek, spacerów czy na nartach, czyli wszędzie tam, gdzie potrzebna jest odrobina ciepła. SuperZabawka MR B kosztuje tylko 79 zł, a łączy w sobie zarówno zalety przytulanki, miłego kocyka z metkami, czarno-białej zabawki stymulującej wzrok, jak i doskonale radzi sobie z bólami brzuszka

0 komentarze :

Potwory do Szafy

Jestem niereformowalna... jedyny gry planszowe jakie toleruję to Monopol, Scrabble i warcaby... Ale na grach planszowych się wychowałam i chciałabym zaszczepić przyjemność grania Vi... Bo ile można klikać na tablecie, czy laptopie? Vi ma jeden zasadniczy problem z planszówkami... zasady gry ma w nosie:) Kolejki, zasady... ona gra po swojemu... Ale w końcu znalazłyśmy grę, która jej się podoba i zasady nawet zbuntowana 4latka jest w stanie przyswoić:) Potwory do Szafy Granna to nie lada gratka dla małych pogromców potworów... Przeznaczona dla dzieci w wieku 3-7 lat, zawiera kilka wersji zasad dzięki czemu możemy dopasować ją względem doświadczenia i umiejętności. Gra zalecana na dobranoc! Wieczorem świat wygląda inaczej. Tajemnicze cienie pojawiają się na ścianach… Straszydła i stwory czają się pod łóżkiem… Znacie to? Vi śpi przy zapalonym świetle, bo mimo fascynacji  wampirami i potworami woli z nimi nie zadzierać wieczorową porą... Gra jest prosta i polega na kooperacji, by wszystkie strachy wygonić do szafy. Aby wygrać, gracze muszą przegonić wszystkie potwory do szafy zanim uda im się zamknąć krąg wokół łóżka.Ćwiczy pamięć dziecka... a przede wszystkim jest ślicznie wydana... Świetna oprawa graficzna i wykonanie bardzo zachęcają do tej gry. Piękne ilustracje Macieja Szymanowicza pobudzają wyobraźnię, ale i pomagają strachy oswoić.. bo potwory na kartach gry są po prostu urocze... Antoine Bauza stworzył znakomitą grę dla młodszych graczy, która dostarczy im wiele emocji i radości... Polecamy:)

0 komentarze :

Timothy Archibald Echolilia

Timothy Archibald, to kochający ojciec, który sfotografował syna... Cykl "Echolilia" pokazuje życie 5-letniego Elijah chorego na autyzm... fotograficzny dialog ojca i syna. Sceny z życia autystycznego chłopca w obiektywie taty... Reportaż powstał na przestrzeni 3 lat, a fotografowanie chorego syna było w  metodą na poradzenie sobie w trudnej i wymagającej sytuacji... jaka jest autyzm dziecka. Przez fotografię ojciec spojrzał inaczej na świat syna... zrozumiał więcej...











0 komentarze :

Pierwsza pomoc dla dzieci i niemowląt

Wypadki się zdarzają... w życiu rożnie bywa ... Wiecie, że mając niespełna 30lat nie przeszłam, żadnego poważnego kursu pierwszej pomocy? Przerażające... Przecież taki kurs powinien być obligatoryjny... Pod karą grzywny dla każdego... Bo to, że ktoś pomógł, to żaden bohaterski wyczyn,  czy temat na pierwsze strony tabloida, to powinien być naturalny odruch... Widząc wypadek pomagam. W nagłym wypadku liczy się czas reakcji, ułamki sekund mogą zasądzić o czyimś życiu lub śmierci... A gdy chodzi o życie naszego dziecka dodatkowo paraliżuje nas strach... Po zajęciach z PO w liceum potrafię ułożyć kogoś w pozycji bocznej ustalonej. Mój tata lekarz nauczył mnie trzech  rzeczy... dobre RK-O to połamane żebra, podczas wypadku najgłośniejszych zostawiamy na koniec i jak ktoś mdleje to unosimy mu nogi do góry a nie na siłę sadzamy... cóż te połamane żebra niezbyt zachęcają do udzielenia pomocy... Bo ważne, by pomagając nie zaszkodzić... W nagłych wypadkach trzeba mimo stresu zachować trzeźwość myślenia, ocenić sytuację i działać czekając na przyjazd pogotowia. Szczerze Wam powiem, że do tej pory miałam więcej szczęścia niż rozumu. Nie musiałam nigdy udzielać pierwszej pomocy, a gdy Vi zakrztusiła się syropem ( sytuacja tak głupia, a tak niebezpieczna) gościliśmy studenta farmacji... i jego reakcja była szybsza, niż do mnie w ogóle dotarła świadomość zagrożenia...

Od kilku dni jestem ciut spokojniejsza...ciut mądrzejsza. Na honorowym miejscu w domu spoczął poradnik Pierwsza pomoc dla dzieci i niemowląt. Ten poradnik, napisany przez instruktorów pierwszej pomocy z wieloletnim doświadczeniem, powinien być obowiązkową pozycją w biblioteczce każdego rodzica... Zamiast tony kolorowej makulatury (reklamowej) w szpitalu powinni do niebieskich i różowych pudełek wkładać młodym rodzicom tą wartościową książeczkę, która zamiast lokować produkty, może uratować życie ... Poradnik "Pierwsza Pomoc dla dzieci i niemowląt" zawiera opis 30 najczęstszych nagłych wypadków, na które narażone są niemowlęta i dzieci. Autorem jest wieloletni ratownik - Mikołaj Łaski. Książka jest bardzo przejrzysta, 30 stron ( wodoodpornych, więc możemy mieć książkę zawsze przy sobie i warunki atmosferyczne jej nie straszne) 30 przypadków, a forma na spirali ułatwia szybkie wertowanie... Wiem w nagłym wypadku wertowanie książki jest abstrakcyjne, ale lepsze to niż zaniechanie podjęcia próby udzielenia pierwszej pomocy. Jasne, schematyczne instrukcje, krok po kroku opisują postępowanie nagłym wypadku... Więc nawet taki laik jak ja czuje się spokojniej mając taki poradnik w zasięgu ręki... Oczywiście chucham, dmucham, i pukam w niemalowane drewno, by nie musieć wiedzy z lektury wykorzystać w praktyce, niemniej myślę, że czytelne instrukcje pomogą mi szybko zareagować w sytuacji zagrożenia.

Twoje dziecko straciło przytomność? Co zrobić, jeśli ma udar lub duszności? Widzisz dziecko lub niemowlę, które się zadławiło? Chciałbyś pomóc, ale nie wiesz jak? Polecam poradnik Sierra Madre, to chyba najlepiej zainwestowane 30zł ever... Każdy z nas może być uczestnikiem lub świadkiem tragicznego zdarzenia z udziałem dzieci. W takich okolicznościach bardzo ważne jest podjęcie natychmiastowego działania...

0 komentarze :

Splamiona kampania


Zespół Downa jest jak plama na koszuli... Nie jestem specem od reklamy i marketingu... ale jedno jest pewne, o tej kampanii jest głośno. Nikt chyba nie przechodzi obojętnie obok bilbordu, wiele osób się bulwersuje, medialnych osób krytykuje... Ale o kampanii jest głośno, wywołała dyskusję... tylko czy sfokusowała nas na problemie? Czy "zmniejszy lęk i dystans naszego społeczeństwa"? Czy może skupiamy się tylko i wyłącznie na kontrowersyjnym haśle? Zapominając o refleksji, którą miało wywołać... Mimo, że nawet rozumiem, co autor kampanii miał na myśli... to, nawet do mnie największej fanki prania to hasło nie przemawia. Pranie moje hobby (odkąd zostałam mamą), ale plama me pejoratywne konotacje i zaraz bym ten Zespół Downa ace potraktowała i wywabiała... Twórcy kampanii dali plamę, bo jak dla mnie przekroczyli granice dobrego smaku... Zespół Downa, to nie jest temat który można w mediach promować kontrowersją, dla samej kontrowersji ... plama była celową? Celową kreacją skandalu, by wywołać dyskusję i nie pozostawić nas obojętnymi? Inne hasła kampanii promującej projekt Olimpiady Specjalne Polska to: "Zespół Downa jest jak czkawka, której nie możesz zatrzymać"; "Zespół Downa jest jak atak śmiechu w miejscu, gdzie nie można się śmiać"; "Zespół Downa jest jak tęsknota do kogoś, kto mieszka tylko w książce"; "Zespół Downa. Zrozum i daj mi żyć"; "Zespół Downa to ciągła tęsknota do doskonałości"; "Zespół Downa to sen, który tylko mi się podoba"; "Zespół Downa to oryginalność, której nie wybierałam"; "Z zespołem Downa bywasz bardzo samotny". Szału nie robią... Jedno chwytliwe hasło wywołało falę oburzenia, ale czy twórcy kampanii są w stanie pokierować debatę wokół kampanii na właściwy tor? Problemy osób z Zespołem Downa dla większości Polaków są tak abstrakcyjne jak badania prenatalne i opieka socjalna dla osób niepełnosprawnych umysłowo... Dopóki nie "splami" Cię ta genetyczna mutacja, chromosomowa aberracja... problem nie istniej... Polska to nie jest kraj dla chorych ludzi... Tolerancja to zdecydowanie nie nasza cecha narodowa... Kontrowersyjne hasło to jakiś pomysł, by zwrócić uwagę... ale, co dalej? Emocje opadną, ale Zespół Downa nie zniknie... A osoby najbardziej zainteresowane same tej debaty nie poprowadzą... ktoś musi wykorzystać chwilę splamionej uwagi... Nie mamy naszego rodzimego serialu " Dzień za dniem". Maciuś z "Klanu" raczej jest przedmiotem drwin i parodii na youtubie, niż Corkym na naszym rodzimym gruncie... Egzystencja osób z Zespołem Downa jest w naszym kraju trudna i bez zniesmaczenia i zaszokowania ogółu jednym z haseł sławnej kampanii... Shokvertising to nie tutaj...

0 komentarze :

salon piękności vip pets


artyk



Vi to gadżeciara:) A jej stylizacji modowych nie powstydziłby się sam Jacyków:) I chyba dlatego polubiła zabawę pieskami Vip Pets... Bo to modne pieski do stylizacji są! Każdy z piesków ma swój niepowtarzalny styl, zainteresowania, ulubione kolory, muzykę oraz modne dodatki. Każdy piesek ma dużą głowę, zalotne spojrzenie i długie włosy, idealne do stylizacji fryzur. Vi robi koki, warkocze, loki, fale, kucyki i inne fryzurki, tym najmodniejszym pieskom na świecie. Odkąd do dyspozycji ma salon fryzjerski Vip Pets ( toaletka, szafa, krzesło, akcesoria) to już w ogóle czuje się jak profesjonalna psia stylistka... Zabawa z Vip Pets zachwyci każdą małą kreatorkę fryzur lub przyszłą fryzjerkę. Pieski są idealne do nauki czesania, tworzenia pięknych fryzur, nauki przypinania spinek i robienia kucyków, świetnie się sprawdzi jak prezent dla małego kreatora fryzur. Często nasze dzieci uwielbiają bawić się w fryzjerów, ale niestety nie mają modeli chętnych do eksperymentowania z włosami... a te wyjątkowe psie przyjaciółki uwielbiają być czesane... Vip Pets to fantastyczny pomysł na prezent dla małej faszonistki, pomysł na zabawę rozwijającą zdolności manualne i zmysł estetyczny małych dziewczynek

0 komentarze :

life lately...


Leniwy tydzień za nami... oj bardzo... Senny taki... z przymrożeniem oka... z  na zapałkach podtrzymywaną powieką. Obfitujący dla mnie w nowe możliwości, ciekawe oferty współpracy, motywujący do rozwoju, ale w półśnie jakby... Jak lunatycy włóczymy się po domu w ciepłych skarpetach i piżamach... Ogień w kominku uspokaja, deszcz spływa po szybach, wiatr szumi w myślach i wycisza... Jesień na dobra zagościła w sercu... Na deficyt słońca cierpię bardzo, leczę się kofeiną i mantruję byle do wiosny wystawiając twarz do żarówki... Energooszczędny surogat słońca...

0 komentarze :

Instadruk... bo kocham drukowane wspomnienia


Uff dziś w końcu przybyło... długo wyczekiwane zamówienie z Insatdruku:). Jakby to powiedzieć, chwilę kombinowałam, aż wykombinowałam jak na moim mądrym windowsphonie zostać użytkownikiem Instagrama:) I odkąd spróbowałam, pokochałam... wciągnęło mnie... XXI wiek to era obrazkowa, robię miliony zdjęć, aparatem, telefonem, łapię chwile ulotne jak ulotka. Pstryk jest fotka... Ostatnio coraz częściej łapię w rękę telefon, bo szybciej i zdjęcia są nie najgorszej jakości. Instagram to aplikacja mobilna, dzięki której mam możliwość robienia wyjątkowych zdjęć oraz dzielenia się nimi wśród moich znajomych... pomału Instagram ma coraz więcej zwolenników i staje się popularną platformą społecznościową... Niemniej chyba ja się starzeję, bo coraz bardziej lubię się otaczać obrazami wspomnień w namacalnej formie... dlatego drukuję. Instadruk jest pionierem na polskim rynku, wcześniej nikt nie oferował wydruku zdjęć z Instagrama. Instagram niby nic, kilka filtrów na krzyż, by podrasować zdjęcia, kwadratowy format... ale potem kłopocik, bo takich zdjęć nie wydrukujemy w pierwszym lepszym punkcie fotograficzny. Gdy zostałam uzytkownikiem Instagrama, wiedziałam, że zostanę klientką Instadruku:) Firma oferuje kilka możliwości, od prostych, kwadratowych odbitek w formacie 6,5x6,5 cm lub 10x10 cm, fotoramek, aż po duże plakaty o rozmiarach 50x100 cm. Możemy też zamówić swoje zdjęcia w postaci tzw. memoprintów, gdzie kadrowi towarzyszyć będzie data i tytuł, oraz miniprintów - czyli formatu, który najbardziej przypomina klasyczne Polaroidy... Obsługa serwisu Instadruk.pl jest bardzo prosta - należy wejść na stronę instadruk.pl, wybrać zdjęcia (konieczne jest zalogowanie się do swojego konta Instagram), fajną opcją jest, że mozna dobrać zdjęcia zapisane na komputerze, czyi z klasycznych zdjęc zrobić fotki instagramowe. Instadruk daje mi możliwość pogodzenia użytkowania nowoczesnego Instagramu i miłości do klasycznych drukowanych zdjęć...

0 komentarze :

Biała sukienka

Kiedyś byłam wojującą feministką, negowałam instytucję małżeństwa... dziś mam niespełnione marzenie białej sukienki... Nie o kolor oczywiście chodzi... ale o ślubną kreację jak z żurnala... Jak to mówią do wszystkiego trzeba dojrzeć... życie zweryfikowało moje spojrzenie... Zakochałam się, założyłam rodzinę...  Ktoś powie, że trochę nie po kolei... Ale dopiero mając rodzinę... Partnera, córkę zrozumiałam, że ślub nie taki straszny jak go malują. Zrodziła się potrzeba, której wcześniej nie miałam... Ślub cywilny wzięliśmy... dla wygody i spokoju mego ducha... bym nie musiała się na każdym kroku tłumaczyć, czemu mama ma inne nazwisko niż córka... Bo przykro, gdy życiowy partner nawet wypisu ze szpitala odebrać nie może, a w obliczu prawa jesteś obcą dla bliskiej osoby... Wzięliśmy ślub, bo konkubinat jest odarty z romantyzm i brzmi jak patologia z pierwszej strony szmatławca...  Nie wydawało mi się odpowiednie strojenie w suknię ślubną do urzędu, nie było mnie także na bajeczną kreację stać... i dziś z perspektyw czasu czuję ten brak... Niespełnione marzenie dziewczynki... marzenie o białej sukni księżniczki i dostojnej drodze do ołtarza... trochę przykro, trochę żal... Mimo wszystko to był ważny dla mnie dzień... Najpiękniejszy jaki mógł być... bo inny po prostu być nie mógł... Mogłam go dzielić z moją córką:) Bo przecież Vi była już na świecie... jak dziś pamiętam jak wdrapywała mi się na kolana, gdy ja drżącą ręką podpisywałam akt ślubu. Rodzina poczuła się dotknięta, że rozesłaliśmy zawiadomienia, a nie zaproszenia... Nie było wystawnego bankietu, hotelu na kredyt... krokieta nad ranem i etykiet wódka weselna... byli bliscy dla nas ludzie, stłoczeni w małym mieszkaniu, by uczcić z nami ten dzień... By z nami być.. Nie mam albumu od profesjonalnego fotografa, kilka zdjęć... wspomnienia mam w sercu, a nie w jpgach na komputerze... Dziś mamy skórzane gody... podobno:) Razem 8rok, małżonkowie od 3lat. Nie jest łatwo, różowo, słodko-pierdząco, ani jak w romantycznej komedii... ale się kochamy. Bywa ciężko... są łzy, rozczarowania... ciche dni i burze z fiołkiem w kubeczku... Ten wpis dedykuje ci panie tato, mężu mój... Kocham Cię i nie przestanę... Kocham Cię mimo wszystko, a nie ponieważ... Choć kroczymy równoległymi ścieżkami, wciąż patrzymy w tą sama stronę...


"Wiesz co jest najbardziej przerażające w chwili, kiedy wyznajesz, że się zakochałeś? Jesteś nagi. Wystawiasz się na cios i odrzucasz wszystko, czym mógłbyś się bronić. Odrzucasz ubranie, odrzucasz broń. Jesteś nagi i bezbronny. Nie masz gdzie się schować. Jedyne, co pozwala ci to znieść, to wiara, że ta druga osoba też cię kocha i możesz jej zaufać. Że cię nie zrani."   Mary Doria Russell

0 komentarze :

Dziękuję

Wiecie chciałbym Wam podziękować... Wszystkim razem i każdemu z osobna... Za to, że jesteście, że czytacie, komentujecie. Nie oszukujmy się współtworzycie tego bloga. To dzięki Wam mam coraz zacniejsze statystyki, maili więcej do odpisania... otwierają się przede mną nowe możliwości.  Wy jesteście, ktoś zauważa, docenia... Dużo się ostatnio dzieje, czuję, że teraz jet ten czas... czas na blogowanie... I obiecuję Wam się rozwijać, i wykorzystać każdą szansę, którą dzięki Wam dostaję. Dziękuję, że jesteście...


0 komentarze :

Rodzinne musthave

Mam marzenie... Marzy mi się duży, rodzinny stół. Miejsce w domu, które będzie nas jednoczyć przy wspólnym posiłku, ale i partyjce gry planszowej, czy podczas kolorowania, lub ksiązek czytania... Trochę to abstrakcyjne, biorąc pod uwagę, że nawet domu własnego nie mamy... ale cóż w rzeczy materialne wciąż obrastamy... Podobno jestem śmieszna z tym moim marzeniem... pamiętam jak 8 lat temu wynajęliśmy z panem Tatą naszą pierwszą krakowską garsonierę... Mini klitka, aneks do mieszkania... a ja się uparłam, że musimy mieć stół. Lodówka w łazience, kuchnia w przedpokoju, ale do ikei pojechałam. Najtańszy stół sosnowy, dwa stefany i czarną bejcę kupiłam... Podróżujemy przez życie z tym naszym stołem niedokładnie bejcą pociągniętym... Patrzę na niego i myślę, że przyszedł czas na zmianę. Ja, nie perfekcyjna pani domu chyba sobie zasłużyłam. Stół to dla mnie takie rodzinne musthave. Facet musi spłodzić syna zasadzić drzewo i takie tam, a ja chcę stół, który będzie afirmacją naszego życia rodzinnego. Będę go polerować pronto, wydziergam na niego najpiękniejszy szydełkową serwetę i będę czcić każdą rysę, będącą zapiskiem naszej historii....



"Stół rodzinny jest dużo większy 
od normalnego stołu. 
Coraz mniej takich stołów..."
Ewa Lipska

0 komentarze :