piątkowa fotomigawka
Ech jestem psychosomatyczną schizolką...wyjeżdżam dziś do Gdańska... robię coś dla siebie, a łączę się w pseudo chorobie z Igorem... Czas przeciąć pępowinę, 3 dni odpoczynku od dzieci, to powinno być błogosławieństwo, a ja tymczasem mam lęki separacyjne i tęsknię zanim wyjechałam... Wiem, że pan tata sobie poradzi, nie wiem na ile złe samopoczucie Igora to kiełkująca choroba, a na ile syn mój czuje, że mamusia wyjeżdża... A mama łyka tabletki, szykuje prowiant... tylko sama jakoś nie spakowana, bo czasu i sił brak, bo nie mam, co na siebie włożyć... Bo nie wiem czego się spodziewać po Blog Forum w Gdańsku... Nie należę do blogerskich klik, parenting, to nie lajfstajl, ja łatwo nie nawiązuję nowych znajomości... i nie wiem czy w tłumie blogerów i blogerek się odnajdę...
0 komentarze :