Nienawidzę placów zabaw


Przyznaję bez bicia... nienawidzę chodzić z dziećmi na plac zabaw. Traktuję to jako zło konieczne, dyskomfort macierzyństwa od wiosny do późnej jesieni ( bagatela 6-7 miesięcy)... Wolałbym już prasować , tudzież myć okna. Plac zabaw mnie irytuje, nudzi... ale moje dzieci go kochają, więc zrezygnowana, bez cienia sprzeciwu regularnie poddaję się tym jakże wyszukanym torturom...


Żeby było jasne kocham moje dzieci i lubię spędzać z nimi czas... w każdej formie, ale litości nie na placu zabaw ( no dobra lalkami tez nie lubię się bawić). Na sama myśl mnie wzdryga. Bo co ja, osoba dorosła mam tam robić? Oddawać się przymusowej socjalizacji z innymi mamami? Biegać za dziećmi i chuchać i dmuchać, strzepywać piasek z bluzeczki? Pomijam fakt, że w tygodniu plac zabaw jest punktem programu podczas powrotu do domu po pracy i marzę o tym by pójść zrobić siku, napić się herbaty i zrzucić biurowy outfit... Pomijam fakt, że na placach zabaw nie ma toalet, a Igor jak musi, to musi i dobrze jak chociaż odejdzie na bok gdy potrzeba fizjologiczna bierze górę... Pomijam.


Wyjęłabym z torebki książkę i poczytała, ale jakoś nie mogę, bo plac zabaw mnie stresuje. O ile wychodzę z założenia, że jak dziecko nie sięga do drabinek, tudzież huśtawki, to znaczy, że nie jest to atrakcja dla niego i sory gregory nie będę podsadzać, asekurować, ani wspinać się na drewniany zamek by zjechać z tobą ze zjeżdżalni ponad twój wiek i hart ducha. To jednak zerkam i kontroluję... żeby nie było, że moje dzieci panoszą się w piaskownicy czy wchodzą w konflikt z rówieśnikami... Piaskownica to pole bitwy, na placu zabaw są strefy wpływów. Nie lubię ingerować w dziecięce relacje, stoję z boku dopóki nie widzę realnego zagrożenia strat w ludziach... no niestety wyrodna matka jestem siedzę na ławce i się nie wtrącam... Wiem są rodzice satelity, sekundanci na życzenie... To nie ja , ja tak nie mam...
.

Place zabaw są dla dzieci... wiadomo... niestety ja za cudzymi dziećmi nie przepadam... albo raczej nie wiem jak je ugryźć... Moje dzieci idealne nie są... Ja idealna nie jestem... Czuję się oceniana, często mam ochotę komuś zwrócić uwagę... ale nie moje dzieci nie moja bajka, wolę przemilczeć... no chyba, że dziecku jawnie dzieje się krzywda, no to w tedy muszę... i potem żałuję że się wtrąciłam... A starsze dzieci... temat rzeka... no niby nie ma na placach plakietki z przedziałem wiekowym, ale kwiecista polszczyzna zalatująca łaciną, muzyka ze smartfona i ich małe wielkie życiowe dramaty moja córka chłonie jak gąbka... a mi ręce opadają.


Podziel się... ta fraza wywołuje u mnie skok ciśnienia...  Uważaj bo się wybrudzisz/ wywrócisz/ spocisz/... zalewa mnie fala gorąca. No jakbym się starała nie nadaję się na plac zabaw... A te dantejskie sceny, gdy trzeba iść do domu? Nie na moje nerwy...





A Wy lubicie place zabaw? Czy może czujecie mój ból?



0 komentarze :

Jutro

Jutro...

Na jutro tak bardzo czekam, że wciąż odkładam je na jutro...

Bo gdyby wydarzyło się dziś... to jutro byłoby wczoraj...


Jutro się wyśpię, jutro wyprasuję stos koszul, umyję okna, jutro poćwiczę z Chodakowską...

Jutro wyrzucę zasuszone kwiaty i odpiszę na przemilczane wiadomości.

jutro... dziś nie mam mocy...

Symboliczne jutro zaczynam od nowa.

Uskrzydlające przekleństwo, naruszające mą strefę komfortu.

Wszystkie znaki na niebie mówią, że już czas...

Anna weź się w garść, czas zacząć od nowa...

Rozwód, nowa praca, nowe znajomości, wiosna...

"Jutro to dziś, tyle że jutro”

Paradoksalnie, zupełnie przypadkiem każdego dnia zaczynam od nowa...

Nie dla mnie freshstart, rewolucja z łyżwą you can do it w tle.

Po ponad roku zaczynania od nowa.

Odnalazłam spokój i z premedytacją sabotuję każdą zmianę bo jest mi dobrze

kocham ten stan

nie wiem, czy jestem gotowa na lepiej...

Ale wiem, że w końcu jestem sobą... tak bardzo sobą, jak nie byłam od dawna...


0 komentarze :

Córki Dancingu


Córki dancingu to kino specyficzne, w którym nie każdy się odnajdzie... albo film się pokocha, albo znienawidzi... Agnieszka Smoczyńska zrobiła obraz wolny, niewyrachowany i szczery. A takie filmy siłą rzeczy muszą drażnić.


Dwie nastolatki – Złota i Srebrna – lądują w środku tętniącego muzyką, mieniącego się światłami neonów i cekinów świata warszawskich dancingów lat 80. Nie są to jednak zwyczajne dziewczyny, tylko syreny, które próbują poznać i zrozumieć, czym jest bycie kobietą w otaczającej je rzeczywistości. Dołączają do muzyków zespołu Figi i Daktyle, z dnia na dzień stając się sensacją nocnego życia stolicy. Pochłonięte przez miłość i rodzące się namiętności, na chwilę zapominają o swojej prawdziwej naturze. Ale wystarczy jedno złamane serce, by sytuacja wymknęła się spod kontroli…




Wampiryczne syreny PRL-u... mitologia popkultury i to skojarzenie Davida Lyncha... Jak przebrniemy przez  to wszystko, przez cały ten kicz, cała tą tandetę... nawet jest przesłanie...



0 komentarze :

Nowe przygody Bolka i Lolka.


„Nowe przygody Bolka i Lolka. Domowi odkrywcy” – zbiór historyjek z życia niesfornego duetu. Chłopcy doskonale się bawią, odkrywając domowe tajemnice. Bolek i Lolek jakich pamiętam z wieczorynki wracają z zupełnie nowymi przygodami... w nowej papierowej odsłonie... dziś bawią moje dzieci podczas wieczornego czytania, a Viki podejmuje nawet próby samodzielnej lektury.



Tego duetu nie można nie lubić :) Książki czyta się szybko, przyjemnie i jest przy tym kupa śmiechu.

Jakie zwierzę lubi podkradać kanapki? Jakie skarby można znaleźć w ogródku? Do czego przydają się nowe buty? Kto może wyłonić się z jeziora? I jak sprawić, żeby nagle w lodówce pojawił się ulubiony sernik?



0 komentarze :

POPIERAMDZIEWUCHY


Wiesz córeczko mama była dziś na manifestacji... machała wieszakiem w słusznej sprawie... Wiesz co symbolizują te wieszaki, które od kilku tygodni solidarnie wznoszą w górę kobiety w Polsce? Kiedyś w krajach, które zakazywały aborcji, kobiety za pomocą wieszaka próbowały usunąć niechcianą ciążę. Okaleczały się... często umierały. Dzisiaj wieszaki symbolizują solidarność z ofiarami tych nielegalnych zabiegów oraz prawo kobiet do decydowania o sobie...

Do Sejmu wpłynął kontrowersyjny projekt nowelizacji ustawy o planowaniu rodziny. W Kodeksie Karnym ma się pojawić nowy artykuł określający zabójstwo prenatalne. Kara przewidziana przez ustawodawcę to od 3 miesięcy więzienia do 5 lat. Projekt zakazuje wszelkiej aborcji. Wyklucza terminację ciąży, do której doszło w wyniku gwałtu, zagrażającej życiu ciężarnej kobiety oraz w przypadku ciężko chorego, zdeformowanego płodu.

Jestem kobietą matką... Nie klasyfikuję aborcji jako awaryjnego środka antykoncepcyjnego, nie wyobrażam sobie ciężaru decyzji o aborcji, podobnie jak nie wyobrażam sobie urodzenia dziecka tylko i wyłącznie ze strachu przed sankcjami karnymi. Nie umiałabym zgwałconej dziewczynce powiedzieć, że będzie morderczynią i ma urodzić i kochać dziecko swojego ojczyma, czy spojrzeć w oczy kobiecie i powiedzieć, że chore dziecko to błogosławieństwo i jakoś to będzie... Mama dwójkę cudownych dzieci, zdrowych... jestem wdzięczna losowi, że nie musiałam takiej decyzji podejmować... bo nie wiem jaką decyzję bym podjęła, gdyby moja ciąża była z gwałtu, zagrażała mojemu życiu i zdrowiu, albo moje dziecko miało się urodzić poważnie chore, czy wychowywać się w atmosferze patologii i przemocy...

Wiesz córeczko machałam tym wieszakiem także dla Ciebie... Bo projekt tej ustawy nas gwałci, odziera z godności i uprzedmiotawia... Jesteś moją kochaną córeczką, nie inkubatorem, czy macicą armatnią w politycznej potyczce. Jesteś planowana, wyczekana... Ty i Twój brat... Jesteś za mała, żeby walczyć o swoje prawa... ale ja jako kobieta i matka czuję się zobowiązana stanąć w obronie Twojej wolności, Twojego życia narodzonego nie z przymusu, a z miłości. Nie pozwolę by ktokolwiek Cię upokarzał... zasługujesz na prawo wyboru i decydowania o swoim ciele.

0 komentarze :

Dressmaker


Tilly Dunnage po latach zdobywania doświadczenia w najlepszych paryskich domach mody powraca do rodzinnego miasteczka w Australii. Używając swojej maszyny do szycia i umiejętności krawieckich w stylu haute couture, odmienia życie wielu okolicznych kobiet. Przy okazji dokonuje rozliczenia z przeszłością... W tym filmie zdecydowanie zemsta jest pięknie ubrana :)



Tilly jako dziecko została oskarżona o morderstwo. Chce pogodzić się ze swoją schorowaną, ekscentryczna matką i wyjaśnić wydarzenia z przeszłości... Tragikomiczna historia, teatralnie groteskowa i kadry niczym z sesji do Vogue'a. Plejada ciekawych mieszkańców z zabitej dechami dziurze. Burmistrz, który usypia żonę środkiem nasennym po czym ją gwałci, starszy pan damski bokser, policjant transwestyta...



Tilly potrafi przemienić każdą kobietę w piękną i szykowną damę... niestety, tylko wygląd tych pań się zmienia, one same pozostają ograniczone, okrutne i głupie... Miasteczko jest obłudne, zakłamane... A Tilly jest ponad tym... Zemsta jest kwestią stylu.


No i Liam Hemsworth... Zdecydowanie polecam film :)

0 komentarze :

Klocki Blocki


Moje dzieci kochają lego... W sumie, to magia tej ponadczasowej zabawki, co od lat łączy pokolenia... Nie lubię bawić się lalkami z Viki, nie ogarniam marek samochodów, ale klockami mogę się z moimi dziećmi bawić godzinami...



Klocki Lego bawią i rozwijają już od kilku dobrych dekad... Nazwa "Lego" pochodzi od duńskiego zwrotu "leg godt" - baw się dobrze... I w tym tkwi ich fenomen... w dobrej zabawie. Dziś na rynku mamy różne klocki kompatybilne z Lego i wiecie, że nie ustaję w poszukiwaniach tańszej alternatywy dla kultowych klocków. Dla moich dzieci lego nie jest marką jest ukochaną zabawką bez względu na logo nadrukowane na kartoniku. Kolorowe, plastikowe cegiełki... morze możliwości i gwarancja dobrej zabawy. Z plastikowych modułów da się zbudować dosłownie wszystko... ogranicza nas tylko wyobraźnia...





Ostatnio na tapecie mamy KLOCKI-BLOCKI. Łudząco podobne i świetnej jakości klocki, które mogą być godnymi zamiennikami swoich duńskich odpowiedników. Dobry, błyszczący plastik, wygodne łączenie... tylko instrukcja ciut mało czytelna... tzn. trzeba mieć po prostu wprawę w budowaniu, coby nie dać się zwieść nie zawsze do końca czytelnej instrukcji. Klocki-Blocki są bardzo dobrze i starannie wykonane. W przeciwieństwie do większości zamienników łatwo łączą się z Lego i nie łamią. Pod względem jakości wykonania i możliwości klocki niczym nie odbiegają od swojego pierwowzoru. Są kompatybilne z duńskimi produktami, więc można oba typy klocków można kupować zamiennie i je łączyć. Są dokładnie odlane, ich krawędzie są gładkie, a na pierwszy rzut oka można pomylić je z droższym pierwowzorem... Opakowania klocków są estetyczne, dostępnych jest wiele ciekawych zestawów z 9 grup tematycznych. Dobra jakość, rozsądna cena i ciekawa oferta tematyczna... zdecydowanie jesteśmy na tak :)



0 komentarze :

Kolorowanki dla dorosłych


Kolorowanki... Kojarzą się z dzieciństwem... Mamo nudzi mi się... To może pokoloruj? Kto nie słyszał tego zdania ? Szał kolorowania dla dorosłych to nowy sposób na relaks, odstresowanie, przyjemność, kreatywność. To nowa moda i nowa kategoria książek, które sprzedają się w Europie w kilkusettysięcznych nakładach. "Uwolnij wewnętrznego artystę i odstresuj się, kolorując i personalizując te piękne, egzotyczne wzory "


Psycholodzy podkreślają, że kolorowanki dla dorosłych mają bardzo dobry wpływ zarówno na psychikę, jak i na nastrój człowieka. Pomagają łagodzić stres, wyciszają, ułatwiają koncentrację, zwiększają kreatywność i wiarę we własne siły. Istnieje nawet teoria, że kolorowanki mają działanie antydepresyjne. Według ekspertów terapeutyczne działanie kolorowanek wynika ze specyfiki pracy naszego mózgu. Naukowo udowodniono, że kolorowanki dla dorosłych świetnie sprawdzają się w terapii zaburzeń psychicznych. Wypełnianie obrysów kolorami pomaga zwalczać bezsenność, wyciszyć się w prosty sposób uwalniając głowę z natłoku myśli. Kolorowanie pobudza tzw. fale mózgowe alfa, dzięki czemu znajdujemy się w łagodnym stanie relaksacyjnym. Mózg skupia się na prostej czynności, uspokaja się i oczyszcza. Kolorowanie wymaga współpracy obu półkul mózgowych - angażuje logiczne myślenie, kreatywność, koordynację wzrokowo-ruchową. Mózg jest zaangażowany w kolorowanie do tego stopnia, że nie ma czasu na zajmowanie się natrętnymi myślami :) Kolorowanki dają podobne efekty jak medytacja. Pozwalają się skoncentrować i zapomnieć o innych codziennych sprawach lub większych kłopotach, a dzięki temu osłabiają odczuwanie stresu czy niepokoju.


„Naukowcy przekonują, że kolorowanie ma właściwości lecznicze – rozładowuje stres i napięcie. Z badań Amerykańskiego Stowarzyszenia Terapii Artystycznej wynika, że kolorowanie pomaga dorosłym w walce z bezsennością, problemami psychicznymi, m.in. z lękiem i nerwicą, przydaje się też w rozwijaniu kreatywności. Kolorowanie pobudza bowiem fale mózgowe alfa, charakterystyczne dla stanu relaksu. Nasz mózg wtedy się po prostu uspokaja.” – Forbes.pl 

1. Wydawnictwo Kaktus

2. Wydawnictwo Amber


3. Nasza Księgarnia

4. Olesiejuk


Powrót do zabaw z dzieciństwa jest bardzo istotny dla zdrowia psychicznego... Także kredki w dłoń i do dzieła !

0 komentarze :

GlySkinCare Kwas Glikolowy


Kwas glikolowy został wprowadzony jako środek leczniczo-kosmetyczny ćwierć wieku temu. Obecnie dzięki nowym sposobom jego stosowania przeżywa renesans i uznawany jest za jeden z najważniejszych elementów terapii regeneracji i odmładzania skóry i ma szerokie zastosowanie w kosmetyce. Kwas glikolowy należy do rodziny alfahydroksykwasów (AHA), które naturalnie występują w przyrodzie – w owocach cytrusowych, jabłkach, trzcinie cukrowej. Jego fenomen jest rezultatem bardzo szerokiego spektrum działania oraz wysokiej efektywności w leczeniu różnych problemów skórnych. Kwas glikolowy pomaga w uzyskaniu równiejszej struktury skóry i wygładzeniu jej nierówności. Przy długotrwałym stosowaniu preparatów zawierających kwas glikolowy dochodzi do odbudowy włókien sprężystych i poprawy elastyczności skóry. Równolegle obserwuje się zwiększoną produkcję włókien kolagenu i mukopolischarydów, co prowadzi do spłycenia zmarszczek i długofalowej poprawy bilogicznych i elastycznych właściwości skóry. Skóra sucha i szorstka staje się lepiej nawilżona, bardziej miękka oraz poprawia się jej koloryt. Tłusta z rozszerzonymi porami, często także z bliznami potrądzikowymi nabiera delikatności, widocznie spłycają się blizny. Od zastosowania odpowiedniego stężenia zależy sposób i intensywność jego działania na skórę.


Zaletą kwasu glikolowego jest to, że poprawia wygląd i kondycję skóry u osób w każdym wieku. W odpowiednim stężeniu kwas glikolowy przyniesie oczekiwany efekt zarówno u ludzi młodych, których skóra wymaga szczególnej pielęgnacji, jak i u osób z cerą dojrzałą z pierwszymi oznakami starzenia się i wiotczenia skóry. Kwas glikolowy złuszczając obumarły naskórek, ułatwia wnikanie składników aktywnych zawartych w kosmetykach w głąb skóry, przez co zwiększa skuteczność stosowanych preparatów pielęgnacyjnych

GlySkinCare Program to pielęgnacja skóry według zasady: 

Oczyszczaj – 1 CLEANSTEP Pierwszy etap programu pielęgnacyjnego GlySkinCare ma na celu dokładne i delikatne oczyszczenie skóry, przywrócenie jej naturalnego pH oraz odświeżenie. Skóra jest przygotowana do zastosowania kosmetyków złuszczających lub nawilżających. 

Złuszczaj – 2 PEELSTEP Drugi etap programu pielęgnacyjnego GlySkinCare ma na celu złuszczanie martwego naskórka oraz stymulację odnowy komórkowej. Poprawia się koloryt skóry, a zmarszczki ulegają spłyceniu. Skóra staje się gładka, bardziej elastyczna i miękka w dotyku. Kosmetyki te korzystnie wpływają również na regulację wydzielania sebum. 

Nawilżaj – 3 HYDROSTEP Trzeci etap programu pielęgnacyjnego GlySkinCare ma na celu głębokie i długotrwałe nawilżenie skóry. 
.

No to teraz już będę najpiękniejsza :) Macie jakieś doświadczenie z kwasem glikolowym? Ciekawa jestem Waszych opinii :)

0 komentarze :

Ile kosztuje rozwód

Ostatnio prześladuje mnie jeden sen... regularnie powraca... idę uliczką na Starówce... jakieś połączenie Chrzanowa i Olsztyna... Mijam aleję Gelsenkirchen wchodzę do Zamku... Niby Kapituły Warmińskiej, a w mym subiektywnym odczuciu Alhambra. Biegam między licznymi drzwiami i drzwiczkami, po schodach w górę w dół... bo muszę się gdzieś dostać... muszę wybrać odpowiednie wrota... A za nimi winda... zawsze winda... stara metalowa, rozklekotana... Jestem przerażona ( tata wytłumaczył mi, że mój irracjonalny strach przed windami jest bardzo racjonalny... po prostu jako dziecko zatrzasnęłam się w klaustrofobicznej windzie w bloku na Nagórkach...) ale muszę odbyć podróż w dół przepaści...


Budzę się, a za kilka dni to samo... spadam w dół w rozklekotanej windzie... tzn zjeżdżam bo katastrofą moja podróż się nie kończy...

Wiele osób pytało mnie ile kosztował mnie rozwód? Szczerze? Za dużo... Po prostu za dużo.

Mogłam bym napisać, tysiąc, dwa, pięć... tak, rozwód kosztuje... nie oszukujmy się...

Ale wiecie co? Ja wciąż za niego płacę... Taka inwestycja w lepsze jutro... studnia bez dna...

Bo kosztował mnie wiele żalu, złości, stresu... Tabletek uspokajających na szyszkach chmielu przepijanych melisą.

Bo opłaciłam go wylanym morzem łez i zagryzionymi do krwi wargami...

Ale to nie koniec... wynagrodzenie prawnika to jedno, realne koszta rozwodu to inna bajka... płacę za niego wciąż... każdego dnia... borykając się... bagatela... z codziennością samotnej matki...

Przepracowując z dziećmi ich żal, złość, uczucie straty, rozczarowania i mocno zachwiane poczucie bezpieczeństwa...

Każdego dnia na nowo uczymy się funkcjonować sami... ja i oni, oni i ja... nasza trójka... idzie nam świetnie... Naprawdę wymiatamy jako trio... ale lekko nie jest...

Jedni skaczą z Chodakowską coby wbić się w seksowne bikini, my skaczemy przez kłody... Daleko, do przodu... z dumnie uniesioną głową.

Uczymy się prosić o pomoc i ją przyjmować... pniemy się na szczeblach kariery mistrzów logistyki...

Kiedyś wydziaram sobie alimenty zasądzone nie równa się wypłacone  i  pamiętaj zawsze możesz być bardziej zmęczona...  może w sanskrycie w tedy będzie bardziej trendy... a nie takie gorzkie i pachnące niesprawiedliwością tudzież po prostu realnością...

Pamiętam jak dziś... paliłyśmy na balkonie papierosa. Ja jeszcze w trakcie rozwodu, ona w nieciekawej sytuacji... Nie widzę perspektyw powiedziała... ja przytaknąłem... Bo nie widzę... mój horyzont się skurczył... jest satysfakcją z nowej pracy,  Igora mantrą "kofam moją mamę"  na trasie dom- przedszkole, długim prysznicem po ciężkim dniu, małymi rączkami szukającymi mnie w łóżku nad ranem...

Przyszła wiosna... zmiany... plany... wysyp jak grzybów po deszczu i plaga gorsza niż noworoczne postanowienia... A ja... ja mam przyszły weekend bez dzieci... pójdę potańczyć bo mnie to uszczęśliwia, będę dziewczyną blond z piosenki Braci Soprano i singielką w małym mieście, co flirtując nigdy nie ukrywa, że ma dwójkę cudownych dzieci i to one są jej priorytetem...

Bzem jeszcze nie pachnie... ale wiosnę mam w sercu...


Sny z motywem windy, schodów lub drabiny pojawiają się w sytuacjach stresowych, kiedy np. stajemy przed koniecznością dokonania jakiejś wyjątkowo trudnej decyzji.

0 komentarze :

Fajna Mama

Przewodnik po naturalnym oraz intuicyjnym rodzicielstwie. Książka została objęta patronatem medialnym m.in. czasopisma "Women’s Health".


Wszystko, o czym przeczytasz w tej książce, to wiedza, którą się sama kierowałam, stając się mamą. To cenny i obszerny zestaw porad opracowanych przez najlepszych ginekologów, położne, pediatrów, ekspertów, naturopatów oraz moich przyjaciół – wspaniałych ludzi, których miałam szczęście poznać. Przedarłam się przez setki stron różnych badań naukowych, przeczytałam stosy książek, czerpałam z doświadczeń czytelników mojego bloga, zadałam wiele pytań ekspertom, by w końcu utwierdzić się w przekonaniu, że to, co dyktuje mi intuicja, jest słuszne i dobre. Oczywiście, nie natknęłam się na publikację, która rozwiałaby wszystkie moje wątpliwości i dała odpowiedzi na wszystkie pytania. Gdybym taką znalazła, nie napisałabym tej książki, tylko polecała taką każdemu, kto pyta mnie o radę. Ale takiej pozycji nie było, a ja coraz częściej zastanawiałam się, jak mogłabym podzielić się swoją wiedzą. Myślałam o tym, chodząc z dzieckiem na bilanse, podczas codziennych spacerów, starając się odpowiadać na pytania i zarzuty wiecznych krytykantów, nawet podczas pracy! Dlatego teraz przekazuję Ci cała moją wiedzę. Zaczynajmy!


Alicia Silverstone przedstawia kompleksowy przewodnik dla wszystkich kobiet, które pragną zajść w ciążę, urodzić zdrowe dziecko i wychować je na szczęśliwego człowieka. Słynna amerykańska aktorka dzieli się w nim swoimi przeżyciami z okresu ciąży oraz pierwszych miesięcy życia jej ukochanego synka. Bazując na opiniach uznanych ekspertów i autorytetów w dziedzinie zdrowego odżywiania oraz pediatrii, udziela skutecznych i niezwykle ciekawych porad dotyczących naturalnych metod walki z bezpłodnością, sposobów radzenia sobie z powszechnymi problemami zdrowotnymi pojawiającymi się w okresie ciąży, a także stosowania najlepszych technik porodowych. 

Autorka dzieli się również interesującymi informacjami z zakresu karmienia piersią, wychowywania dzieci oraz ich prawidłowego żywienia. Książka obfituje w oryginalne przepisy na pyszne i zdrowe wegańskie i wegetariańskie dania, które w niezwykle pozytywny sposób wpływają zarówno na zdolność organizmu kobiety do zajścia w ciążę, jak i na szansę urodzenia zdrowego dziecka. To niezastąpiony poradnik dla wszystkich rodziców, którzy chcą wychować swoją pociechę w duchu wegetarianizmu lub weganizmu oraz ekologicznego podejścia do życia.


Unikalny i pełen pozytywnej energii poradnik dla wszystkich kobiet. Znajdą w nim wszystkie niezbędne informacje dotyczące poczęcia, okresu ciąży, porodu oraz tego, jak wychować zdrowe i szczęśliwe dziecko. - lek. med. Jay Gordon

Jesteście ciekawi książki blondynki z teledysków Aerosmith? Czekam na Wasze komentarze czym jest rodzicielska intuicja. Najciekawszy nagrodzę książka Fajna Mama od Wydawnictwa Kobiecego. Czas start. Wyniki 10 kwietnia wieczorową porą


Warto zaufać naturalnym instynktom i sprowadzić na świat zdrową, pełną energii i radości istotę! To książka, którą powinna przeczytać każda kobieta pragnąca zajść w ciążę.

0 komentarze :