Przegląd kosmetyczki 3


Dziś wszystko z innej bajki, ale co tam... w końcu nie jestem blogerką kosmetyczną i liczę na wasze komentarze i rady... Jak każda kobieta mam pełna szafę i nie mam się w co ubrać, a jak idę do drogerii nigdy nie wychodzę z pustymi rękami... choćby saszetkę maseczki z promocji muszę kupić... tak mam.

Lekkie mleczko do ciała z aloesem i olejem arganowym, pachnące orzeźwiająco cytrusami. Formuła mgiełki sprawia, że użycie mleczka jest wygodne, a wchłanianie w skórę natychmiastowe. Na leniwe smarowanie idealne

Naturalny preparat ziołowy dla wzmocnienia włosów, zapobiega ich wypadaniu. Eliksir regeneruje mieszki włosowe, powstrzymuje nadmierne przetłuszczanie się skóry. Nie podrażnia skóry, nie wywołuje niepożądanych efektów ani zmian skórnych. Wzmacnia włosy, zmniejsza łupież i łojotok prowadzący do przedwczesnego wypadania włosów.Koszyczek rumianku, podbiał zwyczajny, kiełki pszenicy, kłącze tataraku. Używam i mam nadzieję, ze zniszczone po dwóch ciążach i domowym farbowaniu włosy się odbudują, nie obciąża moich włosów ze skłonnością do przetłuszczania.

Łagodzi skutki ukąszeń przez owady oraz po oparzeniu pokrzywą. Zawiera rumianek i aloes, które kojąco działają na skórę. chłodzi i pielęgnuje skórę, z rumiankiem i aloesem. Na wsi zawsze jest na wyciągniecie ręki...

Skóra jest odświeżona i oczyszczona, gładka i miła w dotyku oraz przyjemnie pachnąca.

Powiedzmy, że jak pomaluje paznokcie, to nie odpryskują mi po pierwszym zmywaniu i mogę się cieszyć pomalowanymi paznokciami nie sfatygowanymi domowymi obowiązkami.

Intensywna pielęgnacja wyszczuplająca na noc. Mam skłonność do cellulitu i masując się wieczorem z mam wrażenie, ze robię moim udom dobrze, preparat ładnie wygładza i uelastycznia skórę.



0 komentarze :

Rozmowa z dzieckiem


Gdy byłam mała wciąż słyszałam, że dzieci i ryby głosu nie mają... Bullshit. Zgodnie z Konwencją o Prawach Dziecka, każde dziecko ma prawo do swobodnej wypowiedzi we wszystkich dotyczących go sprawach... Gdybyśmy mieszkali w krajach skandynawskich nikt by dzieciom prawa głosu nie odbierał... Takimi pseudo prawdami karmieni byli nasi rodzice i często sami nieświadomie przyjmujemy krzywdzące dla naszych dzieci postawy... U mnie w domu dzieci się nie wtajemniczało... Był dystans, sprawy dorosłych, sprawy dzieci... rozmowa z dzieckiem, jak z równym partnerem nie miała racji bytu... Było za to sakramentalne "bo tak!" i "bo nie!"

Wiedziałam, że u mnie będzie inaczej, że będę rozmawiać z dziećmi i zdecydowanie będą miały głos... a ja będę ich głosu słuchać. Nie będą musiały milczeć, ani tym bardziej krzyczeć... dam im poczucie, że zawsze mogą do mnie przyjść pewne, że mama wysłucha... chciałam stworzyć dzieciom warunki do swobodnego mówienia o swoich potrzebach, obawach, uczuciach... wyrażania emocji.


Dialog z dzieckiem, kanał komunikacji, werbalne porozumienie. Zakaz patrzenia z góry, rozmowa w kucki by zachować kontakt wzrokowy, nie dominować, okazać zrozumienie. Matczyna mowa w kieszeni i przytyczki straszyzny, że przecież tak się z dzieckiem nie rozmawia. Małe to, głupie, życia nie zna... nie rozumie, i w ogóle po co z dzieckiem rozmawiać... Po co? Nie tak? A jak? Słowa, gesty, spojrzenia... Zdrowa relacja. A podstawą dobrej relacji jest skuteczna komunikacja. Tylko wtedy, kiedy rozumiemy drugą osobę, jej potrzeby, pragnienia i motywacje, możemy zbudować z nią relację opartą na wzajemnym szacunku... a do takowej powinien dążyć każdy rodzic... Nie ma nic gorszego niż przekonanie o szacunku nadanym odgórnie i dziecięcej podległości względem dorosłego.

Może się mylę, ale trudno wychowywać dziecko nie umiejąc z nim rozmawiać... Zdolność porozumiewania się ze swoimi dziećmi jest chyba jedną z najważniejszych i najtrudniejszych kompetencji, które powinni posiąść rodzice. Dzieci czują się bezpieczne gdy wiedzą, że mogą dzielić się swoimi uczuciami, myślami, czy problemami z ukochanymi rodzicami. Dobra komunikacja jest kluczowa do nauczenia dzieci samooceny, rozwiązywania problemów, kontaktów z otoczeniem. 70-80% komunikatu przekazujemy niewerbalnie... mową ciała, gestami i dobraniem tonu głosu. Dlatego tak ważne jest "jak" do naszych dzieci mówimy... Nie znam recepty na dialog z dzieckiem, ale wiem, że rozmowa to sztuka, którą powinniśmy zgłębiać każdego dnia. Sztuka rozmowy i rozmawiania z dzieckiem jest ważnym elementem budowania więzi. Jest długofalową inwestycją w naszą relację z dzieckiem. Trening czyni mistrza, a dobra relacja procentuje. Wspomni moje słowa każdy, kto będzie chciał dotrzeć do zbuntowanego nastolatka...

Rozmawiam z dziećmi, cierpliwie, uważnie, otwarcie, bez presji czasu, zewnętrznych dystraktorów... Skupiamy się na sobie, na rozmowie... wiem, że niestety w wielu polskich domach się nie rozmawia... sztuka konwersacji zanika... powstaje bariera, zerwana nić porozumienia, lakoniczny przekaz wirtualnego komunikatora, emotikony zamiast emocji. Ludzie nie potrafią ze sobą rozmawiać, nie maja czasu, chęci... Szczera rozmowa przyczynia się do nawiązania bliższego kontaktu z dzieckiem. Gdy pojawią się problemy za późno jest szukać dialogu... a często rozmowa próbuje zaistnieć dopiero,  gdy trzeba moralizować i rozwiązać jakiś problem... ale jak? jak się wcześniej nie rozmawiało? Jak nie ma porozumienia, zaufania? Roszczenia, tłumaczenia, polecenia... tak nie zbudujemy z dzieckiem relacji.


Dzieci mają głos, ich słowa maj ogromne znaczenie. Nie ma dobrej relacji bez skutecznej komunikacji. Rozmawiajmy z dziećmi słuchajmy!







0 komentarze :

szydełkowy piórnik


Kiedyś myślałam kreatywnie, przychodziła myśl i było działanie... dziś trochę mi się nie chce, trochę czasu brak... Kiedyś na każdą okazje miałam robótkę w zanadrzu... i z szydełkiem się praktycznie nie rozstawałam... Ostatnio miałam przebłysk twórczego geniuszu... chwyciłam tekturowe rolki po papierze toaletowym... uratował je od pewnej śmierci w ognisku, wybrałam włóczkę, guziki, przeprosiłam się z szydełkiem i zadziałałam... Piórnik Vi na kredki wydziergałam... Niby nic... taki mały prezent dla mojego przedszkolaka...






0 komentarze :

Sposób na szkolną wyprawkę


Wakacje to nie tylko czas odpoczynku, ale także kompletowania wyprawki do szkoły. Zakupy robione z myślą o początku roku szkolnego najczęściej obejmują rzeczy takie, jak: tornister, piórnik, długopisy, kredki, farby, kolorowy papier. Przedmioty te wzbudzają w maluchach, ale i dorosłych, z reguły pozytywne skojarzenia. Jednak na tej liście brakuje bardzo ważniej, jeśli nie najważniejszej, pozycji wśród zakupów - mowa oczywiście o książkach. Podręczniki szkolne są obok lektur najpopularniejszymi książkami kupowanymi w związku z rozpoczynającym się rokiem szkolnym. W większości przypadków jest to konieczność, i najczęściej ani rodzice, ani dzieci nie podchodzą do niej tak entuzjastycznie, jak do zakupu artykułów szkolnych. Dlaczego? Rodzice mogą mieć problem z planowaniem zakupów i odkładają ten obowiązek do czasu aż zbliży się koniec sierpnia i kolejki w księgarniach przypomną, że znowu za późno pomyśleli o wyprawce. Dla dzieci podręczniki szkolne to synonim nauki, która, choć powinna być fascynująca, niejednokrotnie kojarzy się z przykrą powinnością. 

Jak zmienić te nieprzyjemne skojarzenia? Rodzice mogą podejść do zadania krok po kroku. Przygotować z dziećmi listę zakupów, prześledzić ceny i dostępność podręczników w księgarniach, najlepiej internetowych, bo wówczas jest to po prostu szybsze. W końcu zostaje tylko złożenie zamówienia w wybranym sklepie i czekanie na przesyłkę. Czyż nie jest to proste? 


Z kolei dzieci, posiadając już podręczniki, mają możliwość oswoić się z nimi, pooglądać, dotknąć. Książki nie muszą kojarzyć się wyłącznie z nauką. Można je niezobowiązująco przeglądać, zatrzymywać się na ciekawszych fragmentach i kolorowych zdjęciach. Z reguły uczniowie nie mają na to ochoty w trakcie roku szkolnego, kiedy zaglądają do podręczników z konieczności. Ale w wakacje - gdy nikt nie wymaga rozwiązywania trudnych zadań czy interpretowania niezrozumiałych wierszy - czemu nie? Nawet jeśli uczniów nie będą interesowały wszystkie książki, to sięgną po te z ulubionego przedmiotu. Nie warto więc obawiać się zakupu podręczników szkolnych. Im wcześniej ten obowiązek zostanie wykonany, tym szybciej rodzice i dzieci będą mogli skupić się na odpoczynku i wakacyjnych atrakcjach.

1 komentarze :

Wspomnienia przedszkolaka

Znalazłam zdjęcia z przedszkolnych lat... Lawina wspomnień i łezka w oku, bo przecież moja córka lada moment idzie do przedszkola... Z zakamarków podświadomości napływają urywki, obrazy... Wycinki z przeszłości układają się w spójną całość...


Moje przedszkole było najlepsze na świecie... The best of the best, choć w tedy nie było chyba robionych rankingów... Małe, zadbane, przyjazne dzieciom. Na ulicy Wańkowicza w Olsztynie, mały budynek jak pudełko po butach. Chodziłam do niego ja i moje siostry... Byłam w starszakach, jako jedyna 5 latka robiłam zerówkę i mogłam siedzieć na krzesełkach z 6 latkami ( 6 latki były uprzywilejowane, młodsze dzieci siedziały w siadzie skrzyżnym na dywanie). Miałam różowy zeszyt ćwiczeń przygotowujących do szkoły i z zapałem kreśliłam szlaczki.

Panie były bardzo sympatyczne, zawsze uśmiechnięte i jedna chyba nazywała się Mirka. Z tego, co pamiętam, to podczas leżakowania właśnie owa pani Mirka, popijając kawkę oglądała filmik z przedszkolnej choinki, na którym tańczyła ze Świętym Mikołajem... Na starym telewizorze schowanym w szafie z kasety vhs... Niezłe retro... Ale wracając do pani Mirki i Mikołaja, to pani przez przypadek ściągnęła mu brodę w tanecznym uniesieniu i się okazało, że to nie święty, a woźny był...

Jedzenie było znośne, tzn. nie mam traumy przedszkolnej stołówki, jak niektóre moje koleżanki. O programie Zdrowy przedszkolak nikt w tedy jeszcze nie słyszał... Ale wiem, że panie kucharki w białych fartuchach i czepkach na głowach, gotowały od serca, jak w domu, dla bliskich... Pamiętam pieczeń z mięsa mielonego z jajkiem w środku, gulasz z kaszą gryczaną i, że na podwieczorek zawsze było domowe ciasto i szklanka kompotu. Uwielbiałam być dyżurną i sprzątać po posiłkach... Mogłam pierwsza odejść od stołu i niedojadanie wszystkiego uchodziło mi płazem. Pamiętam rozkład sal, obrazki przy wieszakach w szatni, okazałe paprocie i jak wyglądała łazienka... Pamiętam wielką wykładzinową tablicę z naszymi obrazkami na szpilkach.

Była rytmika przy akompaniamencie pianina, czytanie bajek, spacery, ogródek, fluoryzacja chlorchinaldin zimą. I generalnie bardzo fajnie w tym przedszkolu było. Miałam koleżankę Alę, która wyglądała jak dziewczynka z okładki elementarza... Jak ja jej zazdrościłam przebrania Gadżet Hackwrench z Brygady RR na balu przebierańców... Ja jak widać na załączonym obrazku byłam marną podróbką Myszki Mickey... W grupie był Ariel i biedny, to był chłopak... imię niespotykane, oryginalne... na jego nieszczęście na rynku pojawił się taki proszek do prania... Dzieci potrafią być okrutne, imię stało się idealnym tematem drwin... zwłaszcza, że Arielowi zdarzało się zmoczyć majtki podczas leżakowania. Był Michał i Tomek, Patrycja, Wojtek i chyba więcej dzieci nie pamiętam.

Na koniec przedszkola dostałam książki, kalkulator i pożegnalne obrazki od grupy maluszków... i choć tyle lat minęło wciąż pamiętam... uśmiecham się na wspomnienie przedszkola... mam nadzieję, że moja córka też odnotuje w pamięci same piękne chwile... że to będzie dla niej dobry czas i że przedszkole okaże się  za te x lat dobrym wspomnieniem...



0 komentarze :

Soki z sokowirówki


Jakiś czas temu pisałam Wam, że jeśli już miałabym przejść na jakąś dietę to byłaby to dieta płynna, oparta na świeżych sokach warzywnych i owocowych. Odkąd jestem szczęśliwą posiadaczką sokowirówki ( hasztag kochamciemamo) soki na stałe wpisały się do naszego jadłospisu. Uwielbiam je ja a, kochają moje dzieci. Sklepowe "sokopodobne" produkty z koncentratu, suto słodzone, naszprycowane barwnikami i konserwantami nie mają w naszym domu racji bytu. Szklanka soku z sokowirówki zawiera tyle wartościowych składników co kilka całych owoców. Soki można przyrządzić praktycznie ze wszystkich owoców i warzyw, choć oczywiście z różną wydajnością.


Najekonomiczniej jest wykorzystywać sezonowe owoce i warzywa. U nas króluje marchewka i jabłka w różnych konfiguracjach:
  • * jabłko-marchew
  • * jabłko-marchew-pomarańcz
  • * marchew
  • * marchew-ananas
  • * pomarańcza-marchew-burak



Najzdrowszym, a zarazem najłatwiejszym sposobem dostarczania do organizmu niezbędnych witamin i składników odżywczych jest regularne picie świeżo wyciśniętych soków. Dzięki picu soków organizm na bieżąco otrzymuje wszystkie składniki odżywcze, które są mu potrzebne do prawidłowego funkcjonowania w łatwo przyswajalne formie. A teraz kilka przepisów na soki dla zdrowia:

1. soki dla pięknej skóry:
marchewkowo-selerowy
2 marchewki i dwie łodygi selera naciowego
paprykowo-ogórkowy
papryka zielona, papryka czerwona, ogórek

2. soki wzmacniające organizm:
owocowo-buraczany
5 jabłek, 5 marchewek, 3 banany, 3 owoce kiwi, 1 burak
regenerujący
pół ananasa,  łodyga selera naciowego, 2 plastry ogórka, 2 jabłka  2 obrane limonki, pół szklanki jagód, banan
selerowo- ogórkowy
pół ogórka, 2 łodygi selera naciowego, 4 jabłka, pół cytryny
buraczkowo-warzywny
2 jabłka, garść brokuła,  łodyga selera naciowego, 1  burak, plaster ogórka, plaster ananasa,1 limonka
warzywny
jabłko, pietruszka, garść szpinaku, seler
szpinakowo-marchewkowy
3 marcewki garść szpinaku
buraczkowy
4 buraki, 2 marchewki, ogórek gruntowego, 2 jabłka,  4 pomarańcze, pół cytryny, kawałek świeżego imbiru

3. soki oczyszczające:
rzodkiewkowy
pęczek rzodkiewki, 2 marchewki, ogórek
warzywny 1
2 marchewki, 4 jabłka, kawałek dyni, sok z 1 cytryny
marchewka, ogórek, burak

4. soki odchudzające:
szpinakowo-imbirowy
garść szpinaku, gruszka, marchew, plasterek imbiru
imbirowo-warzywny
4  marchewki, pół selera, plasterek imbiru, mały burak
selerowo-winogronowy
2 łodygi selera naciowego, garść winogron bez pestek
melonowy
1 mały melon, 3 łodygi selera naciowego,plasterek imbiru
zielony
szklanka różyczek brokuła, 1 świeży ogórek, 4 łodygi selera naciowego, 1/4 szklanki świeżej posiekanej natki pietruszki

0 komentarze :

ODPIELUCHOWANIE


Pożegnanie pieluch, temat spędzający sen z powiek nie jednej matce... pole rodzicielskiej rywalizacji, trzecie w kolejności kryterium w plebiscycie na super matki ( zaraz po sposobie rodzenia i  karmienia ofcourse )... W kontekście presji na szybkie odpieluchowanie może się to wydać śmieszne, ale wychodzę z założenia, że nic na siłę! Odpieluchowanie proste i szybkie nie jest! Na pożegnanie z pieluchami przyjdzie odpowiednia pora, a na trening czystości musi być gotowe i dziecko i mama. Mama nawet przede wszystkim, bo często, gęsto to właśnie mama blokuje proces odpieluchowania- brak jej cierpliwości, konsekwencji, boi się zasikanego mieszkania i sterty prania.


Kiedy dziecko powinno zostać odpieluchowane? Nie wiem. Ja słyszałam już w okolicach 9 miesiąca życia dzieci, że powinnam pożegnać pieluchy i że jestem leniwa... że wstyd, że jeszcze dzieci nie odpieluchowałam... Cóż,wychodzę z założenia, że dzieci rozwijają się w swoim tempie i każde w swoim czasie na pożegnanie pieluch będzie gotowe. Dziecko uczy się sygnalizować swoje potrzeby fizjologiczne, uczy się mechanizmu przyczyna-skutek, gdy do tego dojrzeje. Odpieluchowanie, to ważny moment w rozwoju dziecka. Często stresujący. W toku rozwoju dziecko skupia się na zdobywaniu różnych nowych umiejętności... gdy uczy się chodzić, rozwija mowę... nici z odpieluchowania. Nie wszystko na raz, nie wszystko na hurra.

takie nieludzkie praktyki odradzam
Jeśli rozpoczniemy trening z nocnikiem zanim dziecko będzie na to gotowe, będziemy na nie naciskać, wywierać presję, to tylko zniechęcimy dziecko wydłużymy i utrudnimy proces odpieluchowania. Nie ma magicznej daty granicznej, która byłaby właściwa dla każdego dziecka. Większość dzieci nabywa odpowiednich umiejętności fizycznych i psychicznych niezbędnych do odpieluchowania pomiędzy 18 a 24 miesiącem życia, ale nasze dziecko na odpieluchowanie może być gotowe wcześniej lub o wiele później... Dużo zależy też od indywidualnych predyspozycji samego dziecka. Jedno jest pewne, dziecko gdy będzie gotowe da nam znać.

Każde dziecko jest inne i metodę odpieluchowania trzeba indywidualnie dopasować do dziecka, niemniej jest kilka uniwersalnych zasad, o których warto pamiętać:

1. Dziecku łatwiej opanować nocnik, gdy stabilnie siedzi i samodzielnie się porusza. Wcześniej próby nauki nocnika raczej zakończą się fiaskiem chyba, że nastawiamy się na NHN.
2. Idealny na odpieluchowanie jest okres letni, gdy na dworze ciepło i można pozwolić dziecku na bieganie w samych majteczkach.
3. Nocnik  (1) nie musi być bajerancki, ale powinien być dobrany do dziecka- stabilny, nie za głęboki, pasujący do małej pupy. Dziecko powinno się z nocnikiem oswoić, nie musi od razu się do niego załatwiać.
4. Należy zaopatrzyć się w zapas majtek (3) i ubierać je dziecku. Gdy żegnamy pieluchy, to ich nie ubieramy! Dziecku łatwiej opanować mechanizm sikania, gdy zmoczy majtki, niż gdy ma chłonnego pampersa na pupie! Do tego wygodne ubranie, które dziecko łatwo zdejmie samodzielnie.
5. Nocnik powinien być na wyciągnięcie ręki. Dosłownie i w przenośni.
6. Gdy boimy się wyjścia bez pieluchy lub nocy bez niej warto mieć w pogotowiu pieluchomajtki lub majtki treningowe (2), żeby dziecko i mama mieli komfort, że w razie wpadki są zabezpieczeni, ale żeby nie ubierać już dziecku pieluch jako takich.
7. Na noc podkłady (4) nieprzemakalne pod prześcieradło i zapas pościeli (córkę udało mi się odpieluchować równolgle w dzień i w nocy, z synem jeszcze zaliczamy w nocy wpadki). U nas sprawdził się nocnik przy łóżku i wysadzanie przez sen. Warto spróbować ograniczyć nocne picie.
8. Każdy nocnikowy sukces dziecka warto chwalić, ale nie karćmy za porażki, takie prawo procesu uczenia się... Nie strasz, nie krzycz, nie karz, wpadki się zdarzają i będą się zdarzać.
9. Nie zaczynaj odpieluchowania dziecka, gdy jest skupione na jakimś innym ważny dla niego momencie- nauka chodzenia, mówienia, przeprowadzka, narodziny rodzeństwa, choroba, pójście do żłobka, czy przedszkola... te i wiele innych sytuacji odroczą odpieluchowanie w czasie
10. Mamo bądź cierpliwa, konsekwentna i nastaw się na wzmożony okres prania i sprzątania. A przed wszystkim podejdź do tematu realistycznie ! Odpieluchowanie to proces, nie pożeganacie pieluch na pstryknięcie palcami.


0 komentarze :

Przedszkole - książki dla dzieci


Pierwszy września dla wielu dzieci będzie dniem wkroczenia w nieznane. Pierwszy dzień w przedszkolu jest ogromnym przeżyciem nie tylko dla dziecka, ale również dla rodziców. Książki oswajające dziecko z pójściem do przedszkola rozwiewają dziecięce obawy związane z nową sytuacją. Pomagają im się przygotować na nieznane, opisują przedszkolną rzeczywistość i podpowiadają, czego dziecko może się spodziewać...


Jak to jest być przedszkolakiem? Jak wygląda zwyczajny i odświętny dzień przedszkolaka? Któż to może wiedzieć lepiej niż mama kilkulatki…? A jeśli opowiada to wierszem ilustratorce o takiej wyobraźni… Nie można tego przeoczyć!
Książeczka, której bohaterem jest mały Kamyczek, pomoże dzieciom odkryć świat. Barwne ilustracje i prosty, dostosowany do wieku dziecka tekst uczą malca nowych zachowań: jak przeżyć pierwszy dzień w przedszkolu, znaleźć kolegów. Dla dzieci od 3 lat.
– Nie chcę iść do przedszkola! Chcę zostać w domu z mamą! – marudzi Tupcio Chrupcio. Jak tym razem zakończą się jego kaprysy? Tupciowi Chrupciowi, podobnie jak dzieciom, zdarza się kaprysić. Ale jego mama umie sprawić, że Tupcio znów jest grzeczną, posłuszną myszką. Jak to robi?
Zuzia wkłada swoją najładniejszą sukienkę - dziś są jej urodziny. Skończyła trzy lata i wreszcie może pójść do przedszkola. Zuzia od dawna cieszyła się na tę chwilę. Ta książeczka opowiada o tym, jak dziewczynka spędziła swój pierwszy dzień w przedszkolu.
Urocza książeczka, która może w znakomity sposób ułatwić maluchowi oswojenie się z przedszkolem. Opowiada o jednym, ciekawym dniu z życia przedszkolaka. Szczególnie polecana rodzicom dzieci w wieku młodszym przedszkolnym.
Problemy maluchów wcale nie są małe. A to w przedszkolu pojawia się nowa osoba, na dodatek ze Szwecji, a to trzeba pomóc choremu koledze, a to po raz pierwszy założyć (przy wszystkich!) okulary, wystąpić w przedstawieniu? Kilkulatków zaprzątają naprawdę ważne sprawy! Cała sztuka w tym, by dziecięce dylematy dostrzec i rozwiązać. Barbara Gawryluk czyni to po mistrzowsku. Pokazuje świat oczami dziecka. Bez wymądrzania się, za to prosto i z humorem uczy najmłodszych troski o innych, odpowiedzialności i tolerancji. Ktoś, kto sepleni, pochodzi z innego kraju, nie ma mamy czy taty, wcale nie jest gorszy! A okulary na nosie to powód do dumy. W końcu Adam Małysz i Harry Potter też je noszą!
12 przygód przedszkolaków Sympatyczne opowiadania, które pomogą dzieciom przekroczyć próg przedszkola i doskonale bawić się w grupie rówieśników w interpretacji znakomitej aktorki.... Historyjki posiadają charakter terapeutyczny, w dyskretny sposób zwalczają obawy maluchów i ich rodziców związane z wyjściem dziecka z domu w `wielki świat`.
Przygody znanej i lubianej Basi w przedszkolu
Zbiór opowiadań, który wprowadzi nas w świat przesympatycznego Tomka, małego marzyciela o nieskrępowanej wyobraźni. Codzienne i niecodzienne zdarzenia takie jak jedzenie zupy czy nieprzyjemna choroba zadziwiają go i prowokują do tworzenia historii, których nie wymyśliłby żaden dorosły. 
Mała Ewcia wcale nie zamierza iść do przedszkola. Po prostu boi się tego, co dla niej nieznane. Ma mądrą mamę oraz wiernego przyjaciela - żyrafę Aldonę, które pomogą jej przezwyciężyć strach. I całe szczęście, bo w przedszkolu jest naprawdę fajnie. Przekonajcie się sami!
To książka stanowiąca pomoc dydaktyczną dla rodziców wprowadzających swoje dzieci w nieznany świat przedszkola. Ta unikalna pozycja pozwala w obrazowy sposób przedstawić małemu dziecku wszystko to, co czeka na niego za dzwiami prowadzącymi do tajemniczego ogrodu samodzielności.
Misia Marysia to miła trzyletnia dziewczynka. Zarówno rodzice, jak i dzieci na pewno zrozumieją jej radości, przygody i zmartwienia, ponieważ znają je z własnego życia. Marysia urządza urodziny, idzie do przedszkola, żegna pieluszkę, czeka na młodszego braciszka, boi się ciemnego pokoju, przeżywa napad złości… Nie zawsze od razu jej się wszystko udaje, czasami mama traci do niej cierpliwość, ale wszytko zawsze dobrze się kończy. Ciepłe, sympatyczne ilustracje i prosty tekst na pewno pomogą rozwiązać niejeden wielki problem małego człowieka i jego rodziców. Misia Marysia uwielbia swoje przedszkole. Zobaczmy, jak jej mija dzień, jakich ma kolegów i w co się lubi bawić.
Książka przedstawia życie przedszkolne i odpowiada na wiele dziecięcych pytań. Może więc przekonać maluchy, że przedszkole to nic strasznego i że można tak dobrze się bawić.
Dzisiaj pierwszy dzień Kubusia w przedszkolu. Chłopiec jest jednocześnie zaciekawiony i przestraszony. Dlaczego musi iść do przedszkola?!Sam w domu świetnie się bawi!A co jeśli mama po niego nie przyjdzie?Dzięki pani, Kubuś krok po kroku uczy się rozpoznawać swoje uczucia i poznaje odpowiedzi na nurtujące go pytania. Z czasem zaczyna czerpać radość z nowego doświadczenia.
to duża książka obrazkowa specjalnie do oglądania, do szukania, do odkrywania i opowiadania. Witamy w przedszkolu Dmuchawiec! Co możemy razem robić? Możemy razem malować, czytać, jeść smakołyki na śniadanie, a na placyku zabaw świetnie się bawić. Na każdej stronie książki znajdziecie Mię, Emmę, Selinę, Łukasza i Juliana. Bardzo się przyjaźnią. Miejcie oczy szeroko otwarte!
Bolek i Lolek w wersji dla najmłodszych! Wierszyki napisane przez Martę Berowską, ilustracje na licencji twórców serialu. Przygody w przedszkolu.





0 komentarze :

Wyprawka do przedszkola


Jeszcze dwa tygodnie i będę oficjalnie miała w domu przedszkolaka... Vi rozpoczyna edukację przedszkolną i wchodzi w nowy etap dzieciństwa. Żaby  nie powiedzieć, że zaczyna się z nim żegnać... Łezka gdzieś tam czyha pod powieką, ani się obejrzę... skończy szkołę, pójdzie na studia i wyfrunie mi córa z gniazda... Szczerze... dopiero teraz dociera do mnie fakt zmian, jakie przyniesie wrzesień... Po emocjach związanych z rekrutacją do przedszkola temat przycichł... Nie ujmując wagi nadchodzącym wydarzeniom, chyba traktuję najbliższy rok jako etap przejściowy, przygotowanie do szkoły... Bez fajerwerków i podekscytowania. Vi ma 5 lat i emocje związane z rozłąką nie są, tak duże jak w przypadku 3 latka. W ty m roku Vi jest objęta obowiązkiem przedszkolnym i po prostu innej opcji nie ma... Pójście do przedszkola jest naturalną koleją rzeczy i sygnałem, że moja córka dorasta...

Dużo rozmawiamy... to nasze główne przygotowanie na "nieznane". Zamiast w wyprawkę na razie inwestujemy w dialog i oswajanie córki z nadchodzącymi zmianami. Staram się zminimalizować stres i pomóc jej się odnaleźć w nowym środowisku. Viki ma 5 lat, jest samodzielna i spragniona kontaktu z rówieśnikami. Choć ma młodszego brata może mieć problem w odnalezieniu się w grupie, wspólnej zabawie, dzieleniu zabawkami... a przede wszystkim w podporządkowaniu się przedszkolnym zasadom i podążaniu za polecaniami. Od jutra zaczynamy zmieniać dzienny harmonogram, nastawiam budzik na siódmą rano, obiad będzie koło południa i koniec z wakacyjną wieczorną labą do 10ej... lada dzień zacznie się poranne wstawanie i obowiązki... Nie mydle jej oczu, że będzie super... ale zapewniam, że przedszkole jest fajne, nawiąże nowe znajomości, będzie się uczyć nowych rzeczy. Może jej na początku być ciężko się zaadaptować, ma pełne prawo bać się zmian... nowego, nieznanego. Nie musi się stresować, bo wszystko się ułoży. Wiem, że nim się obejrzy przyzwyczai się i mogę się założyć, że będzie jej szkoda każdego dnia bez koleżanek i przedszkolnej zabawy.


Zaczynam się stresować, bo jakby nie patrzeć pójście do przedszkola, to ważne wydarzenie, duża zmiana... Stresuje mnie kwestia jedzenia, bo Vi je mało... ma swoje smaki i nie toleruje przymusu, ostatnio obraża się z byle powodu, nie podoba mi się, że nie będzie w starszakach i naprawdę obawiam się leżakowania, które jest dla Vi pewną abstrakcją... ona w dzień nie sypia.

Każde przedszkole ma swoje wytyczne, rządzi się swoimi prawami. Placówka w małej miejscowości nie jest ekskluzywna, ale mam nadzieję, że będzie tam mojemu dziecku po prostu dobrze. Wstępnie sprawdziłam jadłospis, wypytałam o program nauczania, sposoby rozwiązywania konfliktów między dziećmi... Chyba wyszłam na pierwszym spotkaniu rodziców na nadgorliwą, przewrażliwioną mamuśkę... i szczerze mam to gdzieś, bo chodzi o dobro mojego dziecka...


Skompletowaliśmy wstępną wyprawkę przedszkolaka: kapcie i worek (3), piżamkę (1), kubeczek ze szczoteczką do mycia zębów (5), mały plecaczek (4) i tyle. Teraz czas na uzupełnienie garderoby w wygodny outfit przedszkolaka (2). Artykuły papiernicze (6) zakupione będą we wrześniu grupowo, ze składki na komitet rodzicielski.. Jesteśmy jedną nogą w przedszkolu... czekamy... Vi czeka... odlicza...

0 komentarze :

KONKURS BAMBINO


Trzy, dwa, jeden zero start! Ruszamy z obiecanym konkursem plastycznym. Kredki w dłoń i do dzieła! Namalujcie "KOLOROWY ŚWIAT BAMBINO" i wygrajcie cenne nagrody ufundowane przez firmę St. Majewski, producenta kultowych kredek Bambino. Liczę na kreatywność Waszych dzieci, bo temat konkursu daje szerokie pole interpretacji... więc kredki na usługach dziecięcej wyobraźni, i czekam na piękne i kolorowe prace konkursowe.


Regulamin Konkursu
1. Konkurs skierowany jest do czytelników bloga Dziecięce Klimaty
2. Zadanie konkursowe polega na przygotowaniu pracy realizującej temat konkursu  " Kolorowy Świat Bambino"
3. Zdjęcie pracy konkursowej należy przesłać na maila klimaty.dzieciece@gmail.com do 20.08.2014 do godz 23.59. Temat maila konkurs bambino, w treści wiek, imię dziecka , w załączniku praca konkursowa.
4. Wysyłając prace na konkurs rodzic/opiekun potwierdza, że praca jest samodzielnie wykonana, przez dziecko, nie była wcześniej publikowana w innym konkursie i wyraża zgodę na publikację jej w galerii konkursowej na fb
5. Ocenie podlegają: kreatywność i pomysłowość, sposób wykonania oraz walory estetyczne. Technika wykonania pracy jest dowolna. Praca konkursowa powinna być wykonana samodzielnie przez dziecko
6. Nagrody są 3 i wszystkie równie wartościowe. Są to zestawy artykułów papierniczych ufundowane przez firmę St. Majewski :



7. Wyniki konkursu ogłoszone zostaną 23.08.2014 na blogu Dziecięce Klimaty
8. Na dane adresowe laureatów czekam 7 dni roboczych po ogłoszeniu wyników konkursu. Kontakt klimaty.dzieciece@gmail.com


A więc do dzieła, trzymam za Was kciuki i czekam na zgłoszenia!


Wyłonienie laureatów konkursu do łatwych nie należało... 130 pięknych prac, a każda inna i jedyna w swoim rodzaju... Czuję się w obowiązku umotywować swój wybór, wyjaśnić... choć zażaleń nie przyjmuję, bo decyzja była bardzo trudna, jury obradowało burzliwie... 3 nagrody 3 różnorzędne miejsca... Pomogła Vi, pomogła zaufana Ala, klamka zapadła, oto laureaci:

Mój faworyt, a raczej faworytka... 7 letnia Oliwia... praca piękna, staranna i na temat. Widać, że wykonana samodzielnie i mój pierwszy typ do nagrodenia:


Praca druga...  3 siostry, praca dziecięca, prosta, urokliwa, samodzielna i na temat:


Praca trzecia również rodzeństwo, brat i siostra... chyba nie podważycie, że praca samodzielna i realizuje temat ?::


GRATULACJE! Czekam na kontakt klimaty.dzieciece@gmail.com


0 komentarze :

Machiavelli dla mam


Machia­velli dla mam to rela­cja ze spon­ta­nicz­nego, wariac­kiego eks­pe­ry­mentu. Autorka przez rok pró­buje odzy­skać pano­wa­nie nad nie­sfor­nymi nie­let­nimi domow­ni­kami, posił­ku­jąc się makia­we­licz­nymi radami z Księ­cia. „Wycho­wa­nie przez uży­cie wła­dzy”? Oj, gry­zie się to z moim podej­ściem do wycho­wa­nia w duchu rodzi­ciel­stwa bli­sko­ści. Makia­we­liczne macie­rzyń­stwo? Pod­stępne i obłudne wycho­wa­nie? Scep­tycz­nie myśla­łam, że to nie dla mnie, a jed­nak cie­kawa byłam samego eks­pe­ry­mentu wycho­waw­czego skon­stru­owa­nego na pod­sta­wie XV-wiecznej teo­rii poli­tycz­nej. Bo kto nie chciałby mieć szczę­śli­wej rodziny, grzecznych  dzieci wyko­nu­ją­cych pole­ce­nia bez marudzenia?

Jesteście ciekawi mojej recenzji? Zajrzyjcie tutaj. Recenzje pisałam dla portalu ksiazkisawazne.pl


“Bo jeśli przy­jąć, że nie ma jed­nego, ide­al­nego spo­sobu na życie, to nie ma też ide­al­nej metody wycho­wa­nia i naj­lep­szego zbioru zasad, które mia­łyby nas w tym wspo­ma­gać. To, co zadziała w przypadku jed­nej rodziny, dla innej może się oka­zać kata­stro­falne w skut­kach (…). Decy­zje, które podej­mu­jemy z myślą o naszych dzie­ciach, powinny mieć na celu nie tylko zapew­nie­nie im zdro­wia, szczę­ścia i bez­pie­czeń­stwa. Nie słu­chaj­cie popu­lar­nych spe­cja­li­stów w dzie­dzi­nie wycho­wa­nia czy porad­ni­ków. Kie­ruj­cie się wła­snym sys­te­mem war­to­ści i celami, które chce­cie osią­gnąć (…) nie bój­cie się auto­ry­tetu, który posia­da­cie jako rodzice”

http://ksiazkisawazne.pl/machiavelli-dla-mam-suzanne-evans/

0 komentarze :

Weltschmerz



Są takie dni, wielkie kumulacje... Weltschmerz przeszywający do szpiku kości... Wszystko nie tak, nic tak jak powinno być, zagryzane wargi, twarz wykrzywiona w niewypowiedzianym... zaprzątającym wszystkie myśli... Dni które autentycznie bolą, są ukłuciem w sercu, spływają słoną łzą po policzku. Ciało w apatycznym bezwładzie, doczesność pogrzebana w popiele... Zasysa mnie próżnia, przytłacza ciężar dnia codziennego. Jestem w d..., czarnej dziurze bezradności. Zaciśnięte pięści miarowo uderzają w wygłuszająca złość poduszkę. Dużo, za dużo, nie do zniesienia. Klasyczny wkurw na zmienne niezależne odbierające radość istnienia. Bezradność, bezsilność... paraliż działania i lawina myśli. Jem kwaśne jabłka, przepijam czarą goryczy. Jest mi źle tak po prostu, bez podtekstu, ponieważ i mimo wszystko... I męczy mnie ten stan z problemami sam na sam... ale nic nie mogę zrobić... czasem tak mam.

Zdradziecka bezsenność, kamienie w żołądku, kołatanie serca, samospełniające się sny Kasandry nad ranem... zlane zimnym potem o świcie. Nie jestem pesymistką, raczej realistką, która myśli i czuje za dużo. Dekadencki szal falujący na wietrze, czasem zaciska się pętlą na gardle, poddusza trzeźwy osąd sytuacji i pcha w objęcia melancholii... Może tak naprawdę nic się nie stało, może czarny scenariusz pisze moja chora głowa... depresyjne urojenia, życie bez znieczulenia. Snuję się w rytm bluesa, co mi w duszy gra... jutro będzie lepiej, albo za dzień, może dwa...


0 komentarze :

Kolorowy Świat Bambino


Nie wiem jak Wy, ale ja myślę dziecięcy rysunek i widzę oczyma wyobraźni kredki Bambino. Wspomnienie dzieciństwa, szkolnego piórnika, laurki na Dzień Mamy i całej niebieskiej kredki zużytej, by oddać błękit nieba... Pierwsze kredki, które kupiłam Vi i które pewnie kolorują świat w niejednym z polskich domów... Firma St-Majewski, producent kredek Bambino ma 125 lat... łączy pokolenia, kredki Bambino nosili w piórnikach moi rodzice, czyli dzieci moich dziadkowie... pamiętam je ja, mój rocznik, moje młodsze siostry i znają je moje dzieci... Kultowe kredki, kawał historii.


Vi uwielbia malować, blok kredki i nie ma dziecka. W twórczym akcie maluje księżniczki, kwiaty, rodzinne portrety... i strasznie się denerwuje, gdy młodszy brat jej kredki podbiera... Igor na razie jest monotematyczny, jego modern art skupia się na fraktalnych bazgrołach, abstrakcyjnych bazgrotach.


Świat dziecka zaklęty w obrazkach. Parzę na kolejne wielkie małe dzieła sztuki i uczę się jak moje dzieci postrzegają świat. Oni wyrażają swoje emocje plastyczną zabawę, ja wieszam na lodówce kolejne obrazki, z rozczuleniem oglądam koślawe laurki i chowam do teczki z rysunkami. 


Vi pierwsze kredki dostała, gdzieś w okolicach 12 miesięcy, dla Igora kredki to codzienność, bo od maleńkości widział, jak starsza siostra rysuje. Papier do malowania kupujemy ryzami... kolorowanki, malunki, rysunki, to kwintesencja dzieciństwa. "Kolorowe kredki w pudełeczku noszę. Kolorowe kredki bardzo lubią mnie. Kolorowe kredki, kiedy je poproszę, namalują wszystko, to co chcę. Namalują domek. I na płocie kota. I wesołe słonko na pochmurne dni. A gdy w Kosmos lecieć przyjdzie mi ochota, prawdziwą rakietę namalują mi. "


Rysowanie rozwija twórcze myślenie. Kredki dają dzieciom niesamowite możliwości. Maluchy mogą rysować wszystko, co podpowiada im wyobraźnia, przelewać swoje emocje na papier i ćwiczyć motorykę rączki. Przyjemne z pożytecznym i nie da się zaprzeczyć, rysowanie sprawia dzieciom wiele radości. Podobno nasze konsumenckie preferencje w dużej mierze kształtuje przyzwyczajenie, wybieramy produkty, które, znamy, którym ufamy, do których mamy sentyment... Produkty Bambino, to 125 lat tradycji i zaufanie mam i tatusiów, którzy w gąszczu produktów papierniczych, wybierają dla swoich dzieci produkty Bambino. Kredki, farby, plastelina, bloki, wycinanki... 


Lubicie produkty Bambino? Wybieracie je dla swoich małych artystów? Już niebawem będę miała dla Was niespodziankę, konkurs plastyczny. Do wygrania będą papiernicze zestawy od firmy St-Majewski, producenta kredek Bambino. Wasze dzieci, będą miały okazję wygrać świetne przedszkolne/szkolne wyprawki...








0 komentarze :