Related Posts with Thumbnails

Żony Astronautów


"Za każdym mężczyzną, który poleciał w kosmos, stała kobieta, która bała się o jego życie. Poznajcie historię żon astronautów. Żony astronautów – zwykłe gospodynie domowe – niespodziewanie znalazły się na świeczniku, a ich życie zostało wywrócone do góry nogami. Miały być wzorem dla Amerykanek, idealnymi żonami i matkami, za którymi paparazzi chodzili krok w krok. Przed kamerami telewizyjnymi, spokojne i opanowane, oglądały, jak ich mężów wystrzeliwano w przestrzeń kosmiczną, bez gwarancji powrotu. Bycie żoną astronauty oznaczało perfekcyjny uśmiech na sesjach zdjęciowych i nienaganny strój podczas podwieczorków z Jackie Kennedy, udział w wielkich galach i status gwiazdy. Jednak przede wszystkim bycie żoną zdobywcy kosmosu oznaczało samotność i lęk. Tylko inne kobiety, które znalazły się w podobnej sytuacji, wiedziały, jaki to los. Kobieca przyjaźń, solidarność i bliskość przybrały postać Klubu Żon Astronautów. "


"Żony astronautów były zwykłymi gospodyniami domowymi, w większości były to żony wojskowych, które mieszkały w skromnych kwaterach w bazach marynarki lub sił powietrznych. Kiedy ich mężowie, najlepsi piloci doświadczalni w kraju, zostali wybrani do udziału w śmiałej amerykańskiej przygodzie - mającej na celu pokonanie Rosjan w wyścigu kosmicznym - niespodziewanie znalazły się na świeczniku. Podczas gdy ich mężowie szkolili się we wszystkich możliwych aspektach lotu w kosmos, każda z tych kobiet przygotowywała się na dzień, w którym będzie musiała stanąć przed kamerami telewizyjnymi, a cały świat zacznie krytycznie oceniać jej włosy, cerę, strój, figurę, postawę, kompetencje rodzicielskie, dykcję, urok, a przede wszystkim - jej patriotyzm".



Żony amerykańskich astronautów były gwiazdami, które blaskiem dorównywały sławie Jackie Kennedy. Ich życie obserwowały miliony ludzi, a NASA starała się kontrolować każdy ich ruch. Książka Lily Koppel opowiada o grupie kobiet, których mężowie zostali wybrani do pierwszych programów kosmicznych pod koniec lat 50. Te kobiety miały być wzorem dla wszystkich amerykańskich kobiet. Stały się bohaterkami swoich czasów. Nowoczesne, wyzwolone, opływające w luksusy, tak przynajmniej przedstawiali je dziennikarze. W rzeczywistości zmagały się z prozą życia codziennego: zdradami, alkoholizmem i despotycznymi partnerami. Przez cały okres trwania kosmicznego wyścigu motto żon astronautów brzmiało: "Szczęśliwe, dumne, podekscytowane"... Gdy gasł blask reflektorów paraliżował je strach, a ich wywrócone do góry nogami życie bywało piekłem...


"W całej Ameryce kobiety zasypiały z Mistyką kobiecości Betty Friedan na nocnym stoliku, która opisywała ze szczegółami świat podmiejskiej apatii i wypunktowywała przyczyny znienawidzonego "bólu głowy gospodyni", którego uleczenie obiecywały reklamy aspiryny w "Life". Ale "problem bez nazwy" zdawał się wymagać czegoś więcej niż tylko pigułki. Książka oferowała kuszącą wizję życia nieograniczającego się do gotowania, sprzątania i zajmowania się domem. Ale ryku trąb wieszczących początek "wyzwolenia kobiet" nie było słychać u brzegów Taylor Lake, miejsca, które zadawało się położone gdzieś bardzo, bardzo daleko. Kiedy nowe żony jedna po drugiej osiedlały się w Timber Cove i El Lago, poczuły się wolne, jakby ktoś spuścił je ze smyczy, lub wręcz przeciwnie: miały wrażenie, jakby ktoś uwięził je w "ogromnym akwarium", jak ujęła to Marilyn. Każda z nowych astrożon usilnie starała się sprostać wysokim oczekiwaniom opinii publicznej. NASA nakazała swojemu rzecznikowi odpowiedzialnemu za protokół dyplomatyczny przeprowadzić z żonami nowej dziewiątki rozmowę inauguracyjną, podczas której mądrzył się on na temat znaczenia odpowiedniego śniadania dla astronautów udających się do pracy - mieli jeść jajka, bekon, cholera, może jeszcze steki i smażonego kurczaka? Karmcie ich dobrze. Chwalcie ich starania. Stwórzcie im w domach azyl. Przyzwyczajając się do normalnych warunków po tygodniu spędzonym w kosmicznej kapsule treningowej z czystym tlenem, mężowi mogą zdarzać się omdlenia, więc nie każcie im wykonywać prac fizycznych wokół domu. I, na miłość boską, chrońcie astronautów przed stresem. Mąż astronauta nigdy nie powinien się martwić hydrauliką czy rachunkami od dentysty, nigdy nie krytykujcie go za brak inicjatywy w sypialni." 



Musiały być perfekcyjne w każdym calu, podglądała je cała Ameryka niczym w Big Brotherze. Książka Lily Koppel mówi też o kobiecej przyjaźni. Nawiązuje do solidarności, wspólnoty i bliskości, która zaowocowała Klubem Żon Astronautów. Bo bycie żoną astronauty oznaczało nade wszystko lęk i samotność. Naprawdę warto sięgnąć po tą książkę... "Żony astronautów" przybliżają historie kobiet stojących za astronautami, od projektu Mercury z czasów Kennedy'ego, przez misje Gemini, do programu Apollo, kiedy w końcu udało się wysłać człowieka na Księżyc. Ja teraz przymierzam się do serialu i mając pewien niedosyt planuję przeczytać "Atomowe Dziewczyny" Denise Kiernan.

0 komentarze :