INNY START
Równy start... wzniosłe hasło... ale jak wygląda w praktyce? Jak to jest, gdy mamy więcej niż jedno dziecko? Z dnia na dzień zostajemy specami od wyżej matematyki dwojąc się i trojąc, by po równo rozdzielić naszą miłość, czas, uwagę, na dwoje dzieci... by żadne nie czuło się gorsze... a może by nam przez myśl nie przeszło, że któreś z dzieci faworyzujemy... Mam dwójkę dzieci... i niby Igor powinien mieć lepszy start, a jak nie lepszy, to przynajmniej łatwiejszy... Bo jestem już mądrzejsza o... mam pokaźny bagaż doświadczenia z Vi... Po prostu mamą jestem inną dla Igora, niż byłam dla Vi... I warunki rozwoju Igor ma lepsze... otoczony edukacyjnymi zabawkami starszej siostry... Ale jak na to patrzę obiektywnie przy Vi chcieliśmy z panem tatą wszystko szybko, wspieraliśmy rozwój, kupowaliśmy coraz, to nowe gadżety... dla Igora to stan zastany... on się urodził i wszedł w przestrzeń wypełnioną rzeczami starszej siostry, poznał mnie i pana tatę jako rodziców, którymi po 4 latach wychowywania ukochanej córki zostaliśmy... Może wybierać w zabawkach, ma starszą kompankę zabawy, słucha bajek dla 4 latki przed snem... i wciąż słyszy zostaw! zepsujesz!... Dzień jak co dzień, ciszę przeszywa wrzask Vi: - Mamooo on ma moje farby!!!! Zabierz mu, znów mi zepsuje!!!! Igor od razu wie, że o nim mowa, reflektuje się i ucieka... cóż i tak widzę , że je jadł, bo ma zęby i usta piękne, zielone... Ale z drugiej strony Vi była niewiele starsza, gdy dostała pierwsze farby w sztyfcie... Nikt się nie martwił, że zepsuje... Nikt nie strofował jej, że zniszczy... I pewnie też je podjadała... dziecięca ciekawość, organoleptyczne poznawanie świata... Zabawki rzecz nabyta... ale nabierają wartości, bo Vi jest do nich przywiązana... Mieszkamy na wsi Igor rośnie z dala od miejskiego smogu, motorycznie rozwija się lepiej od starszej siostry, plus jest chłopakiem kaskaderem, na miejscu nie usiedzi... ale nie pójdę z nim do kina w pieluchach, czy innego klubu malucha, bo po prostu takowego w okolicy nie ma... Kocham ich tak samo, chcę wszystkiego, co najlepsze... ale przy drugim dziecku jest dystans, jest doświadczenie... ale jest i odmienne podejście... Vi przez niespełna 4 lata była jedynakiem... Igor od razu wszedł w rolę młodszego brata i drugiego dziecka... Nie odpieluchowałam Igora choć ma 15 miesięcy, dietę rozszerzałam mu bardziej intuicyjnie, niż wedle schematów, świetnie rozumiem syna mego, choć niewiele mówi... żeby nie powiedzieć wcale... tłumaczę sobie, że chłopcy później... mówią, opanowują nocnik... Igor je sztućcami, sam, włącza mi rano laptopa, śpi sam w dorosłym łóżku, podaje drwa, gdy rozpalam w kominku, zbiera grzyby i z różowego bidony z Monter High pije ( co kością niezgody z Vi)... lada moment pojedzie po salonie na rowerku biegowym... ale nie ogląda bajek, nie mówi i dopiero niedawno opanował bicie brawo... Nie umie robić papa- bo nie było sytuacji, która by go tego nauczyła, nie daje buziaków... nadstawia policzek... i tylko ja mam przywilej całowania... Męski świat jest chyba dla mnie egzotyczny jednak... auta, śrubokręty... lalki i księżniczki są mi bądź, co bądź bliższe... I choć ten post jest litanią zestawień, staram się nie porównywać moich dzieci... mam dwie młodsze siostry i porównywania nie znoszę... Bycie mamą to ogromna odpowiedzialność... ale dziś wiem, że są jeszcze czynniki niezależne, zmienne zewnętrzne, różnice charakterologiczne... Start moich dzieci nie jest równy, leszy, gorszy... jest po protu inny... tak jak Vi i Igor, wizualnie podobni... kompletnie są od siebie rożni...
0 komentarze :