Related Posts with Thumbnails

Paradoks snu

Jakby ktoś słyszał o warsztatach z higieny i zarządzania snem, to bardzo proszę o info... Kocham spać, a jestem chronicznie niewyspana... Zajęcia z efektywnego spania powinny być obowiązkowe dla przyszłych mam... No bo jak się wyspać, gdy o nieludzkiej, porannej godzinie stoją nad tobą dzieci i z błagalnym wzrokiem kota ze Shreka wołają : Mamo śniadanko! No to zwlekam się z łózka robię śniadanie, łudzę się, że kawa mnie rozbudzi... nawet zaczęłam normalną pić ( tzn taką z kofeiną), bo przy dwójce dzieci zbożowa już nie ma racji bytu... I nic kop kofeinowy nie działa więc zapisuję na liście zakupów energydrink, a potem go nie kupuje, bo jakoś tak mamie nie wypada na taurynie z puszki jechać... W dzień nie sypiam, bo dzieci absorbują, bo są timeconsuming,  bo nigdy nie umiałam uciąć sobie krótkiej drzemki... poza tym moje dzieci w dzień nie sypiają, a jak już im się nawet zdarzy, to próbuję zrobić wszystko na zapas i jak akurat usiądę, albo pomyślę, żeby się położyć, one w momencie wstają... Może powinnam zainwestować w taką sexi opaskę na oczy do spania, przejść szybki, internetowy kurs deprywacji sensorycznej, medytacji i relaksacji... to może w tedy drzemka w dzień miałaby sens...albo inaczej... w ogóle była możliwa... Piszę do Was jest 21 i co zanim sprzątnę, ugotuję, popracuję znów będzie środek nocy... mogłabym to olać, ale chodzenie spać z kurami to nie w moim stylu... a często jestem tak zmęczona , że aż nie mogę zasnąć... to dopiero jest paradoks... Zawsze byłam nocnym markiem... nie potrzebuję dużo snu... ale potrzebuję go ciągiem, nieprzerwanego, niczym niezakłóconego... a jak już w nocy się położę, to Igor się obudzi napić, przytulić, sprawdzić, czy jest mama, a Vi wstanie siku... nie mówiąc już o tym , że moje dzieci to nocni migranci, których ziemią obiecana jest łóżko rodziców...i jak oni wszyscy się rozwalą, położą w poprzek (tak Vi, Igor i pan Tata najbardziej lubią spać w poprzek łóżka), zabiorą mi moja przestrzeń do spania...to i tak rano jestem połamana i niewyspana...i tak trwa deficyt snu... gdyby się tak dało wyspać na zapas... och gdyby... Aha! Zapomniałabym jest jeszcze jeden paradoks...taty to nie dotyczy...


2 komentarze :

  1. Och tak, tak! Sen... Co prawda Maks śpi jeszcze w dzień, jednak późno chodzi spać wieczorem, więc czas południowej drzemki przeznaczam na to, czego nie zdążyłam zrobić w nocy... I tak - Taty to nie dotyczy. Ostatnio nawet, gdy po Mama nigdy nie jest sama, w niedzielę postanowiłam uciąć sobie drzemkę w dzień, po jakichś 20minutach Synek obudził mnie otwierając mi powieki. A gdzie był Tata - zasnął w pokoju Maksa w czasie "zabawy" z Nim... A gdy Młody w nocy wkrada się nam do łóżka i z tej niewygody spać nie mogę, wtedy idę do niego - tyle, że Maks ma duże łóżko;) dobrych snów!

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja o śnie inaczej, bo w nocy się wysypiam (dziecko sypia jak zabite)- ostatni weekend zarwałam. Tzn. od niepamiętnych czasów miałam okazję być na dwóch nocnych imprezach. I okazało się, że lata już nie te i nie da się balować dwie noce pod rząd i być w formie! ;) Musiałam odespać! I spałam 12 godzin.

    OdpowiedzUsuń