Najszczęśliwsze niemowlę w okolicy
Jako mama staram się być na bieżąco, poza literaturą dziecięce, na parapecie mam stertę poradników dla rodziców..."Najszczęśliwsze niemowlę w okolicy" ambitnie pomyślałam...i oczywiście podeszłam z dystansem...bo nie wyobrażam sobie sensownego poradnika jak uszczęśliwić dziecko krok po kroku...A jak jeszcze jest amerykański autor...to nie jestem uprzedzona, ale mam wrażenie, że będzie to łopatologiczne uproszczenie, które wywoła u mnie grymas na twarzy pt no Ameryki to nie odkryłeś...Dr Harvey Karp, uznany pediatra i ekspert od rozwoju dziecka, może nauczyć KAŻDEGO rodzica, jak zamienić nawet najbardziej marudnego malucha w najszczęśliwsze niemowlę w okolicy! Dzięki jego praktycznym radom wszyscy rodzice, dziadkowie, pielęgniarki i opiekunki będą w stanie złagodzić dziecięcy płacz i wydłużyć ich sen. Jego skuteczna metoda opiera się na czterech rewolucyjnych teoriach:
1) Czwarty trymestr – jak odtworzyć atmosferę maminego brzucha po narodzinach.
2) Odruch uspokajania się – wyłącznik płaczu, z którym rodzą się dzieci.
3) Metoda 5 „S” – pięć łatwych sposobów na włączenie odruchu uspokajania się.
4) Przytuleczenie – jak połączyć wszystkie 5 „S”, aby uspokoić nawet najbardziej marudne niemowlę.
Płacz dziecka to katorga dla każdego rodzica, zwłaszcza młodego, który załamuje ręce i nie wie, głód? ból? kolka? czy sto innych powodów... Książka pomaga zrozumieć potrzeby dziecka...mam dwójkę dzieci więc w dużej mierze pomogła mi jedynie usystematyzować doświadczenie, bo pewne rzeczy już wiem z praktyki...I Vi i Igor cierpieli z powodu kolek i ta książka porusza ten temat i choćby dla niego warto ją przeczytać...bo zgadzam się z autorem kolka stała się workiem pojęciowym, do którego wrzucamy płacz małego dziecka...a w niektórych kulturach takiego pojęcia nie znają... Karp obala mit "winy"diety mamy i pokazuje prawdziwą przyczynę kolek. I oczywiście książka Ameryki nie odkrywa, ale pokazuje nam proste i sprawdzone od wielu lat metody uspokojenia niemowląt... A gdy dziecko ciągle płacze, gdy jesteś świeżo upieczonym rodzicem czasem trudno się wsłuchać w wewnętrzny głos, i w tedy dobrze posilić się tym poradnikiem... Bo mamy wiedzą, czuję intuicyjnie, ale boją się"przyzwyczaić do rączek", każdy klepie ja po ramieniu: kolki spokojnie podaj lek X i poczekaj na ząbkowanie to dopiero się zacznie... Ale to co robimy intuicyjnie i co podpowiada nam natura ma sens, a książka Karpa to uświadamia. Podaje logiczne argumenty i to bardzo ważne.
Polecam tę książkę przede wszystkim przyszłym mamom jak i tym świeżo upieczonym...Pomoże Wam zrozumieć mechanizm płaczu dziecka...Każde dziecko jest inne i ta książka to właśnie uwzględnia więc każda mama znajdzie sposób na swojego malca...Warto przeczytać w ciąży – żeby zrozumieć swoje dziecko tuż po narodzinach, żeby zrozumieć wagę „czwartego trymestru” .
Na przełomie stycznia i lutego Mamania planuje wydać drugą część tego bestsellerowego poradnika dla rodziców. Kontynuacja Najszczęśliwszego niemowlęcia w okolicy będzie skierowana do rodziców dzieci w wieku 1-4... już nie mogę się doczekać:)
1. zostać obserwatorem publicznym mojego bloga http://vikisiezna.blogspot.com/ będzie mi niezmiernie miło
2.polubić Wydawnictwo Mamania na fb https://www.facebook.com/wydawnictwo.mamania?fref=ts fundatorowi książki będzie niezmiernie miło:)
3. w komentarzu pod tym postem napisać jak uspokajacie płaczące dziecko? jak radziecie sobie z niezadowoleniem Waszej pociechy? A może macie sposób na kolkę, który warto sprzedać innym rodzicom...czyli co robicie, by Wasze dziecko było szczęśliwe, uśmiechnięte i nie płakało?
4. czekajcie na wyniki 14ego lutego ktoś z Was zostanie obdarowany
Gdy syn płakał w nocy jak był malutki to nosiłam go albo kładłam sobie na brzuchu (brzuchem do brzucha, wtedy masuje się brzuszek w czasie kolki) i tak spaliśmy:)
OdpowiedzUsuńW dzień nosiłam go w chuście, nosidle. Teraz już ma 1,5 roku i dalej potrzebuje ukojenia w moich ramionach ale już sam podchodzi i się przytula:) Przytulanie najlepsze na wszystko:)
pierwszy synek miał kolki i naprawdę nie pomagało nic ale to nic na dodatek kolki zaczęły się 2 tygodnie po wyjściu ze szpitala (akurat mężowi skończył się tacierzyński i wyjechał w delegację) koszmar przez tydzień w ogóle nie spałam w końcu pediatra skierował nas do gastrologa podejrzewając skazę białkową lekarz przypisał bebilon pepti i ludzie jak ręką odjął w domu cisza dziecko niezmiernie szczęśliwe (jak widziałam że śpi uśmiechając się to ryczałam ze szczęścia) niestety lekarz nie chciał uznać choroby syna bo wg niego nie miał jakiś drastycznych objawów skórnych (fakt nie miał wysypek) więc mleko kupowaliśmy nierefundowane (mamy walczcie u lekarzy o takie rzeczy bo to wy jesteście z dziećmi całą dobę a nie lekarz który widzi dziecko 10 sek i akurat w tym czasie dziecko nie ma np wzdętego brzuszka) więc przy pierwszym dziecku była to zmiana mleka. A przy drugim hmm huśtawka, leżenie na brzuszku (najlepiej jeszcze na maminym lub tatkowym), albo po prostu noszenie na rączkach lub leżenie w leżaczku i pogadanki z mamą lub babcią (uwielbia gadać a ma dopiero 3 miesiące) ale i tak nieraz płacze a ja naprawdę nie wiem co mu dolega i nic nie pomaga
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa nie byłam chyba oryginalna. działała suszarka w ekstremalnych sytuacjach i chusta. dziecko blisko mamy, serce przy sercu. nie wiem czy szybciej się uspokajało, ale chcę wierzyć, że tak ;)
OdpowiedzUsuńniestety kropelki nie pomagały choć kolki były bardzo rzadko.
U nas sposobów na uspokojenie maluszków było wiele.
OdpowiedzUsuńGdy dzieci były zupełnie malutkie - puszczaliśmy nagrany dźwięk odkurzacza (nagraliśmy przy najstarszej córci - opcja tańsza i bezpieczniejsza dla odkurzacza :P ).
Gdy były ciut starsze (około 3 miesiąca), pomagała muzyka, a dokładniej konkretna piosenka puszczana w kółko. O dziwo nie były to piosenki dziecięce, ale takie, których my sami często słuchaliśmy. Każde z naszych dzieci miało swój ulubiony utwór.
Zgrzeszyła bym mówiąc że nie nosiłam dzieci na rękach, nosiłam i dalej noszę :) Maluszki czują się bezpieczniej przytulone do serca mamusi.
U mnie na brzuchy dzieci nie chciały leżeć, widać nie jestem zbyt wygodna, za to u taty? Każde z moich dzieci było w siódmym niebie mogąc poleżeć u taty na brzuchu.
Z rzeczy, które pomagały, gdy maleństwa były bardzo niespokojne, najlepiej pomagało jednak ... klepanie po pupie, a dokładniej w pampersa na pupie :)Chodzi mi o takie klepanie, jak do "odbicia". Może wiele z was będzie zgorszonych czytając to, ale takie delikatne klepanie na prawdę działa cuda. Ale żeby działało musi być: bardzo delikatne, rytmiczne i szybkie (3-4 klepnięcia na sekundę ) Ja klepię maluszki (leżące na rekach), dłonią, która podpiera pupę. U mnie działało to na wszystkie dzieci.
Oczywiście bardzo często łączyłam różne metody ze sobą, także np chodziłam z dzieckiem na rękach, słuchając odkurzacza i klepiąc ... .
Bardzo lubię też śpiewać moim dzieciom, to też je uspokaja :) a mamom, które uważają że nie potrafią śpiewać mogę powiedzieć dwie rzeczy. Po pierwsze, nawet jak się nie ma pomysłu to można nucić,nie trzeba myśleć nad słowami. A po drugie, bardziej od mojego śpiewu, dzieci uwielbiają śpiew taty, który słuchu muzycznego nie ma w ogóle (mam nadzieję że nie będzie czytał mojego wpisu :P), i potrafi chodzić i śpiewać: "jamajamajamajama jamajamajamajama ..." :P więc nie muszą to być super przeboje :) Moje dzieciaczki uwielbiają to tatowe "jamajama..." :)
Niestety przy kolkach rzadko coś pomaga, a już na pewno nie pomagają kropelki. Przynajmniej u nas.
A więc co to kolka wiedzą wszyscy..jednak nie wszystkie dzieci to spotyka. Moja Córka miała bóle brzuszka gdy miała równe dwa tygodnie... Jadłam najzwyklejsze jedzenia ale zdrowe.. A przypadkowo napisałam się napoju cytrynowego. Była ciężka noc a my bezradni. Jednak pomogło masowanie brzuszka według zegara, i obklady z ciepłej pieluchy. Nicola jest wesołym dzieckiem, płacze tylko wtedy gdy cos chce wymusić lub gdy chce Jej spać. Jednak to wymuszanie nieraz Jej nie wychodzi poniewaz zamiast telefonu próbuję przekonać ja że zabawa piłką i pokazywanie np gołębia za oknem jest czymś ciekawszym. Aby dziecko było radosne to trzeba okazywać jak najwięcej czułości, miłości, bawić się z dzieckiem, czytać pokazywać na rysunku gdzie co jest. Małe dziecko rozumie bardzo dużo. :)
OdpowiedzUsuńPłaczącą Julkę biorę na ręce, buźkę przykładam jej do mojej szyi by czuła zapach mamy, drugą ręką głaszczę Ją po pleckach a do uszka cichutko szeptam Jej "ciiiiiii", płacz ustaje jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, Mała się wycisza i po odłożeniu powoli zasypia. Oto moja recepta na sukces!
OdpowiedzUsuńMoja còreczka nie miala na szczescie kolek ale i ona budzi sie z placzem badz bywa marudna.W takich sytuacjach owijam ja ciasno kocykiem i przytulam do serca zeby uslyszala jego bicie i poczula sie bezpiecznie.
OdpowiedzUsuńU nas sprawdza sie znakomicie bo po chwili sie "karmimy" po czym còrcia smieje sie od ucha do ucha. :)
Staraliśmy się synka od małego nie przyzwyczajać do bujania i noszenia na rękach i nam się to udało. Oczywiście były sytuacje wyjątkowe, gdy np. w nocy nie uspokajał się sam, gdy coś mu dolegało czy był czymś przestraszony. Jednak nie należy od do płaczliwych dzieci, nie cierpiał na kolki i może dzięki temu udało nam się od małego nauczyć go samodzielnego zasypiania i samouspokajania.
OdpowiedzUsuńGdy miał 3 tygodnie trafiliśmy an tydzień do szpitala i tam niestety pozbawiona kołyski czy fotelika-bujaczka musiałam synka nosić i kołysać by zasnął, poza tym nerwowa jakaś atmosfera szpitalna też wpłynnęła na jego zachowanie. Tam jednak była dziewczynka, której rodzice puszczali szum z przenośnego małego radyjka, taki między stacjami. Okazało się, że na synka też to działało i stosowaliśmy tą metodę dość długo, gdy wieczorem zbyt długo się wiercił w łóżeczku, a czasem gdy w dzień nie udawało mu się usnąć na drzemkę.
Żadne kołysanki, śpiewanie mu itp. nie zdawały egzaminu, tylko go rozbudzały, a szum radia potrafił go uśpić dosłownie w kilkadziesiąt sekund :)
Dobrze wiedzieć, ze jest taka metoda, bo nie zawsze wszędzie ma się ze sobą kołysanki czy karuzelę, a takie radyjko w ekstremalnych sytuacjach w celu uspokojenia maluszka można puścić nawet z telefonu.
Kiedy Bartuś zaczyna płakać biorę go na ręcę i przytulam do siebie,a następnie mówię mu do uszka "szszszsz" i spaceruje z nim po mieszkaniu. Po chwili przestaje płakać. Dodam,że jak jego tata tak robi to nie działa :P innym sposobem na uspokojenie jest zabawa na przewijaku jego stópkami. Chwila moment i uśmieszek na twarzy. Ogólnie przewijak dobrze mu się kojarzy bo zawsze na nim się śmieje. To chyba zasługa częstych zabaw na nim przy przewijaniu ;D kolki nas ominęły (chyba bo do 3 miesięcy zostały nam 2 tyg).
OdpowiedzUsuńNas niestety kolki nie ominęły...jak wspominam to aż mi ciarki przechodzą. Mało nie wpadłam w depresję...Moje dziecko tak płakało, że słyszeli nas sąsiedzi w kamienicy OBOK! Poważnie...Mówiono nam: "do 3 miesiąca i będzie po kolkach" a tu przyszedł 4 miesiąc i kolki były nadal, w połowie 5 miesiąca -jak ręką odjął, nagle moje dziecko wieczorem stało się uśmiechnięte! :))) Moim zdaniem na kolki nie ma rady, starałam się ukoić płacz mojego dziecka chyba wszystkimi sposobami: żadne leki nie działały, czasami szła w ruch suszarka, czasami jeździliśmy w kolo bloku samochodem, rozpinałam pieluchę, musiałam śpiewać godzinami bo jak tylko przestawałam to zaczynało się od nowa. Raz cos podziałało, a na następny dzień trzeba było szukać innego sposobu. Zrobiliśmy sobie z mężem wartę :) najpierw spałam ja i za kilka godzin była zmiana. Sposób na kolke to według mnie UZBROJENIE SIĘ W CIERPLIWOŚĆ :)Teraz nie mam już problemu z kilkugodzinnym płaczem. Synek robi smutną minkę zaczyna płakać, wtedy robie mu głupia minę i zeza :) w 90% działa.
OdpowiedzUsuńMoja Juleczka cierpiała na kolki niemiłosiernie, jedna trwała nawet 20 h. Były wszystkie mikstury nawet te magiczne z niemiec, były suszarki, bujanie, masowanie termoforki i nic. Tak naprawde pomógł nam dopiero porządny lekarz mleko Bebilon Pepti oraz Omega med i fakt iz dziecko na mleku modyfikowanym nie powinno jesc na rządanie a w okreslonych odstepach czasu, mloda ulewala byla niespokojna i plakala. Gdy zaczela jesc o okreslonych porach pic duzo wody dostawac nutriton - zageszczacz do mleka to zaczel aprzesypiac cale noce, to w woli kolkowych klopotow, natomaist n aplacz na smutek najlepsze ejst przytulanei chocia zmoja córka to raczej dziecko mega samodzieln ei mega malo wylewn ew uczuciach to teraz jak ma 10 meisiecy zaczyna sie tulic i widac ze sprawia jej to przyjemnosc, chocia zj anigdy nei zapomne gdy pierwszy ra zbyla w nosidelku bondolino lazilysmy po domu ona sie rozgladala rozgladala az wkoncu malymi raczkami objela mnie w pasie i zasnela... ach co to byl za moment
OdpowiedzUsuńCo do uspokajania dziecka to mam wiele do powiedzenia :) Moja córa przez ponad 4 miesiące cierpiała na kolki, to był dla nas koszmar, zarywaliśmy noce, dnie nie było chwili spokoju. Na naszą Królewnę nie działały żadne leki przepisywane przez specjalistów, pozostało mi zachować cierpliwość - choć było to bardzo trudne, nosić i przytulać córkę, żeby wiedziała, że jestem zawsze obok. To był trudny czas dla nas, zdarzały się chwile załamania, ale musiałam być dzielna, dla niej. Nadszedł w końcu taki dzień, że kolki ustąpiły a naszym wybawcą w rzadkich już sytuacjach płaczu stał się smok i pieluszka tetrowa. Zuzia ma już 11 miesięcy, do tej pory zasypia ze smosiem i pieluszką, sposób idealny na uspokojenie dziecka. Ale najważniejsze w tym wszystkim jest to aby rodzic zachował spokój, nie poddawał się i dawał dziecku jak najwięcej miłości :) Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo spokoju wszystkim Mamom :)
OdpowiedzUsuńKiedy urodził się Michałek dobrych rad od matek z rodziny było tyle, że poradnik można by było napisać. Jednak każde dziecko jest inne, co innego na nie działa.. i co innego pasuje rodzicom. Smoczka Michaś nie akceptował, w inne rytuały baliśmy się wejść by nie mieć problem potem z odstawieniem :)) okazało się, że zadziałały najprostsze metody: masaż brzuszka i kropelki przypisane przez lekarza. Teraz kiedy kolki ustały to na inne dolegliwości i związane z tym marudzenie rodzice mają patent - zrobić coś by nie myślał o tym,że go boli czy że mu źle :)wymyślamy nowe zabawy, pokazujemy nowe rzeczy.. wszystko co tylko fantazja podsunie. Ostatnio mąż spędził z synkiem 10 min w szafie (garderobie) zapalając i gasząc światełko :)) zadziałało perfekcyjnie :))
OdpowiedzUsuńAby uspokoić naszą Malutką, przeważnie gramy je cichutko na gitarze. Najbardziej lubi klasykę, np. Zeppelin'ów Stairway to heaven. Jeśli to nie działa, pozostają ręce, bujanie i nucenie.
OdpowiedzUsuńNatomiast kiedy Asia miała jeszcze kolki, najbardziej kojąca była dla niej ciepła kąpiel i 'cycuś' mamusi.
Dziękuję wszystkim za udział w zabawie. Książkę otrzymuje ŚwieżaMama, bo choć kolki ją ominęły, to przygodę z macierzyństwem zaczyna...jak najwięcej przytulania,szeptania do uszka życzę...a może właśnie te zabawy na przewijaku masowały brzuszek Bartusia i mówiły kolce akysz?
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe bo dużo bawimy się nóżkami i całujemy brzusio,który jest spory hehe.
OdpowiedzUsuńStrasznie się cieszę z wygranej i nie mogę sie już doczekać lekturki :D