ałko
Wypadki chodzą po ludziach ..a dzieci to są niezniszczalne...nie wiem jak u Was ale u nas, dopóki Vi nie zobaczy krwi to ją nie boli, czasem jak po kilku dniach odkryje strupek nagle odczuwa bolący ból jak to mówi... Otarcia, zadrapania, ałka ( tak to nazywamy) są u nas na porządku dziennym...a i ja jak zapomnę , ze tata naostrzył noże potrafię się skaleczyć...
Kolorowe plastry z opatrunkiem dla dzieci dające na skórze efekt tatuażu.czyli coś co Vi uwielbia, bo chce mieć tatuaże jak tata:) Kolorowy nadruk sprawia, że łatwiej zapomnieć o ranie. Chronią ranę przed wodą i zanieczyszczeniami. Mikroporowate podłoże pozwala skórze oddychać. Wodoodporne, szczelnie przylegają do skóry wokół rany chroniąc ja przed wodą i innymi zabrudzeniami. Tworzą wilgotne środowisko w ranie dzięki czemu przyspieszają jej gojenie. Ale Matopat, bo takowe plastry są u nas teraz w apteczce ma szeroki asortyment na wypadek ałka...Każde dziecko znajdzie coś dla siebie. Kolorowe obrazki dla fanów kreskówek, kamuflaże różowy i zielony dla starszych dzieci, a wodoodporne dla najmniejszych pociech...chociaż te akurat są moim faworytem, bo nie wymagają codziennej zmiany, dobrze się trzymają, nawet zmywanie, czy pranie im nie straszne. Jedyny minus to to, ze nie ma gradacji rozmiaru...Gdy Vi skaleczyła mały paluszek, rozcięła kartką była niepocieszona, bo ni było widać tatuażu , jak paluszek zakleiłyśmy...Firma Matopat jest bardzo dobra jakościowo jak na firmę medyczna przystało. A jako mama córki demolki mogę zapewnić, że fajny plaster ułatwia opatrzenie rany...bo to nie plaster to tatuaż:)
http://www.kosmeland.pl/ |
u mnie plastry niemal na stałe zagościły w torebce i portfelu- na wypadek zdarcia kolana na spacerze, czy zadrapania na placu zabaw ;) MUSZĘ mieć przynajmniej jeden... zresztą odkąd jestem mamą moja torebka potrafi pomieścić niebywałą ilość różnych rzeczy, które niekoniecznie są mi potrzebne, ale jakże ułatwiają życie kiedy podróżuję z dzieckiem ;) (czyli od prawie 5ciu lat niemal codziennie :D )
OdpowiedzUsuń