AFIRMACJA MACIERZYŃSTWA
Macierzyństwo to afirmacja... stan umysłu... Odkąd dowiadujemy się, ze jesteśmy w ciąży myślimy... planujemy... tworzymy w głowie obraz... nasze myśli krążą wokół dziecka. Zastanawiamy się jaką będziemy matką, jakie będzie nasze dziecko... Powtarzamy będę dobrą matką... no bo jaką miałybyśmy być? Boimy się czy na pewno podołamy, bo przecież to nowy stan, boimy się, bo go nie znamy... Wszystko czego pragniemy możemy wykreować... Kreujemy myślą, słowem i czynem... a od tego naszego babskiego rozmyślania się zaczyna. Potęga myśli i niezwykła zdolność naszego umysłu by ulegać autosugestii... Chcieć znaczy móc:) No to jestem mamą, chcę być dobrą mamą w sumie najlepszą jaką moje dzieci będą mieć... Ale zdałam sobie dziś sprawę, że mimowolnie niweczę możliwości mego umysłu. Nie jestem z natury pesymistką, choć mój mąż twierdzi, ze jestem mistrzynią czarnowidzenia... jednak zdecydowanie nadużywam słowa nie. A pamiętam, że jako nastolatka zamówiłam sobie z wydawnictwa Bellona książkę o potędze myśli z zestawem kart do afirmacji... miało to mi pomóc w samorozwoju i wyrwać z kręgu młodzieńczej dekadencji... Karty szybko się pogubiły, książka za duża objętościowo nie była, ale zapamiętałam jedno ( choć chyba zapomniałam i dziś sobie przypomniałam) negatywna afirmacja nie działa, nie można afirmować przez zaprzeczenie... No, a jaki psikus płatają mi moje myśli? Planuję będę dobrą mamą. NIE będę taka jak moja mama, NIE będę dawać słoiczków, NIE będę karmić parówkami, NIE będę pozwalać dzieciom oglądać telewizji godzinami, NIE będę krzyczeć na dzieci...NIE, NIE, NIE, NIE... i tak popełniam wszystkie możliwe błędy wychowawcze. Jedyne, co mój umysł mi daje to świadomość, że te błędy popełniam... A gdyby tak zmienić nastawienie? Powtarzać sobie będę zdrowo karmić dzieci, będę podawać słoiczki tylko w sytuacjach awaryjnych, będę pozwalać oglądać dzieciom programy edukacyjne przez czas adekwatny to ich wieku? Jakoś lepiej to brzmi, od razu wiem co mam robić, bo od samej negacji to jeszcze nikt nic nie zdziałał. A kreacja to myśl i czyn przecież. W sumie żałuje, że NIE wykorzystałam w pełni 9 miesięcy stanu brzuchatego i nie myślałam w taki właśnie sposób... pozytywny... Nasze dzieci są zawsze takie jak sobie wymarzymy, ani lepsze, ani gorsze tylko piękne, mądre, grzeczne ( no chyba, ze będąc w ciąży zakładamy, że moje dziecko NIE będzie NIEgrzeczne;), bo jesteśmy mamami i je kochamy, a i jeszcze jedno kochamy nasze dzieci mimo wszystko, a nie ich wyidealizowany obraz w głowie... matczyna miłość trudna jest, choć najczystsza i bezwarunkowa.
coś w tym jest. grunt to pozytywne myślenie.
OdpowiedzUsuńKażdy ma pewne wpojone ideały. Społeczeństwo obserwuje, czeka na potknięcie, mamy zza płotu uśmiechają się pod nosem gdy mówimy że nie bedziemy ... jeśli jednak będziemy mówiły od początku na tak - tworzymy obraz mamy kteatywnej, nie idącej ślepo za reklamami z telewizji i milionami poradników, zostawiającej sobie miejsce na może, chyba, czy w razie czego i od razu są spokojniejsze. bo wiedzą, że w razie czego ... że mogą, że ich postępowanie nie jest złe, jest po prostu inne.
OdpowiedzUsuńAfirmacja to potęga!
OdpowiedzUsuńPraktycznie całą ciążę afirmowałam sobie zarówno jak się będę w ciąży czuła, jak przebiegnie poród, jakie będzie moje dziecko.
I praktycznie wszystko się spełniło :) Teraz siła afirmacji trochę upadła, ale po prostu to zaniedbałam. Czas znów zwrócić się do siły umysłu :D