A jak ATRAKCJE DLA DZIECI
jak
Nasze dzieci od najmłodszych lat są konsumentami... uczymy je, że muszą mieć atrakcje. Nie mogą się nudzić. Są klientami, oczekują odpowiedniej obsługi. Chcemy wyjść z dzieckiem, to najlepiej do strefy kids friendly. Fajnie jak będą mamuty z Ikei i pani animatorka, która zajmie się dziećmi, gdy my będziemy plotkować przy kawie... Jedziemy na wakacje- wybieramy hotel przyjazny dzieciom, sprawdzamy place zabaw w okolicy i dziecięce centra rozrywki... kulkolandia to podstawa planowania alternatywnych aktywności w deszczowe dni. Impreza firmowa... zabieranie na nią dzieci uważam za pomyłkę, ale znając branżę eventową od podszewki wiem, że coraz częściej organizuje się kącik dla dzieci, wynajmuje clowna szczudlarza puszczającego duże bańki i masowo produkującego balonowe zwierzątka. Dziecko ma urodziny... kto chciałby stado rozbestwionych małolatów we własnym domu, lepiej wynająć salę zabaw, zaprosić magika, pomalować dzieciom motylki i kotki na twarzy, a swego czasu modne były urodziny u Ronalda McDonalda z możliwością samodzielnego przygotowania burgera. Nie neguję atrakcji dla dzieci, doceniam nowe miejsca pracy- zapotrzebowanie na animatorów rośnie, ale chcę żeby dla mojego dziecka atrakcją było wyjście do teatru, filharmonii, obiad z rodzicami w restauracji (na "dorosłych warunkach")... ze smutkiem stwierdzam, że wiele znajomych dzieci częściej bywa w basenie z kulkami niż chłonie kulturę z "wyższej półki". Kiedyś atrakcją był teatr lalek dziś plastikowe lalki z happy meal'a:(
Masz rację. Ale to do nas rodziców nalezy obowiązek pokazywania dzieciom świata i uwrazliwiania ich na piękno ( nie koniecznie muszą to byc piramidy czy Koloseum, dla małego człowieka traszka na lesnej ściazce jest bardziej fascynująca... albo motyle na łace)... jezeli rodzice nie czytają ksiażek, nie beda ich czytac dzieciom, a te gdy dorosną - swoim dzieciom... jezeli rodzice nie chodza do teatru nie przekaża tego zamiłowania dzieciom... jezeli rodzice jedza fast foody, zyja w pospiechu, to dla dzieci celebracja posiłku bedzie zagadka... wiec trzeba by zaczac od góry, bo czym skorupka za młodu....
OdpowiedzUsuńA ja myślę, że tak robią tylko rodzice, którzy chcą mieć dziecko "z głowy". Oczywiście fajnie jest czasem zostawić dziecko pod opieką animatora, bo czasem i dla siebie chwila się należy, ale rodzice którym zależy na dobrym wychowaniu i są wywarzeni pokazują świat na dwa sposoby. Ten, który my znamy, czyli że zwykły spacer do lasu może być ciekawy, a teatr możemy stworzyć sami i się dobrze bawić oraz wszechobecne centra zabaw itp. Ważne by umieć to wyważyć i uświadomić dziecku, że nie wszystko co podane na tacy jest ciekawe i że nie muszą być nieszczęśliwe z braku posiadania np. laptopa.
OdpowiedzUsuńCoraz łatwiej i chętniej poddajemy się temu co proponują dzisiejsze salony zabaw, bo sami tego nie mieliśmy, a dziecku chcemy dać wszystko. Pamiętać jednak należy, że nie zawsze dawanie wszystkiego jest dobre.