EKO ZABAWKI Z RECYCYLINGU
W czasie deszczu dzieci się nudzą...albo po prostu są nieznośne. Znużone siedzeniem w czterech ścianach szukają ujścia dla skumulowanej, niespożytkowanej energii w sposoby jak najbardziej drażniące dla mamy:) Aby się nie dać nudzie znalazłyśmy inspirację. Dzisiejszy dzień upłynął pod szyldem twórczej eko zabawy. Jako, że aura nie sprzyja poszukiwaniu darów natury przegrzebałyśmy kosz z plastikiem w poszukiwaniu skarbów do recyclingu. Za punkt honoru postawiłyśmy sobie wykorzystanie wszystkiego, co znajdziemy...
- plastikowe butelki i pojemniki
- puszka
- plastik z jajka niespodzianki
- papierowy talerzyk
- resztki włoczki ( uratowane przed losem śmietnikowym), tkanin, nici, guziki
- klej, nożyczki, szydełko...
Z takim pomocnikiem jak moja córeczka ...poezja:) Suma sumarum oto jak nam poszło. Przedstawiamy eko twory małych rączek Viktorii i ciut większych maminych...
Na pierwszy ogień poszła butelka po oleju. Wyczarowałyśmy z niej włóczkowego stworka. Viktoria z wielkim zapałem i entuzjazmem smarowała butelkę klejem i obwijała włóczką. Raz przy razie...prawie równiutko:)
Super trening manualny dla małych rączek. A klej oczywiście pod kontrolą mamy i obowiązkowe mycie rączek po skończonym smarowaniu. Viki dzielnie walczyła z obwijaniem butelki na korpus zabawki, mama doszydełkowała stworkowi główkę, gdy córeczka ucinała sobie południową drzemkę...
Z plastikowej butelki, jajka z niespodzianki i kawałka włóczki...Pamiętam taką zabawkę z lat dziecinnych nie wiem jak się nazywa, ale córeczce się podoba...
Wszystko razem montujemy i jest magiczna zabawka zręcznościowa. Kubeczek do łapania piłeczki
Z pozostałej części butelki powstał kubeczek. Docelowo posadzimy w nim kwiatka. Na razie zamieszkały w nim sztućce córeczki...
GRZECHOTKA Z PUSZKI I SAMOTNEJ SKARPETKI
Znana wszystkim grzechotka... super sposób, żeby trochę pohałasować. Banalnie prosta w wykonaniu
Butelka po szamponie, resztki starej porwanej dzianiny, dwa guziki, kawałek czarnej włóczki, igły i nici, kawałek wstążki...Pan kotek uszyty, wyczarowany. Kolejny do kolekcji mojej córki, bo prawdziwego kotka oddała prababci i czasem jej tęskno...
Obowiązkowa chwila odpoczynku, bo męczące są takie ekologiczne działania artystyczne...
Z pojemnikiem po pomidorach miałyśmy największy problem...czarne, cienki plastik...BLEEE jakby to podsumowała moja Viki . Dumałyśmy i dumałyśmy, aż wymyśliłyśmy...
Maska jak z Czarnego Lądu plus całuśne usta... Musiałyśmy ją przymierzyć i się trochę powygłupiać
Papierowy talerzyk po ciastkach reinkarnował jako wielkanocny króliczek. Talerzyk zginamy na pół malujemy buźkę, doklejamy uszka i gotowe ! Córeczka wymalowała uszy, ja je przyszyłam pierwsza wspólnie wykonana ozdoba świąteczna zrobiona.
Łatwo nie było bo materiały ograniczone... Ale udało nam się. Nie dość, że wyczarowałyśmy coś ze wszystkich znalezionych w koszu surowców ( czyli założenie spełnione) to jeszcze świetnie się przy tym bawiłyśmy. Viktoria ćwiczyła swoje małe rączki, pochmurny dzień minął szybciutko i twórczo, a nasze śmieci zyskały nowe życie:)
Już mamy pomysły na kolejne zabawki...:)
ania, jesteś super mamą :):):) musze iśc po piwo, bo nie mam puszki na grzechotkę.....:/
OdpowiedzUsuńjak mus to mus:) przyjemnego piwka w szczytnym celu życzę:)
OdpowiedzUsuń