Related Posts with Thumbnails

zła matka


Jestem zmęczona... zassana przez energatyczną próźnię... Moje ciało bezwładnie miotane emocjami... Ten wstydliwy krzyk furiatki tłumiony w poduszkę... Najchętniej pobieglabym przed siebie, stanęła po środku niczego i wydała z siebie ten dziki wrzask rozpaczy... Upokarzający tak, podważający mą macierzyńską miłości i ludzkie odruchy... Pielegnuję, współczuję, aplikuję leki, trzymam za rękę, tulę... Łykam garść kolorowych pigułek... jak cukierki... byle stać na nogach... Chora, zmęczona, rozdrażniona... Wątpiąca... Co ze mnie za matka, że irytuje mnie wypluty syrop, zmietę chusteczki na podłodze... ? Czemu nie idą spać skoro są tacy chorzy i czemu mają tyle energii...? Może już wariują przez to uziemienie? Są chorzy, rozdrażnieni, zmęczeni... Dlaczego usta zaciskane przed łyżeczką z ibuprofenem i bieg po salonie, gdy biorę do ręki aspirator, odbieram jak czystą złosliwość i mej osoby dręczenie? Wariatka wyciąga odkurzacz, gotuje rosół na wiejskiej kurze... niby naturalne to i z głębi serca, a jednak egoistycznie oczekuję w zamian chwili wytchnienia... Biją się, kłócą... krzyczą, a krzyk ich w mózgu mi wibruje, bolą mnie chore zatoki. Irytują mnie rozrzucone wszędzie zabawki, dreszcz me plecy przeszywa, gdy słyszę mamo nudzę się... Oczy na zapałki, superheromama... Taka beznadziejna czuję się... przecież każda matka zna ten stan... chore dzieci, to nic przyjemnego, ale na pewno wszyscy lepiej sobie radzą... Odciągają gile misiom, aplikują leki lalkom, uśmiechają się i kreatywne zabawy jak z rękawa wymyslają... A JA? Beznadziejna, zła matka, co chciałaby żeby ktoś się nią zaopiekaował... podał leki i herbatkę do łóżka... Do szewskiej pasji doprowadzają mnie resoraki w łóżku i barbie na podłodze... Staram się, gotuję, a oni nie chcą jeść... Szykuję zdrowy sok w sokowirówce i cedzą przez zęby, gdy ja marzę o ginie z tonikiem na lodzie z plasterkiem cytryny... Już nie wiem, czy gorsze wyrzuty sumienia mam, że mi się nie chce, czy że najzwyczajniej w świecie w łóżku mym bym zaszyła się... Mówię smacznego jak w przedszkolu i czekam na przedszkolną formułkę w odpowiedzi... gram w plnszówki i oglądam wróżki czy piratów choć nienawidzę... Próbuję czytać książki i zaraz wiszą mi na szyi... Głaskam, całuję w czoło... wiem, że tego potrzebują...  Jak kocham dzieci moje, to w obliczu choroby jestem beznadziejna, zagubiona... zła matka... i chciałabym móc się wychorować w spokoju

0 komentarze :