Related Posts with Thumbnails

Mam przeprane...



W ostatnią sobotę nastawiłam 5 pralek prania... słownie pięć, niepotrzebne skreślić. W sobotę, bo w weekendy prąd tańszy, a pięć... bo ja nie wiem jak to się dzieje, ale pranie w naszym domu, to niekończąca się historia.  To , to nieświeże, to i tak w kółko Macieju. Biorąc pod uwagą, że moja sfatygowana życiem pralka program do białego mieli około 3 godzin... to dobrze, że doby mi starczyło... Normalnie zaczęłam się zastanawiać, czy nie minęłam się z powołaniem i czy nie powinnam zostać praczką... Przynajmniej mogłabym oczekiwać wynagrodzenia, za czynność, która kradnie mi większą część życia.  A jak nie praczką to chociaż księgową mafii i pieniądze prać... a nie dziecięce ubranka od świtu do zmierzchu. 

Może mam to na własne życzenie, bo 5 lat temu uwierzyłam dobrej radzie, że najważniejszy zakup w ciąży to pralka... Z brzuchem pojechałam, wybrałam, kupiłam na raty pralkę klasy A++... bo przecież będziemy mieli dziecko, dzieci się brudzą, koniec studenckiego życia... dziecięcych nie będę w ręku prać... kupki, śpioszki marchewką, czy papką z buraka... Tak okres rozszerzania diety dziecka, to zdecydowanie okres nie do wybawienia... i niestety większość ubranek jest do wyrzucenia.

Zasada jest prosta w łazience są dwa wiklinowe kosze na białe i kolorowe pranie... I naprawdę nie mam takiego metrażu, że ubrania w kuble to iście olimpijskie wyzwanie... a jednak pan tata ubrania wiesza na krześle ( czasem pyta z uśmiechem, "czy przypadkiem nie nastawiam prania, bo wiesz kochanie te spodnie takie , a w ten sweter Igor wytarł ręce i też trochę jest"), Viki gdzie stoi, tam rzuca... jedynie Igor jest bezproblemowy. Jego odzież po całym dniu jest tak i , że rozbieram go wrzucając wszystko od razu do pralki i zastanawiając się, czy całego, go do niej nie wpakować... 


Pan tata, to chyba nawet nie umie nastawić prania... nie wiem jak się uchował... ale wiem, że jak kiedyś chciał mi pomóc zalał całą łazienkę i od tamtej pory z pokorą przyjęłam los bycia od roboty. Pranie to moja domena... przykładna pani domu namacza, odplamia, pierze... ale nie prasuję, to moja na honorze gospodyni... prasowania nie zdzierżę... Kapsułki piorące, soda oczyszczona, orzechy, są moim orężem odplamiaczem każdą przezwyciężę...


OMG! made my day i usunął wszystkie brudne plamy z mojego wpisu:) Zdradzę Wam w sekrecie, że już niedługo ( bo w poniedziałek) szykuję dla Was konkurs, w którym będziecie mogli się wykazać swoją Różową Siłą i zgarnąć super nagrody:) Ale na razie cicho sza! Do prania marsz!


0 komentarze :