Ku przestrodze
Biała, sterylna sala szpitala dziecięcego... Ona śpi... zmęczona... matka czuwa... w półmroku, trzyma ja za rękę i wciąż wyrzuca sobie w myślach, że nie pomyślała... Odmawia litanię żalu do samej siebie... ciesząc się przez łzy, że wszystko dobrze się skończyło... Niby nic takiego, niby przypadek, nieuwaga, złośliwość rzeczy martwych, pech i wszystko, co złe naraz... a jednak szpitalna rzeczywistość, narkoza, strach o dziecko... kilka dni wyjętych z życiorysu...
Zaczęło się niewinnie załzawione, zaczerwienione, lekko opuchnięte oczka... Dyskomfort Lilki, płacz... pewnie zapalenie spojówek pomyślała, w końcu różne cholerstwa można złapać na basenie. Zapuściła krople, gdy nie przechodziło umówiła na następny dzień wizytę u pediatry. Lilka płacze, oczka napuchnięte coraz bardziej... skierowanie do okulisty... tam diagnoza... dwa metalowe opiłki w oku... Stres, strach i kołaczące w głowie pytania ale jak? skąd? Wyrzuty sumienia podsycane przez okulistę, z huśtawki pewnie... rzucił nawet nie na nią nie patrząc, tak od niechcenia. Po 2 próbach w 2 różnych szpitalach, zdecydowano o usunięciu opiłków w narkozie...
Lilka dostała huśtawkę od dziadków na urodziny taką zwykłą drewnianą, sznurki, metalowe kółeczka... Moje dzieci też taka mają... Tata Lilki powiesił we framudze drzwi na metalowych hakach... uwielbiała się huśtać jego córeczka. Góra, dół, góra dół... Dwa metalowe haki, a na nich 2 metalowe kółeczka... Mikroskopijne drobinki metalu... Wystarczy, że dziecko spojrzy w górę i małe cząstki metalu wpadają do oka.
Mama Lilki apeluje do Was: zwróćcie uwagę jak wieszacie huśtawkę dziecka...! Kupcie specjalne mocowanie do huśtawek... nie fundujcie swoim dzieciom bólu, szpitalnego stresu, a sobie wyrzutów sumienia... Popularna zabawka , uwielbiana przez większość dzieci... źle zawieszona może przysporzyć im cierpienia... Mogę wydać się Wam to głupie, bez znaczenia... a jednak, który rodzic chciałby narażać dziecko na cierpienia?
Ta historia wydarzyła się naprawdę... To nie fikcja literacka... to realny stres mamy, która do mnie napisała i poprosiła o nagłośnienie sprawy... ja historię tylko ubrałam w słowa i na wirtualny papier przelałam... ku przestrodze...
Lilka dostała huśtawkę od dziadków na urodziny taką zwykłą drewnianą, sznurki, metalowe kółeczka... Moje dzieci też taka mają... Tata Lilki powiesił we framudze drzwi na metalowych hakach... uwielbiała się huśtać jego córeczka. Góra, dół, góra dół... Dwa metalowe haki, a na nich 2 metalowe kółeczka... Mikroskopijne drobinki metalu... Wystarczy, że dziecko spojrzy w górę i małe cząstki metalu wpadają do oka.
Mama Lilki apeluje do Was: zwróćcie uwagę jak wieszacie huśtawkę dziecka...! Kupcie specjalne mocowanie do huśtawek... nie fundujcie swoim dzieciom bólu, szpitalnego stresu, a sobie wyrzutów sumienia... Popularna zabawka , uwielbiana przez większość dzieci... źle zawieszona może przysporzyć im cierpienia... Mogę wydać się Wam to głupie, bez znaczenia... a jednak, który rodzic chciałby narażać dziecko na cierpienia?
Ta historia wydarzyła się naprawdę... To nie fikcja literacka... to realny stres mamy, która do mnie napisała i poprosiła o nagłośnienie sprawy... ja historię tylko ubrałam w słowa i na wirtualny papier przelałam... ku przestrodze...
0 komentarze :