Related Posts with Thumbnails

Mama Time


Rzadko utożsamiam się z filmowymi boaterami... jeszcze żadziej dostrzegam głebszy sens w amerykańskich komediach... Bo raczej, tego sensu, to ze świecą trzeba szukać... Ale mam za to niezwykłą zdolność do dobierania filmowego repertuaru pod kątem wewnętrznych tęsknot i potrzeb... W komentarzu do posta #codziennosc pani Joanna napisała, że mój stan to zmęczenie materiału i powoinnam odpocząć... Nic dodać, nic ująć... a jednak coś z tym fantem zrobić dużo trudniej... Myślę, że mój stan zna doskonale każda mama... Olśnienie potrafi spłynąć na nas niespodziewanie... nawet oglądając hollywoodzkią komedię parentingową o  lekkim zabarwieniu religinym :)


Moms' Night Out... opowiada o matkach, które postanawiają spędzić czas poza domem, zostawiając dzieci pod opieką mężów... Jak można się domyślić, szybko pojawiają się problemy...  Ubierają sexowne kiecki, robią makijaż i chcą się najzwyczajniej w świecie rozerwać... Tak dla higieny i zdrowia psychicznego... jeden wieczór być kobietami, a macierzyństwo zostawić w domu... Oj łatwo utożsamic się z boaterkami... podejrzewam, że niejeden rodzic oglądając komedię na ekranie zobaczy siebie...


"Ok. Czas opisać bloga. Jestem blogującą mamą. Przygotujcie się za chwilę posypią się same złote myśli... Publika czeka" Ally jest blogerką :) I na pierwszy rzut oka, tu podobieństwo między nami się kończy... A jednak doskonale rozumiem jej tęsknotę, frustrację i chęć wyrwania się z wiru domowych obowiązków. Jest świetną mamą na skraju obłędu... i ja też ostatnio czuję, że musi się coś zmienić, bo jak kocham moje dzieci, to nie chciałabym zwariować. Bohaterka sytuacyjnej komedii wciąż zastanawia się czemu nie jest szczęśliwa skoro ma cudowne życie... życie o którym zawsze marzyła? Szczęśliwa mama, to szcząsliwe dzieci... banalny frazes... a jednak i do niego trzeba dojrzeć. Kocham moje dzieci poświęcam im czas, uwagę... towarzysze im każdego dnia... a jednak jak każdy bywam zmęczona... znużona... trochę może rozczarowana... Macierzyństwo to cięzki kawałek chleba... blaski, cienie, wzloty, upadki... a ja mam wrażenie, że pracując w domu jeszcze dorzucam sobie szczypty uziemienia... Bycie 24h/dobę "dla innych" łatwo prowadzi do frustracji i rozgoryczenia...


"Moje życie musi się zmienic, żebym była szczęśliwa... To nieprawda. Tak naprawdę moje życie nie zmieniło sie wcale... zmieniłam sie Ja." Między wieczornym seansem filmowym, praniem, sprzataniem, pracą iście chałupniczą, zajmowaniem się dziećmi... wreszcie do mnie dotarło... Nie wkurza mnie moje życie, nie irytują dzieci, nawet ten brak pomocy ze strony męża nie doprowadza mnie jesnak do szewskiej pasji... żeby odnaleźć radość z rzeczy małych... zasypiać się i budzić z uśmiechem na twarzy... zmienić muszę się ja... Mam cudowną rodzinę... jestem spełnioną mamą i żoną... ale gdzieś między obowiązkami i społecznymi rolami zgubiłam się JA... Tak naprawdę trochę nie zdążyłam pobyć sobą... Byłam studentką, a potem zostałam mamą i w moim życiorysie brakuje rozdziału o mnie, jako dorosłej kobiecie... totalnie wyrwanego z macierzyńskiego kontekstu... Słuszności tej tezy dowodzi chociażby stan mojej szafy, w której znajdzieci ubrania ciążowe i te, które pamietają jeszcze studenckie imprezy... Jak następnym razem mój mąż zapyta, po co sie tłukę 5 godzin autobusem do tej Warszawy już wiem, że mu odpowiem ; " Bo tego potrzebuję , czasu dla siebie w innej niż domowa scenerii". To nie jest post motywacyjny, ale mam nadzieję, że jak za kilka miesięcy siądę nad kartką, na której mam wypisać co robię każdego dnia dla siebie... to tym razem punktem programu nie będzie tylko codzienna kawa... Chcę być szczęśliwa i chcę poznać bliżej tą kobietę, którą z racji wiosen na karku się stałam... Doba ma 24godziny... i nie ma wybacz musze znaleźć każdego dnia czas "dla siebie", na małe niczym nie zmącone przyjemności dnia codziennego... Na samorozwój, na kobiecie błachostki... Akcja kreacja... dwa lata po drugim porodzie mama wraca nie do fgury, a do psychicznej formy sprzed ciąży... Mam niespełna 30 lat, moje dzieci lat 2 i 5 ... nie muszę już mieć pampersów na oczach... czas dać i wziąć od życia trocę więcej...  dla samej siebie :) #memyselfandi


0 komentarze :