Related Posts with Thumbnails

Bejbi Blues „Poproszę coś do kochania i podwójne frytki”


„Bejbi blues” to kolejna opowieść Katarzyny Rosłaniec o losach młodego pokolenia Polaków... I jak dla mnie kolejne rozczarowanie...Czekałam na ten film...ale już po pierwszych recenzjach wiedziałam, że poczekam, aż pojawi się w sieci o obejrzę go w tle do sprzątania i gotowania...Czy problem jest autentyczny? Tak znam młode dziewczyny, które boją się przyszłości, nie mają pomysłu na życie...nawet nie wiem jak to nazwać...boją się i w poszukiwaniu stabilizacji i bezpieczeństwa zakładają rodzinę...decydują się na dziecko...bo ono ma zapewnić zajęcie, wierność partnera i rodzinę, której często nie miały... „Poproszę coś do kochania i podwójne frytki” - właśnie takie hasło Rosłaniec wybrała na myśl przewodnią swojego nowego dzieła. Historii 17-letniej Natalii, która postanowiła urodzić dziecko, by zagłuszyć nieodparte uczucie samotności i zaspokoić potrzebę miłości. Filmu o młodej pasjonatce mody, która sama ulega najnowszemu trendowi. Na posiadanie dziecka-gadżetu. Podobnie jak w „Galeriankach” – głównymi bohaterami są tutaj nastolatkowie ekspresowo i bez pomysłu wchodzący w dorosłość. Na własne życzenie. A raczej – bo taka forma będzie chyba trafniejsza – wskutek własnej zachcianki. Różnica polega jedynie na tym, że w „Bejbi blues” środkiem do celu jest dziecko, a nie seks i pieniądze. Celem: chęć kochania i być kochanym zamiast niezależności i woli decydowania o sobie, o których mówił pierwszy obraz Rosłaniec. Ten film opowiada o egoizmie, nastoletnim macierzyństwie i zmaganiach z rzeczywistością... Ale jak dla mnie to kolejny kiepski film o kiepskiej polskiej rzeczywistości.. Nie lubię polskich filmów uzurpujących sobie tytuł ambitnych poruszających ważne społeczne kwestie...Ani to ładny film w hollywoodzkim stylu, ani przejmujący dokument z Discovery...Taki poziom szmatławca, kolorowej gazetki, gdzie dużo kolorowych zdjęć mało tekstu... I pomimo mej niechęci do tej produkcji...polecam ją obejrzeć z dystansem spojrzeć, zastanowić się...dla mnie młodej mamy to impuls do refleksji...nad kondycją dzisiejszych nastolatków... Katarzyna Rosłaniec mówi, że inspiracją dla jej filmu były artykuły o nieletnich matkach, które świadomie decydowały się na dziecko. Dlaczego? Dziecko jest dla nich gadżetem jak nowy smartphone czy ubranie z modnego butiku. Dopiero w zestawieniu z codziennym życiem młodej mamy, zdają one sobie sprawę, że dziecko jest jednak żywym zobowiązaniem. To właśnie wtedy zaczyna się dramat...









2 komentarze :

  1. obejrzałam go jakiś czas temu...
    ale dalej mam w głowie dziwny niepokój

    OdpowiedzUsuń
  2. zryty film, obraża młode matki, bo nie każda z nas jest jak bohaterka Rosłaniec. żenująco niski poziom polskiej kinematografii!

    OdpowiedzUsuń