Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie
Kilka zaprzyjaźnionych par spotyka się pewnego ciepłego wieczoru na kolacji. Każdego dręczą inne kłopoty, każdy ma inny pomysł na ich rozwiązanie. Sympatyczne towarzystwo, pyszne jedzenie i zbliżające się zaćmienie księżyca mają pomóc rozluźnić się i zapomnieć o troskach codzienności. W rzeczywistości jest to jednak początek próby sił, testu na szczerość, wierność, oddanie i cierpliwość. Ktoś proponuje grę: do zakończenia wieczoru wszystkie wiadomości, maile i rozmowy staną się publiczne, przy stole nie będzie tajemnic. Czy taka igraszka z prywatnością może skończyć się dobrze?
Im dalej w wieczór, tym większe sekrety wychodzą na jaw, a spirala kłamstw w pewnym momencie osiągnie apogeum nie do przeskoczenia. Film swoją strukturą przypomina „Rzeź” Romana Polańskiego zamknięty w kilkudziesięciu metrach kwadratowych mieszkania, dramat... ten typ filmów uwielbiam. Paolo Genovese utrzymuje swój film w konwencji farsy. Śmiejemy się przez łzy, a na koniec przychodzi refleksja. Obsypany nagrodami przebój włoskich kin w reżyserii Paola Genovesego to opowieść o grupie przyjaciół badających głębię wzajemnych relacji i eksperymentujących z własnymi słabościami, żądzami, potrzebami i nadziejami. To pełne czułości i przemyślane połączenie lekkiej komedii i gorzkiego dramatu, osadzone w idei oczyszczającego, inteligentnego dialogu. Film ten, to jakże trafna obserwacja na temat natury i kondycji współczesnych związków. Włoski reżyser i współscenarzystę obwinia przede wszystkim egoistyczną postawę bohaterów, którzy stawiają indywidualne szczęście przed szczęściem związku i rodziny. Chęć spełnienia wciąż rosnących własnych potrzeb i zaspokojenia nienasyconego ego usprawiedliwia skok w bok, a nowinki technologiczne tylko ułatwiają sprawę.
0 komentarze :