friends
Gdy poznałam Alę... nie wiedziałam, że gdzieś w internetach, blogosferze pełnej fałszu i zakłamania znalazłam pokrewną duszę... czas mijał, a nasza przyjaźń rosła w siłę... na odległość... przez kolejne kliknięcia w klawiaturę, kolejne długie rozmowy z uchem spoconym przy komórce... Potem poznały się nasze starsze dzieci... i od razu zapałały do siebie ogromną sympatią... Ostatnie miesiące były dla mnie trudne... mimo ze w nowej sytuacji kontakt ze mną był utrudniony... Ala była... zawsze mogłam na nią liczyć i wiem, że nawet gdy milczę tygodniami, bo czasu i mocy brak... odezwę się i znów się uśmiechnę i ona będzie... Bo w prawdziwej przyjaźni przecież nie chodzi o to, żeby być nierozłącznym, tylko zeby rozłąka nic nie zmieniła... W weekend majowy nasze dzieci dały nam do wiwatu... Ale to był cudowny czas... bo inny nie mógł byc z cudownymi ludźmi :)
"Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, gdy nasze skrzydła zapomniały jak latać."
0 komentarze :