Related Posts with Thumbnails

Dzień Matki


Ostatnio jest mi strasznie przykro, jest mi źle... łza czai się pod powieką i niemy krzyk próbuje z gardła wyrwać się... Nawet chyba lekko wkurzam się... a już na pewno znacznie irytuję się... Nie chodzi o etykietę samotnej matki, która goreje na mnie jak szkarłatna litera, nie chodzi, nawet o kolejne "koleżanki" z którymi afiszuje się "jeszcze mój mąż"... ani o to, że jak jeszcze jedna osoba powie mi, że jestem silna i dam radę to eksploduję, na miliard kawałków rozpadnę się i zabryzgam świat toksyczną, życiodajną flegmą...

Kobiety zawsze musiały dawać sobie radę... jestem kobietą mam, to w genach... jestem obciążona tym odwiecznym przekazem... Uwielbiam mitologię, ale Hestia, to ze mnie kiepska jest... Zakasaj rękawy, pielęgnuj ognisko domowe... bądź matką, żoną kochanką, kucharką, litanią męczennicy pod rodziny wezwaniem... zapomnij o sobie jesteś dla innych... odchowasz dzieci wrócisz na łono życia... chyba, że nie dożyjesz... to umrzesz spełniona bo przecież dla innych życie swe przeżyjesz... Wypruwaj sobie żyły, poświęcaj się... Ostatnie dziewięć lat budowałam coś z kimś, kto nawalił... podejmowałam kolejne decyzje w imię rodziny, która przestała istnieć... zostałam sama z konsekwencjami... Konsekwencjami idei, której mój partner nigdy nie zrozumiał. Mam dwoje cudownych dzieci... szczerze nie żałuję... ale bądźmy szczerzy moje życie do d... teraz jest... natomiast odgórnie przypisana sytuacja życiowa nie wiedzieć czy bardziej żałosna czy przytłaczająca jest... Tyle mam... cały świat w oczach moich dzieci mam... rodziców, którzy mi pomagają, cudownych przyjaciół, mam co jeść, gdzie mieszkać... I zdrowie mam... tak moje jak i moich bliskich... O tak... komornika też mam i długi i brak rozdzielności majątkowej...


Cholernie duszę się... żyję życiem, którym nie chciałam żyć... Mówicie młoda jesteś, atrakcyjna poznasz kogoś... tak? Kto chciałby iść na randkę do knajpy z kącikiem dla dzieci? Mieć czas na romantyczne uniesienia do przysłowiowej dobranocki? I jeszcze przekona mnie, że to tylko randka, a nie casting na ojca moich dzieci? Serio? Tylko poważne oferty poproszę na priv. 

Dziadkowie Ci czasem pomagają możesz zabalować w weekend jak nie masz dzieci... Serio? To czemu jak mam  te 48 godzin "wolnego" nie wiem czy się wyspać, czy sprzątać, czy po prostu napić się zimnego piwa w ciszy? Bo niestety te chwile wolności tylko mi uświadamiają, że nie da się wyspać, wypocząć i posprzątać na zapas... Kurcze... choćbym chciała... naprawdę się nie da...

Facet, który nie dorósł ma nowe życie... Dzieci przy okazji... jak akurat ma czas... a bardzo zapracowany jest. Ja mam dzieci każdego dnia... w każdej sekundzie, minucie, godzinie...  Jestem mata polka... mam wielki plaster na piszczeli, bo goliłam nogi pod prysznicem, syn wszedł żeby mu otworzyć jogurt... zacięłam się... strugi krwi w brodziki, nawet w łazience nie jestem sama.... Matko nie łudź się.

Widzicie ironię sytuacji? Miałam rozmowę o pracę... super, w mojej sytuacji bezrobocie to klęska na wszystkich frontach... w środę idę na próbę do biura... i co? i nic! Facet nie ma czasu bo pracuje, pracuje bo przecież musi mi płacić na dzieci... taka pazerna na kasę na dzieci jestem, nieporadna... ja też muszę pracować i godzić pracę z wychowywaniem dzieci... ale taka moja rola... matki... Nie mam prawa narzekać, użalać się nad sobą... Nie mam doświadczenia, powalającego cv... bo rodziłam i wychowywałam dzieci... tak kiedyś postanowiliśmy "my"... nas nie ma, a moja sytuacja na rynku pracy żałosna jest...

Tak więc szykuję się na rozmowę kwalifikacyjna do pracy... Jak? Opracowując mother logistics w skrócie ML... sprawdzam lokalizację na googlemaps, autobusy, rozkłady, przedszkola, planuję harmonogram dnia... ze stoperem liczę czas przejazdu... fuck, nie zdążę... rozkopany Olsztyn... tramwai się zachciało po latach, a ja tu muszę samotnie toczyć bój. Żal mi dzieci, które jeszcze wcześniej będą musiały wstawać... Cieszę się, bo system zmianowy w moim przypadku odpada... Potencjalny pracodawca pyta w jakim wieku dzieci? czy dam radę?... muszę dać... zacisnę zęby, zagryzę wargi za najniższą krajową bo przecież siłą rzeczy nie mam doświadczenia... opłacę przedszkole do 18ej... uff na szczęście w wakacje do siedemnastej bez dopłaty... sprawdzam wolne miejsca od września w przedszkolach w pobliżu potencjalnego miejsca pracy, prawie drukuję podanie o świetlicę dla Vi... Liczę koszt przejazdów mpk.. stanę na rzęsach... dam radę... Trzymajcie kciuki w środę... Poproszę Was.

I tak mi przykro, tak mi źle... bo życie strasznie niesprawiedliwe jest... Bo to nie fair, że jedni ponoszą konsekwencje, a inni nie.. Bo klasycznie mam dość i moja słabość... niemoc i to, że sytuacja najzwyczajniej w świecie przytłacza mnie zdecydowanie bardziej ludzka wydaje mi się... niż archetyp matki-polki-superwomen, z którym każdego dnia borykam się... a może nie wiecie, ale ja jestem leniwą pacyfistką i walczyć z wyimaginowanymi oczekiwaniami kompletnie mi się nie chce...

Było stronniczo, nieobiektywnie... teraz mogę Dniem Matki cieszyć się... ulżyło mi... 

0 komentarze :