zakochałam się...i rozpływam sie w muzyce...
Kari Amirian to obdarzona niezwykłym talentem młoda wokalistka i producentka, wzbudzajaca coraz większe zainteresowanie. Sama komponuje piosenki, a w tekstach ukrywa kawałek siebie i swojego życia. Muzyka, którą tworzy to połączenie polskiej melodyki i skandynawskiego wysmakowania. Całość idealnie dopełniają różnorodne instrumenty instrumenty – od wiolonczeli, dzwoneczków, gitar po tounge drum i magicznie brzmiący Qchord. Kari Amirian przełamuje stereotypy i stawia na bezkompromisowość. Wybiera wolność i własną drogę. W tym co robi jest autentyczna i daje prawdziwą siebie, zdobywając tym samym coraz więcej fanów. „Daddy says I'm special”, tak zatytułowany jest jej pierwszy, solowy album, zapowiada jeden z najciekawszych tegorocznych debiutów. “Słucha się tej muzyki przede wszystkim otwartym sercem i z przeświadczeniem, że uczestniczymy w czymś absolutnie niezwykłym.” – mówi jeden z dziennikarzy radiowych. Piosenki Kari przenoszą w inną rzeczywistość. To prawdziwa uczta dla ucha i duszy.Kari stawia na akustyczne brzmienia – gitary, smyczki, fortepian, rozmaite perkusjonalia, całe chmary dzwoneczków i senną harfę. Wszystkie dźwięki układają się w jeden, nienachalny patchwork, na tle którego Kari swoim delikatnym głosem snuje przeróżne opowiastki – a snuje bardzo umiejętnie...
"Daddy Says I'm Special" to zbiór 12 delikatnych popowych piosenek. Jeśli jednak na dźwięk słowa "pop" widzicie cycki Dody lub pudla Kory, to chociaż nie jestem zarządcą waszych skojarzeń powiadam – przestańcie. Kari bliżej do Julii Marcell i Pati Yang. Zamiast chamskich podkładów od modnego producenta – delikatne brzmienie akustycznej gitary, pianina, esraju czy harfy. Płytę pięknie otwiera bardzo skandynawskie w brzmieniu "My Favourite Part" – zamiast Bjork na miejscu będzie przywołanie Simone White czy Emiliany Torrini, efemerycznych księżniczek akustycznego popu z północy. Byłoby to na miejscu tym bardziej, że poczucia obciachu nie budzi język angielski młodej wokalistki. Warto wsłuchać się w swobodę, z jaką śpiewa "Jump Into My Heart And Stay", piosenkę z rewelacyjnie zaaranżowanymi chórkami i niepokojącą sekcją smyczkową (w "Stronghold" i "Saving Grace" jest o wiele bardziej zasmucająca). Dość dziecięcy głos Kari ma jednak różne barwy – nie frazuje jak większość polskich wokalistek wpatrzonych w zdjęcie Whitney Houston i próbujących rozkruszyć lodowiec, ale manewruje głosem jak łódeczką po jeziorze. Jej wokal, choć zawsze na pierwszym miejscu, jest to zmysłowy, to smutny, ale nigdy męczący. Wielu eksperymentów na tym albumie nie ma i chyba właśnie prostota kompozycji ujmuje najbardziej. Prostota, która uzupełniona bogactwem ciekawie zaaranżowanych instrumentów nie nudzi. Nie jest to jednak płyta staroświecka – wystarczy wsłuchać się w ciekawie skonstruowane "Fightback" czy "Dreamer". W tych kawałkach pop spotyka sztukę, a słuchacz dobrze się bawi. Bardzo niepolska płyta. Kari Amirian - potwierdzam słowa twojego tatusia.( http://muzyka.onet.pl/artysci/artysci-polscy/kari-amirian-daddy-says-im-special,147827,4964129,plyta-recenzja.html)
0 komentarze :