Zdradzona
Nie chciała sprawdzać mu telefonu... to takie upokarzające... obrzydliwe wręcz... Ale te nowe technologie... wirtualny sex na kliknięcie... i początek wiadomości przewijający się na ekranie smartfona. Pech chciał, że nie mogła spać... on chrapał tak strasznie... a ona ostatnio czuła się taka samotna... dźwięk messengera, światełko w ciemności... zerka jednym okiem mimo woli... czuje jak zalewa ją fala gorąca, a ciało opada w bezwładzie... Literki wirują jej przed oczyma... jak on mógł? Co ta wywłoka wypisuje do mojego męża..? Chaotycznie myślała... Nie czuła chyba nic... przeczytała wszystko, roznegliżowane fotki pooglądała, odłożyła telefon... jakby co najmniej gryzł, czy raził prądem... Nieśmiała łza wyrwała się spod powieki... wstała, z dna szafki z zimowymi swetrami wygrzebała schowane fajki... przecież karmi, nie pali... Zaciąga się głęboko... to koniec. myśli... skurwiel mnie zdradza... Umawia się na sex, udaje, że mnie nie ma, że nie ma naszego małżeństwa, dziecka... k... nie pamiętam kiedy mi prawił takie komplementy...
Rano wstała, zrobiła mężowi kanapki do pracy... poszła zajmować się ich ośmiomiesięcznym synkiem. On wyszedł bez słowa. Koło południa nie wytrzymała natłoku myśli... napisała smsa, że wszystko wie. Czekała na wyjaśnienia, jakąś historyjkę, co ją uspokoi... Bo przecież, go kocha, mają syna... da mu szansę, to na pewno da się jakoś wyjaśnić... Przecież, to tylko czat, wirtualny flirt... w realu na pewno jej nie zdradza. Nie mógł by... ona nie mogłaby przyjąć takiej prawdy... bo co? Ma odejść? Pójść do domu samotnej matki? Przekreślić, te wszystkie wspólne lata?
Nigdy jej nie przeprosił... nawet nie pamięta, co w tedy... za tym pierwszym razem powiedział... dziś z perspektywy czasu wie, że to był początek ich końca... Nie odbudował zaufania... ich małżeństwo stało się pasmem jego wpadek i jej pseudo przebaczenia. Przestała się uśmiechać, skupiła się na synu... wciąż czekała, że on to naprawi, że jej wynagrodzi... że wróci coś co odeszło w niepamięć... Umarło przygniecione ciężarem rozczarowania i upokorzenia. Coraz bardziej sfrustrowana się czuła... Bezwartościowa... Dla niej to były zdrady... nieważne, że w cyberprzestrzeni... dla niego nic takiego, fraszka, igraszka bez znaczenia... lubił to, ona się czepiała... zdrada przecież względne pojęcie jest... Tylko dlaczego on nigdy nie zapytał jaka jest jej granica akceptacji...
Googlowała życie po zdradzie, oglądała The Good Wife... czuła się gorsza od tamtych trzecich i czwartych i piętnastych... Przepełniał ją żal... że straciła bliską osobę, że była oszukiwana, że ją upokarzał... że mu w ogóle kiedyś zaufała... Kłamstwo zakrywało kłamstwo... on nie chciał nic zmienić... nie chciał przestać... ona nie potrafiła odejść... Nikomu się nie żaliła... Gdy prawnik przed rozprawą rozwodową pytał jej: Jak to nikomu pani nie mówiła? Nie wiedziała czy strzelić sobie w łeb, czy wykrzyczeć tak ku... bo się wstydziłam...
"Miłość łatwiej znosi nieobecność lub śmierć niż zwątpienie lub zdradę." Chciała mu wybaczyć... ale nie umiała... jego zdrady zżerały ją od środka... Nigdy go nie przyłapała... Zawsze był ten margines tłumaczenia , pożywka złudnej nadziei... że to tylko flirt w sieci... że ją zdradzał wirtualnie i realnie dopiero po rozwodzie się dowiedziała... Przeczytała gdzieś, że złamane serce jest jak rozbite lustro i czasem lepiej je zostawić w kawałkach, niż kaleczyć się próbując je poskładać... Trochę, to trwało, ale zostawiła... za bardzo była już poraniona... bała się, że jeszcze by się wykrwawiła... a przecież miała syna...
Nigdy o nim nie zapomni... Dziś ma szansę na nowy związek... z roztrzaskanym sercem bardzo się stara zaufać i uwierzyć, że On jest inny i, że jej nie zrani...
0 komentarze :