Cena to była jakieś nieporozumienie...ale chociaż był smaczny, słodki i Viktoria pałaszowała arbuza, aż jej się uszy trzęsły...Słabość do arbuza ma pewnie w genach, bo mama w ciąży głownie nim się żywiła, gdy doskwierały upały...
Pojawienie się dziecka wywraca naszą codzienność do góry nogami... Po porodzie zmienia się optyka. Wychowuję w duchu rodzicielstwa bliskości, ekologicznie, ekonomicznie... Śledzę nowinki, szukam wszystkiego, co najlepsze i najpiękniejsze dla moich dzieci...a przy tym odkryłam radość dzielenia się tym z innymi rodzicami...
0 komentarze :