NIENACHALNA Z URODY
"Ta książką to również swego rodzaju last minute. Jeszcze dzisiaj żyję, ale jutro może mnie szlag trafić. Poza tym wszyscy wokół są młodzi i pełni zapału, ja nie jestem młoda, a do tego jestem pesymistką. Uważam, tak samo jak mój ukochany Woody Allen, że świat zmierza do katastrofy, a życie jest jak nogi. Niezależnie od tego czy krótkie, czy długie, zawsze są do dupy".
Maria Czubaszek wnikliwie obserwowała otaczającą ją rzeczywistość, do której miała ogromny dystans. Kochała papierosy i parówki. Nie bała się kontrowersyjnych wypowiedzi. Przyznała się do tego, że dokonała aborcji. Była szczera i prawdziwa... Na świat patrzyła trzeźwym, acz przymrużonym okiem. Świętość dla niej nie istniała umiała w równym stopniu obśmiać biskupa, prezydenta, własną matkę... a przede wszystkim siebie.
"Ładna nigdy nie byłam i urody nachalnej nie miałam"
W swojej ostatniej książce,której premiery nie doczekała Maria Czubaszek pisze o sobie samej z charakterystycznym dla siebie dystansem i autoironią. po raz pierwszy mówi o sobie tak szczerze. I tak dużo. Opowiada o ludziach, z którymi się przyjaźniła, pracowała, których mijała w życiu. Komentuje sytuację w kraju. Pewne historie, które czytelnicy już mieli okazję poznać, wreszcie znajdują zakończenie, jak choćby ta, dlaczego nigdy nie pojechała na Galapagos, i jaka jest w tym wina Marcina Wolskiego.
Jednak tylko z pozoru jest to opowieść o niej samej. Satyryczka trzyma w rękach lustro, w którym możemy zobaczyć także siebie i wszystkie nasze wady. Niestety. Maria Czubaszek mówi wprost to, o czym każdy z nas po cichu myśli, ale boi się powiedzieć głośno.
0 komentarze :