Najgorsza matka #patologia
Chyba będziemy zgodni, że panuje powszechne przekonanie, że kobieta musi radzić sobie ze wszystkim... Wielozadaniowy robot na wysokich obrotach... Nie śpi, nie pije, a chodzi i żyje, by wszystkim dookoła robić dobrze. Milion ról społecznych... matka, żona, kochanka, kucharka, sprzątaczka (czytaj perfekcyjna pani domu), opiekunka ogniska domowego, kobieta sukcesu... sexy mamuśka i święta kura domowa... Co z tego, że czasem ciężko te role pogodzić... że czasem doby brak, a same role się wzajemnie wykluczają... Ostatnio dużo się dowiaduje o sobie... z różnych źródeł... ile mam życzliwych osób wokół siebie... to moje... niestety dla niektórych moje macierzyńskie kompetencje można podważać bo przecież zostałam samotną matką... #patologia...
Krytyka bywa czasem ta abstrakcyjna, że aż śmieszna... I choć stopniowo się uodparniam, skóra na tyłku twardnieje i uczą się cynicznego uśmiechu numer 3759... pierwszy moment to ukłucie w sercu i żal trochę taki... że każdy taki mądry... każdemu tak łatwo skrytykować... i żeby to jeszcze była konstruktywna krytyka, a nie takie za przeproszeniem pierdol...
Wiecie dlaczego (podobno) jestem złą matką? Oto moje top ten... oczywiście pomijam , tak oczywiste sprawy, jak to, że moje dzieci się brudzą, hałasują, nie chcą się całować na powitanie z rzadko widywanymi krewnymi i zaznaczają swoja obecność w całym domu... czyli po prostu są niegrzeczne i nie wychowane...
1. Bo zostałam samotną matką. Argument niemalże święty i niepodważalny. Samotnie wychowuję dwójkę dzieci jestem patologią. Nie sprawdziłam się jako żona na pewno nie radzę sobie jako matka, tło historii bez znaczenia.
2. Bo powinnam się wziąć w garść odciąć, poukładać życie na nowo, a zarazem czekać aż mój mąż się wyszumi i może kiedyś za x lat jak mu odchowam dzieci, a jemu się odwidzi wróci.
3. Jestem złą matką bo nie gotuję dzieciom zup na kości, rosołu co niedzielę i nie smażę schabowego na smalcu co drugi dzień. Aha i Igor nie lubi ciepłego mleka więc pozwalam mu jeść płatki kukurydziane z zimnym... nawet o 18ej w sobotę jak akurat ma ochotę. Zresztą co ja wiem o żywieniu dzieci, skoro sama nie jem mięsa.
4. Jeszcze gorszą bo moje dzieci jedzą posiłki w przedszkolu i w tygodniu nie czeka na nie o 17ej dwudaniowy obiad tylko obiadokolacja.
5. Moje dzieci chorują, bo źle je karmię i ubieram, bo Igor nosi nauszniki zamiast czapki, a Viktoria nie nosi przez cały rok kalendarzowy grubych rajstop pod spodnie.
6. Ktoś powinien zadzwonić na opiekę społeczną, bo moje dzieci nie noszą kapci, biegają po domu boso, a ja nie wpadłam na pomysł żeby potraktować ich stopy takerem i rozwiązać problem niechęci do kapci raz na zawsze.
7. Moje metody wychowawcze są nieefektywne, zamiast krzyknąć proszę dzieci po milion razy, tłumaczę... a jakbym krzyknęła, dała klapsa efekt byłby natychmiastowy, dzieci chodziłyby jak w zegarku. Czyli klasycznie sobie z dziećmi nie radzę i pozwalam , by wlazły mi na głowę i jeszcze potem się użalam nad sobą jak mi ciężko. Jestem tak uległa dzieciom, że dźwigam Igora na rękach, chociaż mam obolały kręgosłup, zamiast zostawić go na środku ulicy jak on akurat nie chce iść, kłamie, że bolą go nóżki, a ja śpieszę się do pracy.
8. Nie powinnam mieć dzieci skoro nie umiałam znaleźć odpowiedniego partnera, odpowiedzialnego ojca, dobrze płatnej pracy i zapewnić dzieciom godziwych warunków życia... Bo przecież brakuje im wszystkiego poza miłością... a ta taka przereklamowana. Dzieci powinny być częścią życiowego biznesplanu, punktem harmonogramu...
9. Jestem złą matką, bo chciałabym wyjść się rozerwać, co gorsze wyspać... a dzieci to obowiązki i koniec życia towarzyskiego... każdy to wie. Nie mam prawa być zmęczona, narzekać, bo nawarzyłam piwa, to je muszę wypić, bez użalania się nad sobą...
10. Jestem najgorsza bo ściągam dzieciom pełnometrażowe bajki, godzinne albo półtora, zamiast jak człowiek mieć telewizor, minimini z bajkami dostosowanymi dla dzieci, krótkimi, przeplatanymi tryliardem reklam.
To przyznać się kto jest gorszą mamą ode mnie?
0 komentarze :