• Koniec niewinności

    Muszę ją uczulić na zagrożenia i dla jej dobra zburzyć bajkowy mit beztroski i bezgranicznej względem dorosłych ufności. Subtelnie wskazać nieakceptowalne zachowania, bestialskie gwałty dorosłych na dziecięcej niewinności. Nigdy nie skąpiąc córce czułości powiedzieć, że dotyk bywa zły, krzywdzący... że nikt nie ma prawa dotykać jej intymnych części ciała...

  • Prawa Murphy'ego dla rodziców

    Dopóki nie zostałam mamą, nie rozumiałam ich potęgi :) Dziś Prawa Murphy'ego pozwalają mi do macierzyństwa podejść z dystansem i uśmiechnąć się w najbardziej absurdalnej sytuacji... Bo przecież prawdopodobieństwo zdarzenia się czegoś jest odwrotnie proporcjonalne do pożądania tego zdarzenia... i rodzice, to wiedza najlepiej...

  • Wychować Chłopca

    Podobno aby "dobrze" wychować chłopca matka musi być szczęśliwa, silna, pewna siebie...

  • Cyberpacjenci Dr Google

    Już 8 mln polskich internautów poszukuje w sieci informacji na temat zdrowia, chorób i ich leczenia. Zanim odwiedzą lekarza najpierw szukają w internecie informacji o objawach, z którymi mają do czynienia

dlaczego?

Zaśpiewałabym za Lipnicką o głowie pełnej marzeń i sercu pełnym wiary... ale przygodę ze śpiewem zakończyłam w licealnym chórze. Kursy pozytywnego myślenia  też były epizodami młodzieńczych porywów serca... 

Jedno jest jednak pewne i wciąż aktualne nic na siłę, potęga umysłu jest nie zbadana, ale jak ktoś nie chce, to nie zrobi... W atmosferze sporów o karmienie piersią, czy mieszanką, porodzie naturalnym, czy przez cesarskie cięcie ciśnie mi się na usta wypowiedź położnej Katarzyny Oleś: "(...) jak kobieta bardzo nie chce urodzić naturalnie i ma w sobie głęboki opór, to i tak nie urodzi." I można by pod poród podstawiać różne matczyne wybory i dalej będzie trafne... Im większy nacisk, tym większy opór. Wydaje mi się, że zamiast antagonizować, na wzajem się zwalczać, tworzyć obozy warto zapytać dlaczego? dana kobieta nie chce... Nie chce, choć może, dlaczego więc tego nie robi?  I nie ma to być pytanie retoryczne, słuchajmy tak, by usłyszeć odpowiedź... Mówimy o wyborach należących do kobiety, ale mających długofalowe skutki dla dziecka... Pytanie na ile liczymy się z tym, że decyzje które podejmujemy są naszymi wyborami, ale wyborami, których dokonujemy dla dziecka, bo jego w głównej mierze dotyczą... To jak rodzimy i jak karmimy nie dodaje lub ujmuje nam punktów w skali macierzyństwa... nie stanowi o tym jak dobrymi matkami jesteśmy... bo jesteśmy najlepszymi jakie nasze dzieci mogą mieć... Nie wydaje mi się, że kiedykolwiek dziecko miało żal do matki, że nie karmiła go piersią, czy nie urodziła naturalnie... Dla relacji matka- dziecko jest to sprawa drugorzędna, dla zdrowi jeden z czynników, który może, ale nie musi odbić się echem w przyszłości... Dziecko nas kocha, ufa nam... To nasze dzieci wystawią nam kiedyś laurkę za macierzyński trud... Trud, bo przecież trudne, to wszystko cholernie... Spoczywa na nas ogromna odpowiedzialność, a jeszcze większą czujemy presję... 

Nie mówmy o kobietach, które maja medyczne wskazania do cesarskiego cięcia, ani o takich, które nie mogą karmić... bo w obu przypadkach takie są, to nie ich lenistwo, fanaberia, ani wyrodność... 

Zestawiamy tu naturę z alternatywą, nie wartościujemy. Nie chcesz karmić piersią dobrze, Twój wybór, pytanie dlaczego? Nie masz pokarmu? Nie wiesz jak przystawić dziecko do piersi, a nikt Ci nie pomógł? Twój partner patrzy z obrzydzeniem? Położna powiedziała, że nie masz pokarmu? Boisz się, ze masz za małe piersi, wklęsłe brodawki? Podobają Ci się butelki? Musisz wrócić do pracy? Boisz się, czy zaspokajasz potrzeby żywieniowe dziecka? Wśród Twoich znajomych się karmi butelką? A może po prostu jesteś przekonana, że dziecko powinno się karmić mieszanką? Karmienie piersią jest naturalne, zdrowe, wygodne, tanie... te argumenty Cię nie przekonują? Jaki jest Twój? Zanim odpowiesz pamiętaj, że nikt Cię nie zmusi do karmienia piersią, tak jak nikt nie powinien Ci wmawiać, że biały proszek ma aromat identyczny z naturalnym i jest taki sam, a może nawet lepszy niż pokarm matki.

Poród naturalny jest bolesny... tak, nie da się ukryć, ale nie zapominajmy, że cesarka to operacja! Cesarka jest bardziej komfortowa, ale też bardziej niebezpieczna... Ja tam sama bym się na stół operacyjny nie pchała... Ale to Twój wybór. Dlaczego wybierasz cesarkę? Boisz się? Czego się boisz? Dlaczego się boisz? Przesz negatywne porodowe historie? Poród naturalny Cię obrzydza? Przeraża? Odpowiedz, a nikt nie ma prawa podważać Twojej decyzji.

Jestem matką, każdego dnia podejmuję decyzje, które kształtują życie moich dzieci... Kocham je, nigdy świadomie bym ich nie skrzywdziła... ufam swoim instynktom i mam nadzieję, że ich nie zawiodę...

Ciąża trwa 9 miesięcy, to naprawdę dużo czasu, by się zastanowić, co mogę i chcę dać mojemu dziecku. Nie budujmy wizji macierzyństwa na negacji... eliminacji postaw których nie chcemy... skupmy się na tym na czym nam zależy. Pytajmy, szukajmy odpowiedzi, zasięgajmy rożnych opinii, czytajmy... A gdy ktoś zapyta dlaczego, miejmy odpowiedzi... Znajmy swoja wartość i nie pozwólmy na podważanie naszych rodzicielskich kompetencji. Nie da się wszystkiego zaplanować, przewidzieć, życie zweryfikuje nasze wizje, ale warto być świadomym... Nie wiem, ale się wypowiem... to mało pedagogiczne podejście jest. Każda z nas inna, każde dziecko jest inne, każdy przypadek jest indywidualny, unikatowy, każdy kij ma dwa końce... i oba końce warto poznać, żeby któryś świadomie wybrać...


Nie ma złych matek, są złe wybory... choć staram się edukować w rodzicielskim fachu, każdego dnia popełniam milion błędów wychowawczych... ale wiecie, co? Jestem ich świadoma, i staram się ich nie dublować, wyciągać wnioski...

Jesteśmy kobietami, matkami, kochamy nasze dzieci... szanujmy się i szanujmy swoje wybory. Macierzyństwo to nie wyścig, ranking i społeczne oklaski, to nasz trud, by wychować człowieka, wyposażyć go w wartości i przekonania... To jak karmisz, rodzisz ma znaczenie... ale nie jest warte internetowych krucjat i werbalnej agresji...  lepiej tą energię spożytkować na zabawę z dzieckiem. Z resztą nie wiem jak Wy ale ja nie chcę uczyć moich dzieci forsowania racji agresją... Chcę je nauczyć poszanowania cudzych wyborów.


Matka Polka Terrorystka

Zanim dojrzałam do macierzyństwa... temat dla mnie nie istniał... Ani mnie ziębił, ani cieplił... Nie był tabu, ale jakoś nie było potrzeby go roztrząsać. Mama była moja, były mamy moich koleżanek i ta mama z piosenki, co krokodyla wsadziła do garnka. Był też motyw matki w literaturze przed maturą... Na studiach pedagogicznych uodporniłam się na wszelkie wychowawcze doktryny... I nagle bum! grom z jasnego nieba, obudził się We mnie instynkt macierzyński i zapragnęłam zostać mamą... Doskonale wiedziałam jaką mamą nie chcę być... zbudowałam swoją wizję macierzyństwa na zaprzeczeniu... Dopiero potem zaczęłam czytać, szukać... praktykować... i znalazłam swoją macierzyńską drogę... Brukowaną, krętą, pod górkę... ale moją... Moja wizja macierzyństwa ewoluowała... Dziś jestem mamą z niespełna pięcioletnim stażem, każdego dnia się uczę, popełniam błędy wychowawcze (tak wiem szkoda że uczę się na błędach popełnianych na własnych dzieciach, ale cudzych do nauki nie mam), wyciągam wnioski, nie zjadłam wszystkich rozumów... 


Jestem Matką... Polką z racji narodowości, choć dziś zestawienie tych dwóch wyrazów jest drwiącym epitetem. I coraz częściej mam wrażenie, że używając tego zestawienie sama, siebie obrażam. I wicie , co jeszcze? Ostatnio coraz częściej wstydzę się... Chcę być wzorem dla moich dzieci, chcę dla nich wszystkiego, co najlepsze... unikam matczynej rywalizacji, porównywania... Nie wdaję się w dyskusje na placach zabaw, nie komentuję postów na wallu super niani... Nie oceniam, szanuję, nie krytykuję... w język się ugryzę, byle kogoś nie urazić... Ważę słowa, bo zwrócić uwagę innej matce, to czyn grożący uszczerbkiem na zdrowiu... niemniej czasem człowiek musi... Staram się nie mieszać... interweniuję, gdy naprawdę widzę krzywdę dziecka. Przede wszystkim jestem człowiekiem (rodzice nauczyli mnie szanować innych, słuchać i nie odbierać im prawa do odmiennego zdania), potem matką ( tego codziennie, się uczę)... i wizji Matki Polki coraz bardziej się wstydzę... 

Wstydzę się wszechobecnej w mediach wizji Matki Polki Terrorystki, anonimowych potyczek w internecie, jadu lejącego się na forach... Terror laktacyjny, terror butelkowy, terror pieluszkowy, słoiczki, smoczki, szczepionki, klapsy... Jedna matka, by drugą w łyżce mleka utopiła, sprawdziła, czy zwłoki rywalki lepiej mleko modyfikowane, czy z piersi konserwuje, sprzątnęła nawilżaną chusteczką... Usta smoczkami o anatomicznym kształcie pozatykała, albo czarną polewkę ze słoiczka podała... Kobiety zawistne są... ojcowie by dali sobie po pysku i byłby koniec tematu, przedyskutowaliby opcje, po klapsie, rączki podane, sprawa załatwiona... A kobiety nie.. tu jad strumienianami leje się... sypnę soli do rany niech pojątrzy się... Macierzyństwo jest sprawą indywidualną, ale Matka wychowuje obywatela, jej problemy są społeczne... Każdy dorzuci dwa grosze w słusznej sprawie publicznego pożytku.


Matki Rodzicielki, werbalne bokserki, o swe racje na wirtualnych barykadach wojujące.. Kochające swoje dzieci, świecące przykładem... nie potrafiące uszanować drugiego człowieka... Jak można? Nie mogę pojąć. Nie godzę się na wychowywanie moich dzieci w atmosferze zawiści. Odcinam się grubą kreską. Jedna pani drugiej pani oczy wydłubała w imię idei. Są różne drogi... cel jeden - szczęście i dobro dziecka. Kocham moje dzieci, dokładam wszelkich starań, by zapewnić im harmonijny rozwój, kiedyś one wystawią mi świadectwo... Moje dzieci, tylko one, nie pani Jadzia z warzywniaka, matka trójki dzieci spod Warszawy, samotna matka ze Śląska, czy inna wszystkowiedząca Matka Polka...  Nie jestem idealna, ale nie muszę się dowartościowywać obrażając inne matki... Matko Polko nie musisz się ze mną zgadzać, ale uszanuj moje prawo do odmiennego zdania! Nie oceniaj, nie szufladkuj... Proszę... Odmienna wizja, nie musi być zła, gorsza, najgorsza... czyż nie nauczyła nas tego historia? Macierzyństwo to nie stopniowanie złego. Matki, wózkowe lwice terroryzują inne matki... Zew jajników, to bujda jest. Spotkajmy się w samo południe, jak dzieci maja drzemkę i stoczmy pojedynek na śmierć i życie butelka kontra cyc...

Masz inne zdanie wytłumacz mi, pokaż swoją wizję, uargumentuj... Konstruktywna krytyka, rzeczowe argumenty, kultura wypowiedzi! a nie obrażanie i napastliwa krytyka skłonią mnie bym zmieniła zdanie. Przecież mogę się mylić, mogę nieświadomie narażać dzieci na krzywdę. A tego bym nie chciała. Nie wiem wszystkiego, każdego dnia uczę się. Upokarzając mnie, mieszając z błotem, wyzywając nie przekonasz mnie bym karmiła piersią, butelką, spała z dzieckiem, z mężem, psem sąsiada, karmiła je słoiczkami, mięsnie, bezmięsnie, smarowała pupę sudocremem, zasypywała mąką ziemniaczaną, zakładała pampersy, dady, czy tetrę, spluwała przez lewe ramię, na grochu klęczała, jaglanką zapychała i parówek broń boże nie dawała... Rzucając kamieniem nie udowodnisz swojej racji... Wymierzając policzek Matce nie przekonasz jaj, że klaps to też bicie...

Swoją droga to niezły fenomen jest, by np sposób karmienia dziecka odbierać personalnie. Robisz inaczej? To robisz źle, jesteś złą matką! Robię jak chcę, wypchaj się, nie terroryzuj mnie! Matczyne krucjaty... wszystkie chwyty dozwolone.


Wiecie czym się różni Matka od Terrorystki? Z terrorystką można negocjować... z Matką Polką nie! Matka wie wszystko najlepiej... Sterroryzuje inne Matki by na świecie lepiej żyło się i dzieci szczęśliwsze były w oparach nienawiści, atmosferze zawiści ku chwale szczytnych idei. Matka Polka tolerancyjna jest, toleruje wszystkich, którzy myślą tak samo jak ona... całą resztę by do piachu wysłała babki robić i zamki budować. Ewentualnie na miejska paraolimpiadę z wózkiem- skok wzwyż przez krawężniki. Szacunek taki passe jest, niech rządzi strach, oceniajmy się niech jad strumieniami leje się... Niech dzieci uczą się, jak to w dorosłym życiu jest.