(Drugie) Dziecko Rosemery
"Fantastyka w filmie Polańskiego nie jest techniką deformacji rzeczywistości, lecz hipotezą o nadnaturalnej motywacji zdarzeń. Objawia się w sferze świadomości wahaniem między wiarą a niewiarą w skuteczność czarnej magii oraz obecnością szatana. Tak określona fantastyka stanowi nadzwyczaj niebezpieczne źródło destrukcji, rozszczepiając świadomość Rosemary. Bohaterka pozostaje zawieszona między uznaniem rzeczywistości za zbitkę urojeń, a uznaniem jej za sataniczny koszmar. (...) W procesie percepcji filmu dzieje się podobnie. Niezwykłość rozdwaja sens zdarzeń, a utarte wyobrażenia o fantastyce i realizmie zazwyczaj nie dają się stosować." (Mariola Jankun, "Kino" nr 4/1985)
W sumie nie wiem czego oczekiwałam po serialowym remaku? Czy się rozczarowałam? Tak... ale w sumie czy mogło być inaczej skoro ekranizacja Romana Polańskiego była idealna? Widziałam ją kilkanaście razy, zamykam oczy i słyszę temat muzyczny Krzysztofa Komedy... W głowie mam obrazy, filmowe kadry... Może jestem maniaczką seriali? Albo łudziłam się, że Agnieszka Holland naprawdę chce zwrócić uwagę na aspekt feministyczny tej historii polegający na utracie przez ciężarną kobietę kontroli nad własnym ciałem, pokazać uwodzicielskie oddziaływanie pieniędzy i władzy...? Nie wiem...
Nie żałuję tych 3 godzin z mini serialem NBC... Obejrzałam... znałam historię... w głowie, równolegle odtwarzałam oryginał przy akompaniamencie kołysanki Komedy... Rosemery nie powinna mieć drugiego dziecka (z mojego punktu widzenia)... Serial pewnie spodoba się nowemu pokoleniu wychowanemu na amerykańskiej Czystej Krwi i innych Pamiętnikach Wampirów... połączenie psychologicznego thrillera z tarantinowskim pastiszem gore i elementami satanistycznego horroru... Niestety chyba się starzeję i uważam, że klasykę powinni obejrzeć w oryginale... Patrick J. Adams pozostaje facetem w garniturze ( uwielbiam Adama i uwielbiam Suitsy żeby nie było), a Zoe Soldana nigdy nie będzie Mią Farrow...