Dziecko w mpk
Podobno autobus to najgorszy środek transportu dla matki z dziećmi... choć entuzjazmem do mpk nie pałam polemizowałabym... dla mnie największym złem zawsze pozostanie pkp:) Niemniej sytuacja jest taka, że codziennie 6:50 mknę z dwójką dzieci autobusem do przedszkola... a potem po 16ej tym samym środkiem transportu wracamy... Pomijam ceny biletów, które są rozbojem w biały dzień... Dziecko do lat 4 ma prawo jechać autobusem bez opłaty więc chociaż Igor się łapie na przejazd za free. Igor również jest największym fanem mpk, jest wręcz wniebowzięty... biegnie na "abupu", co w wolnym tłumaczeniu znaczy autobus, dumnie siada na ławeczce na przystanku, czeka, potem naciska guzik otwierający drzwi i wbiega do autobusu... ma radar na wolne miejsce i nawet sugeruje współpodróżnym, żeby ustąpili miejsca jego starszej siostrze... Radzi sobie chłopak.
Oczywiście dzieci w autobusie wystawiają na próbę cierpliwość moją i innych podróżnych... Vi lubi śpiewać i głośno opowiadać, co było w przedszkolu, a jeszcze głośniej komentować... tak, że zmieszana mam ochotę się zapaść pod ziemię. Igor natomiast musi siedzieć koło okna, każde mijane auto kwituje głośnym "abrrummmama"... Jak zaśnie w autobusie jest ciężko... ale gorzej jak zachce mu się siku... to nie ten etap, że powiem trzymaj...
Generalnie nie mogę narzekać oswoiliśmy mpk, przystosowaliśmy się do sytuacji... A jak u Was wygląda podróżowanie autobusem?