tęcza
Chciałabym coś napisać... wiem, że to kwestia czasu... muszę się przełamać, ubrać w słowa myśli nienazwane... Za dużo się ostatnio dzieje, za bardzo się zmagam... wiem, że na tym etapie mojego życia emocjonalny ekshibicjonizm w sieci, to ostatnie czego potrzebuję... Stawiam czoła lękom, pokonuję kolejne przeszkody na mej drodze... często walę głową w mur, rozkładam ręce z bezsilności... życie.
Dziś wiem, że nie dla mnie półśrodki... ale problem mam by dojrzeć do tego by podjąć radykalne działanie. Muszę się odciąć od pewnych spraw, bo zwariuję. Muszę załatwić pewne sprawy definitywnie, bo ciężar emocji mych dzieci mnie przygniecie... gdy nie mogę udźwignąć własnych.
Trochę się czuję jak chomik w kołowrotku... tylko pędzę w nim bez krzty przyjemności i nie mogę się uwolnić z tego błędnego koła w mej małej klatce. Wir rutyny, który podtrzymuje mnie przy życiu, bo mogłabym zapomnieć żeby oddychać. Staram się nie przejmować sprawami, na które nie mam wpływu.... ale ja z natury jestem tą, która się przejmuje...
Mam w głowie milion postów... spisuję je gdzieś w pamięci... bo kiedyś będą napisane... ale nie dziś... może jutro jak wybudzę się z tego złego snu i odetchnę głęboko... poczuję ulgę... nad tym teraz pracuję... na to nakierowuję całą energię.
I chciałabym mieć kasy jak lodu, położyć się na kozetce seksownego psychoterapeuty i wyrzygać tęczę mych emocji, dostać receptę na terminację mego nadpobudliwego życia wewnętrznego. Zacząć od nowa w trybie incognito z wyłączoną funkcją lokalizacji. Tym optymistycznym akcentem... DOBRANOC.
0 komentarze :