Related Posts with Thumbnails

są takie dni...

Są takie dni, gdy wiem dlaczego (nie)warto mieć dzieci... gdy wiem że pewne rzeczy powinno się rozważyć przed, chociaż, gdyby ktoś mi powiedział i tak bym nie posłuchała... Są takie dni, gdy tęsknie do bycia niezależną, nieodpowiedzialną za... gdy mam dość natłoku obowiązków, gdy kolejny raz ich chaos mnie pochłania, gdy nic nie mogę zrobić, gdy czuję, że albo dzieci albo realizacja, czysty dom, romantyczne chwile we dwoje, beztroskie wakacje... gdy jestem najgorszą z nieperfekcyjnych pań domu, gdy czuję się nie gotowa na macierzyństwo, gdy bardziej rozumiem decyzje wielu kobiet na odłożenie macierzyństwa...  Są takie dni, że gdy pomyślę  że przez najbliższe kilkanaście lat będę zależna od moich małych potworów, a przez kolejne kilkadziesiąt i tak będę się o nie martwić to aż mnie skręca....  Takie dni, gdy czuję, że nic nie osiągnę, bo gdy odchowam dzieci, to już będę stara i niedołężna, a czas na karierę i realizację jest teraz, gdy tkwię w pieluchach, zupkach, buntach kilkulatek robiących sceny o sandały na koturnie i lalkę monsterhigh... gdy patrzę jak mój syn włazi w kałużę, próbuje się dożywić kocią karmą, po czym drze się wniebogłosy aż wezmę go na ręce i wytrze się w czystą białą bluzkę jedyna jaką mam ,bo nic na mnie nie pasuje i kasy na moje wydatki zawsze brak... Są takie dni, gdy nienawidzę mojego ciała , po dwóch porodach i sama się sobie dziwię, że była anorektyczka mając córkę nie potrafi rozprawić się ze swoim obłym, obwisłym ciałem z nadmiarem kilogramów... bo przecież mama jest wzorem dla córki, świeci przykładem... gdy zazdroszczę płci brzydszej dystansu... gdy niemy krzyk niemocy wyrywa się żałosnym antyporadnikowym wrzaskiem... są takie dni gdy wyć się chce... gdy czuję, że nie ma mnie, bo dwie małe istotki rozdają karty, a ja tańczę jak mi zagrają... gdyby ktoś powiedział, że bycie mamą to praca na 3 etaty i doba za krótka o kilkanaście godzin, deficyt snu... ale nit nie powiedział, albo ja nie słuchałam... nie wiem. Macierzyństwo to jedne z bardziej ambiwalentnych stanów...mieszanka sprzecznych uczuć, odczuć, myśli, działań, oczekiwań... To stan, na który nigdy do końca nie można być przygotowanym, nie ma idealnych dzieci, nie ma idealnego na nie czasu... Padam sfrustrowana, że znowu nie zrobiłam, co planowałam... zła, że nie umiem się roztroić, rozgoryczona, że mój mąż ma wszystko gdzieś, że ślizga się po pojęciu rodziny ze stoickim dystansem patrzy jak sobie nie radzę... zazdroszczę mu, że jest wyspany... ech są takie dni, gdy nie wiem w co ręce włożyć, czy dzieci umyć i wstawić pranie, czy zapakować je do pralki w ramach zwiększenia efektywności pracy... cóż zdarza się nie pierwszy i nie ostatni raz... dzieci śpią patrzę na nie i w momencie wiem... że nie żałuję, że jutro jest kolejny dzień, może uda mi się go lepiej rozegrać... wiem, że cobym teraz nie myślała to przecież nie mogłoby być inaczej, nie będzie bo dzieci są , a ja nie wyobrażam sobie bez nich życia...