O pluciu i drzewach...
Nie umiem pluć...bo mama mówiła, że dziewczynce nie wypada, nie umiem malować paznokci, ani robić makijażu, bo mama mówiła, że szkoła to nie rewia mody, ona myła włosy jajkiem i używała płatków owsianych na cerę, a puder zatyka pory i nie wypada, żeby dziewczynka wyglądała jak stara pudernica...Po drzewach też nie chodziłam z prostej przyczyny, nie było jak, gdzie a na osiedlowe rachityki się wspinać nie wypada...Staram się nie mówić Vi, że nie wypada, że coś nie przystoi dziewczynce...staram się szanować jej autonomię... pozwalam jej próbować...zakazy są...ale nie bo dziewczynce nie wypada...zabraniam gdy zagraża to jej bezpieczeństwu, gdy jest niestosowne do wieku...Margines wyrozumiałości ogromny pozostawiam...Moja mama trzymała mnie krótko...nie lubię tego określenia, ale tak było... Szanuję moją mamę, kocham bardzo, ale chcę byc inną mamą... czy lepszą? czas pokaże...
ja to znów jak chlopak byłam :)
OdpowiedzUsuńTrudno mi nie polubić tego wpisu :) i tej małej ślicznotki w terenie!
OdpowiedzUsuńBrawo za nieograniczanie! :)