(Drugie) Dziecko Rosemery
Ze studenckich czasów, kiedy to dzieliłam kolejne krakowskie mieszkania ze studentami filmoznawstwa została mi słabość do dobrych filmów... Zaszczepili mi umiłowanie kinematografii i pokazali filmy, których normalnie nie odkryłabym w rankingach na filmwebie... Są filmy które trzeba obejrzeć, są filmy które uwielbiam i takie, do których wracam... z sentymentu... Klasyki... Raz na jakiś czas nachodzi mnie potrzeba... i tak na przykład regularnie oglądam Trzy Kolory Kieślowskiego i Dziecko Rosemery Polańskiego... To taki mój rytuał...
Film „Dziecko Rosemary” z 1968, jest jednym z najbardziej znanych dzieł Romana Polańskiego. Opisuje on historię dziewczyny manipulowanej przez okultystyczną sektę wykorzystującą ją w swoich rytuałach... To ten typ horroru, który uwielbiam, nie ma epatowania krwią, spoconych sexi piękności, które przed oprawcą uciekają na strych falując biustem na ekranie... jest napięcie. Uwielbiam motywy czarownictwa, tajemnych kultów, rytuałów... "Dziecko Rosemary" to świetne studium schizofrenii paranoidalnej a jeszcze lepszy przykład manipulacji. Majstersztyk. Fabuła, okraszona niepokojącą muzyką, posiada zarówno elementy grozy, jak i ironicznego poczucia humoru. Postacie są tak wyraźnie nakreślone i wspaniale zagrane... Mia Farrow jest boska:) Perfekcyjna w każdym calu...
"Fantastyka w filmie Polańskiego nie jest techniką deformacji rzeczywistości, lecz hipotezą o nadnaturalnej motywacji zdarzeń. Objawia się w sferze świadomości wahaniem między wiarą a niewiarą w skuteczność czarnej magii oraz obecnością szatana. Tak określona fantastyka stanowi nadzwyczaj niebezpieczne źródło destrukcji, rozszczepiając świadomość Rosemary. Bohaterka pozostaje zawieszona między uznaniem rzeczywistości za zbitkę urojeń, a uznaniem jej za sataniczny koszmar. (...) W procesie percepcji filmu dzieje się podobnie. Niezwykłość rozdwaja sens zdarzeń, a utarte wyobrażenia o fantastyce i realizmie zazwyczaj nie dają się stosować." (Mariola Jankun, "Kino" nr 4/1985)
W sumie nie wiem czego oczekiwałam po serialowym remaku? Czy się rozczarowałam? Tak... ale w sumie czy mogło być inaczej skoro ekranizacja Romana Polańskiego była idealna? Widziałam ją kilkanaście razy, zamykam oczy i słyszę temat muzyczny Krzysztofa Komedy... W głowie mam obrazy, filmowe kadry... Może jestem maniaczką seriali? Albo łudziłam się, że Agnieszka Holland naprawdę chce zwrócić uwagę na aspekt feministyczny tej historii polegający na utracie przez ciężarną kobietę kontroli nad własnym ciałem, pokazać uwodzicielskie oddziaływanie pieniędzy i władzy...? Nie wiem...
Nie żałuję tych 3 godzin z mini serialem NBC... Obejrzałam... znałam historię... w głowie, równolegle odtwarzałam oryginał przy akompaniamencie kołysanki Komedy... Rosemery nie powinna mieć drugiego dziecka (z mojego punktu widzenia)... Serial pewnie spodoba się nowemu pokoleniu wychowanemu na amerykańskiej Czystej Krwi i innych Pamiętnikach Wampirów... połączenie psychologicznego thrillera z tarantinowskim pastiszem gore i elementami satanistycznego horroru... Niestety chyba się starzeję i uważam, że klasykę powinni obejrzeć w oryginale... Patrick J. Adams pozostaje facetem w garniturze ( uwielbiam Adama i uwielbiam Suitsy żeby nie było), a Zoe Soldana nigdy nie będzie Mią Farrow...
Swoja drogą oglądałam Dziecko Rosemery dwa razy będąc w ciąży... I z Vi i z Igorem... Przeżywałam historię Rosemery... i wciąż zastanawiam się, czy powinna zabić dziecko "Szatana"? Rosemary staje przed trudnym wyborem... musi się wyrzec albo swego dziecka, albo swojej moralności... Czy matka bezwarunkowo kocha "potwora", którego zrodziła? Czy instynkt jest silniejszy niż moralność? Czy matka jest inkubatorem? Czy dieta w ciąży spowodowała diabelskie deformacje u płodu? Czy zło jest dziedziczne? Jejku jak ja uwielbiam ten film! Film... nie serial:)
"Fantastyka w filmie Polańskiego nie jest techniką deformacji rzeczywistości, lecz hipotezą o nadnaturalnej motywacji zdarzeń. Objawia się w sferze świadomości wahaniem między wiarą a niewiarą w skuteczność czarnej magii oraz obecnością szatana. Tak określona fantastyka stanowi nadzwyczaj niebezpieczne źródło destrukcji, rozszczepiając świadomość Rosemary. Bohaterka pozostaje zawieszona między uznaniem rzeczywistości za zbitkę urojeń, a uznaniem jej za sataniczny koszmar. (...) W procesie percepcji filmu dzieje się podobnie. Niezwykłość rozdwaja sens zdarzeń, a utarte wyobrażenia o fantastyce i realizmie zazwyczaj nie dają się stosować." (Mariola Jankun, "Kino" nr 4/1985)
W sumie nie wiem czego oczekiwałam po serialowym remaku? Czy się rozczarowałam? Tak... ale w sumie czy mogło być inaczej skoro ekranizacja Romana Polańskiego była idealna? Widziałam ją kilkanaście razy, zamykam oczy i słyszę temat muzyczny Krzysztofa Komedy... W głowie mam obrazy, filmowe kadry... Może jestem maniaczką seriali? Albo łudziłam się, że Agnieszka Holland naprawdę chce zwrócić uwagę na aspekt feministyczny tej historii polegający na utracie przez ciężarną kobietę kontroli nad własnym ciałem, pokazać uwodzicielskie oddziaływanie pieniędzy i władzy...? Nie wiem...
Nie żałuję tych 3 godzin z mini serialem NBC... Obejrzałam... znałam historię... w głowie, równolegle odtwarzałam oryginał przy akompaniamencie kołysanki Komedy... Rosemery nie powinna mieć drugiego dziecka (z mojego punktu widzenia)... Serial pewnie spodoba się nowemu pokoleniu wychowanemu na amerykańskiej Czystej Krwi i innych Pamiętnikach Wampirów... połączenie psychologicznego thrillera z tarantinowskim pastiszem gore i elementami satanistycznego horroru... Niestety chyba się starzeję i uważam, że klasykę powinni obejrzeć w oryginale... Patrick J. Adams pozostaje facetem w garniturze ( uwielbiam Adama i uwielbiam Suitsy żeby nie było), a Zoe Soldana nigdy nie będzie Mią Farrow...
0 komentarze :