Related Posts with Thumbnails

Rodzic w ogniu krytyki


Nikt z nas nie lubi, gdy zwraca się mu uwagę... a gdy chodzi o naszą rodzicielską postawę najczęściej przyjmujemy postawę obronną. Bo przecież ktoś podważa nasz autorytet jako rodzica, nasze sposoby wychowawcze i między wierszami nazywa nas złym rodzicem, wytyka, że sobie nie radzimy, ocenia nas przez pryzmat zachowania dziecka... Unosimy się honorem i nie chcemy słuchać, jak powinnyśmy wychowywać własne dziecko, przecież to nasze dziecko i my wiemy to najlepiej. "Dobre rady życzliwych" podnoszą nam ciśnienie... Nic tak nie irytuje jak komentarze o braku czapeczki, sugestie, że powinniśmy dać dziecku klapsa, czy ocenianie naszego dziecka przez przypadkowego przechodnia, który może nawet nie mieć dzieci, ale wie lepiej... najlepiej!

Odkąd zostałam mamą nauczyłam się pokory, staram się nie oceniać... wiem, że nie ma idealnych rodziców i każdemu zdarzają się chwile słabości. Wiem, że sama znalazłam się kilka razy w sytuacji, której teraz się wstydzę, a w tedy miałam nadzieję, że nikt nie widział, bo gotów był wezwać opiekę społeczną, że krzywdzę dziecko... Wiele razy nawaliłam jako matka i nie mnie oceniać innego rodzica. Nie pouczam, nie oceniam... Czym innym jednak jest wtrącanie się w metody wychowawcze, byle pokazać własne racje, a czym innym uzasadniona interwencja... bo przecież czasem zwrócenie uwagi jest po prostu konieczne. Czyż nie?

Strasznie trudno wyznaczyć moment interwencji. Wytyczyć granicę krzywdy... Oczywistym impulsem jest krzywda dziecka. Ale gdzie ta krzywda się zaczyna? Na przemoc fizyczną i psychiczną w mojej obecności się nie godzę. Serce mi się kraje, gdy rodzic upokarza swoje dziecko. Moją intencją nie jest zdeprecjonowanie drugiego rodzica, ale troska o dobro małego, bezbronnego człowieka... Moim obowiązkiem jest stanąć w obronie krzywdzonego dziecka... ale ktoś powie nie znasz sytuacji, więcej szkody niż pożytku... Sąsiad regularnie bije dzieci za ścianą i nikt nic nie robi ze strachu, ale gdy na ulicy zdenerwowana mama szarpnie dziecko zwracasz jej uwagę? Hipokryzja... A ty niby jesteś taka idealna nigdy nie miałaś złego dnia nie krzyknęłaś, nie dałaś klapsa? Wszyscy są zgodni, że nie można bić dzieci, a jednocześnie klaps to nie bicie, a ten pan i ta pani mieli zły dzień i jeden atak agresji to nic nie znaczący epizod z życia rodzica.

Nie udzielam rad żywnościowych w kolejce do kasy w supermarkecie, nie zwracam uwagi starszej pani, że futro w maju to przegięcie, czy, że nie ma czapki, a jako rodzic na życzliwe komentarze pod adresem mojego dziecka jestem narażona. W naszym społeczeństwie każdemu wydaje się, że ma prawo rodziców pouczać czy nazwijmy to przywoływać do porządku. Mam alergię na takie praktyki, a mimo to wiem, że czasem interwencja jest konieczna. Ale nie dla tego, że nie zgadzam się czyimś podejściem do wychowania dziecka, nie dlatego,ze zjadłam wszystkie rozumy i wiem najlepiej, ale dlatego, że dziecko to mały, ale pełnowartościowy człowiek. Szturchanie starszej pani, bo za wolno idzie nie jest normalne i każdy zwróciłby na to uwagę... ale jak szturchane jest dziecko zastanawiamy się czy wypada rodzica upomnieć...?

Jedna z podstawowych zasad savoir vivre mówi: staramy się zawsze by nikomu nie sprawić w żaden sposób przykrości, nie dotknąć go, nie zranić, nie zdenerwować. Człowiek jest istotą rozumną. Publiczne zwracanie uwagi jest upokarzające... Niejako kompromitujemy tą drugą osobę naszą krytyką, choć w naszym mniemaniu ona kompromituje się sama niewłaściwym zachowaniem. Wiec co zrobić z tym fantem? Nie zwracać uwagi innym rodzicom, czy może lepiej wezwać policję, opiekę społeczną? Jeżeli dziecku dzieje się krzywda niech zajmą się tym odpowiednie organy? Konstruktywna krytyka do łatwych nie należy, ale wydaje mi się że zwrócenie komuś uwagi może przynieść refleksję, a telefon na policję lawinę zdarzeń... bardzo trudnych i nieprzyjemnych... i jeżeli to naprawdę była tylko chwila słabości rodzica, to wolałabym go upomnieć, niż nasyłać na niego urzędników...

Może się mylę, może mnie poprawicie... ale uważam, że pouczać innych rodziców nie mam prawa nigdy i w żadnej sytuacji. Nie jestem ekspertem i nie mi oceniać drugiego rodzica, czy dawać mu "dobre" rady. Ale mam prawo wyrazić swoją opinię (pochwalić lub konstruktywnie skrytykować licząc się z tym, że moje opinia go kompletnie nie interesuje)... lub podjąć realną interwencję, gdy dziecku dzieje się krzywda, zagraża mu niebezpieczeństwo. Gdy widzę że rodzic nie panuje nad sobą, wyżywa się na dziecku, stosuje względem niego przemoc fizyczną lub psychiczną. Interweniować gdy rodzic jest nietrzeźwy, gdy  zaniedbuje dziecko i pogwałca jego prawa...

0 komentarze :