wielkanocna migawka
Cóż i po świętach... śniegu po pas... lenistwo... obżarstwo... miłe rodzinne chwile... jakoś czasu na głębsze refleksje nie było... ale odpoczęłam bardzo, ciocia Gosia to super siostra i super niania... a jak gotuje:) Moje drugiej siostry zabrakło i choć video konferencja na skypie była, to nikt nie dzielił mej niechęci do mięsiwa... więc obżarłam się słodyczy za wszystkie czasy i teraz dieta to już pewna jak śnieg za oknem. Przy świątecznym śniadaniu spotkały się 4 pokolenia...i żadne, takiej Wielkanocy śnieżnej nie pamiętało... za to moje dzieci będą mogły opowiadać jak to na sankach jeździły w kwietniu... Płynie czas... mogłam patrzeć jakim fajnym rodzeństwem są Vi i Igor, jaka to radość dla pradziadków pobawić się z prawnukami... przez ostatnie dwa dni czas stanął w miejscu... mogłam zwolnić tempo... a skoro jesteśmy zakopani ( do domu czekała nas długa droga rzez zaspy od najbliższego sąsiada) to chętnie jeszcze odpocznę i taki mam plan odpoczywać do przyszłego tygodnia... i to nie Prima Aprilis... mam plan, żeby w najbliższych dniach było mnie mniej, żebym poczuła , że jestem bardziej...
Świetna fotorelacja :-) cudowane Święta za Wami!!
OdpowiedzUsuńMasz rację,czasami trzeba się troche wycofać żeby nabrać sił i moc pójść do przodu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńależ pięknie
OdpowiedzUsuńoj ja też nie poczułam magii wielkanocy, jedynie chłód i śnieg...chociaż od twoich fotem bije ogromne ciepło mimo zimowej aury
OdpowiedzUsuńale malutka...do Basi podobna :D
OdpowiedzUsuńprzesłodkie fotki:)
i jak rodzinnie :D
a to z jajeczkami-co to było?
proszę o przepis :) ciekawie wyglądało na taccy do babeczek :D
piękne i wesołe Święta... pozazdrościć tylko.
OdpowiedzUsuńKolorowanka to jajka zapiekane...z tego co wiem siostra smarowała tacę do babeczek oliwą wykładała boczkiem wędzonym i suszonymi pomidorami, wbijała jajo i zapiekała w piekarniku...czas zależy od pożądanej konsystencji:)
OdpowiedzUsuń