wtorek, 20 września 2016

Sama ze sobą

Gdy zostałam sama z dziećmi bałam się cholernie... jak sobie poradzę finansowo, jak pogodzę pracę, wychowywanie dzieci...  Jak się rozdwoję i roztroję i pogodzę te wszystkie role, którym muszę sprostać. Dziś z perspektywy czasu wiem, że nie logistyka samotnej matki jest wyzwaniem... a bycie samą ze sobą... 


Natłok obowiązków mnie mobilizuje, naklejam karteczki, notuję w kalendarzu, drukuję planery na lodówkę, trasę praca-przedszkole mam opracowaną, co do sekundy... Problem jest gdy zostaję sama... gdy dzieci jadą na weekend do ojca... te 4 dni w miesiącu, to najdłuższe 66 godzin ever...

Pomijam stres, czy wszystko z nimi w porządku, czy znów nie wrócą z płaczem... macham im na pożegnanie i maszeruję miarowo do pracy... ale w sobotę biuro czynne tylko do 13ej... Przychodzi ten moment, że zamykam za sobą drzwi mieszkania i zasysa mnie pustka, a w uszach dzwoni mi cisza...


Początkowo łapałam się na tym, że w 33 godziny chcę nadrobić wszystkie zaległości. Mieszkanie na błysk, wymyte podłogi, wyprasowana sterta prania, zakupy, impreza, maile... a w niedzielę Scoobydoo od rana... chociaż nikt mnie nie budził... nie musiałam o 7 rano nikomu szykować śniadania... Zamiast odpocząć... byłam tylko bardziej wyczerpana...

Ostatnio w Twoim Stylu czytałam wywiad z Anną Dereszowską "żałuję, że nigdy nie pożyłam jak singielka, która od nikogo nie zależy i może mieć czas tylko dla siebie. Przez to wielu rzeczy o sobie nie wiem(...)" powiedziała... I ja też tego żałuję... Przez najbliższe naście lat będę nie singielką, a trzypakiem :) Ale pomału uczę się obcować sama ze sobą...


Mając trzydzieści lat uczę się sama pójść do kina, sama zjeść kolację w restauracji... ba nawet na wódkę i potańczyć już umiem wyjść sama. Nie wyszarpuję ile się da z tych wolnych weekendów tylko delektuję się tym, co mam... Bo wiecie wylegiwać się w łóżku z kolorowymi magazynami i serialem w tle też się musiałam nauczyć od nowa... Staram się nic nie musieć, nic sobie nie narzucać... Czasem umyję podłogę, czasem wyjdę na imprezę, czasem spotkam się na plotki z przyjaciółką... a czasem po prostu zasnę z książką pod ciepłym kocem słuchając z youtuba Portishead... w ostatni weekend nawet ugotowałam sobie obiad... śmieszne? Ja nigdy dla siebie nie gotowałam... dla jednej osoby szkoda zachodu... nie opłaca się...


Nic nie muszę... mogę wszystko... życie to pasmo wyborów...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz